POKONANA ARMIA 14 rok n.e. Mija pięć lat od tragicznej bitwy, w której trzy rzymskie legiony zostały starte w pył przez Germanów. I chociaż kości 15 000 żołnierzy imperium bieleją w Teutoburskim Lesie, nie wszyscy oni zginęli w tej krwawej zasadzce. ZEMSTA CENTURIONA Zdegradowany, poznaczony bliznami i wiedziony żądzą zemsty centurion Tullus i jego legioniści znów stają do walki. Mają przeciwko sobie tysiące barbarzyńców pod wodzą charyzmatycznego wodza Arminiusza, który teraz marzy tylko o jednym. Zmiażdżyć Rzymian po raz drugi. ODZYSKAĆ ORŁA Orzeł należący do nieistniejącego już legionu Tullusa jest nadal w rękach wroga. To dla żołnierza największa hańba. Gdy rusza rzymska wyprawa odwetowa, jego odzyskanie wydaje się bliskie. Równie blisko są jednak Arminiusz i jego dzicy wojownicy. Tullus wraz z towarzyszami muszą teraz walczyć zaciekle jak nigdy przedtem, by uratować przynajmniej życie. Ben Kane powraca z kolejną trzymającą w napięciu serią. Insygnium, druga część trylogii Cesarskie orły, to opowieść o losach żołnierzy ocalałych po jednej z największych klęsk militarnych imperium rzymskiego w historii i krwawym odwecie, który Rzymianie zgotowali Germanom.
Premiera (Świat)
10 lutego 2021Premiera (Polska)
10 lutego 2021ISBN
978-83-240-7919-3Polskie tłumaczenie
Arkadiusz RomanekLiczba stron
416Autor:
Ben KaneGatunek:
HistorycznaWydawca:
Polska: Znak
Najnowsza recenzja redakcji
Starożytny Rzym u schyłku panowania Oktawiana Augusta jest dziwnym tworem pod względem politycznym. Teoretycznie nie nastąpiła żadna poważna zmiana w zakresie kompetencji poszczególnych stanowisk, a jednak wiadomo było, że specyficzne jedynowładztwo nie skończy się wraz ze śmiercią pierwszego princepsa. Jednak daleko od Rzymu słychać jedynie echa wielkiej polityki, a rytm życia przeciętnego żołnierza, jakże ważnego elementu utrzymania władzy na rozległym terytorium, wyznacza regulamin wojskowy i rozkazy przełożonych. Dlatego Ben Kane w Insygnium tylko wspomina o problemach stolicy, zaś czytelnika bardziej zapoznaje z szeregowymi żołnierzami niż z wysokimi rangą dowódcami. Drugi tom trylogii Cesarskie orły jest nie mniej krwawy niż pierwszy.
Tullus, poznany w pierwszym tomie centurion ze szczęściem pozwalającym uratować siebie i część towarzyszy z rzezi, wciąż służy niedaleko Renu, jednak wspomnienia z Lasu Teutoburskiego ciążą mu na różne sposoby. Niektórzy chwalą go za odwagę, jaka była niezbędna do uratowania się, inni ganią, jakby był osobiście winny klęski. Słowem – niełatwe jest życie ocalonego żołnierza. A jeszcze trudniejsze staje się, gdy z dalekiej stolicy przybywa Germanik i postanawia wybrać się za Ren, częściowo jako pokaz siły, a częściowo z nadzieją na zemstę na nielojalnych Germanach. Tullus liczy na odzyskanie utraconych orłów legionowych, ale zdaje sobie sprawę z tego, że jednocześnie cała wyprawa będzie narażona na kolejne ataki. Z pewnością humoru nie poprawia mu prośba o oprowadzenie po miejscu klęski, ale autor jedynie sugeruje możliwe objawy stresu pourazowego u swojego bohatera, chyba zdając sobie sprawę z tego, że zbyt oczywiste wskazanie takiej możliwości skończyłoby się dla Tullusa po prostu źle. Po drugiej stronie Renu z kolei Arminiusz chce przypieczętować swoją pozycję jako pogromcy Rzymian, ale na przeszkodzie stoją rozdrobnienie i podział plemion. Wyprawa Germanika może być doskonałą okazją do kolejnego zwycięstwa, jednak wszystko idzie nie tak. Mniejsze i większe przeszkody nieustannie utrudniają mu osiągnięcie celu, a sam teść staje się jego największym wrogiem.
Mocną stroną autora jest skupienie na losach zwyczajnych ludzi, ich trosk i problemów, które są tak różne od życia arystokracji. Przy czym robi to barwnie, ożywiając niepozornych żołnierzy, zwykle kryjących się pod sucho brzmiącymi numerami legionów, centurii i kohort. Czytelnik towarzyszy im podczas gry w karty czy ćwiczeń, ale również obserwuje narastające niepokoje i wybuchający bunt. Ben Kane podczas opisywania buntu pokazuje wyraźnie, że armia jest tworem problematycznym tam, gdzie nie ma nadzoru nad osobami sprawującymi jakąkolwiek władzę, ale czyż nie jest tak w dowolnej organizacji? Co może wydawać się przykre, że przed dwa tysiące lat dręczą nas te same problemy, jedynym pocieszeniem jest chyba tylko mniejsza ilość krwi rozlewanej podczas tego typu sporów.
Insygnium, chociaż mogłoby cierpieć na typowe problemy środkowego tomu trylogii, broni się wykorzystaniem w fabule takich elementów, które są istotne dla rozbudowania przedstawionego świata, a jednocześnie powoli przesuwają pozycje głównych bohaterów w oczekiwaniu na ostateczną konfrontację. Dzięki temu nietrudno utrzymać zainteresowanie czytelnika kolejnymi wydarzeniami.