Premiera (Świat)
13 marca 2019Premiera (Polska)
13 marca 2019ISBN
978-83-80323-28-5Liczba stron
352Autor:
Katarzyna Borowska, Anna Matusiak-RześniowieckaGatunek:
Wywiady, non-fictionWydawca:
Polska: Wielka Litera
Najnowsza recenzja redakcji
Nie da się ukryć, że więzienna rzeczywistość ma w sobie coś przyciągającego uwagę. Intrygujące jest to, co rozgrywa się za kratami świata dla większości z nas zupełnie niedostępnego. Wyobraźnia podkręca zasłyszane gdzieś lub wyczytane historie, dopowiada to, czego nie możemy sami doświadczyć ani zobaczyć. Osobiście z chęcią sięgam po tego typu literaturę, chociażby po to, by skonfrontować to, co mi się wydawało z jakąś cząstką prawdy. Fascynuje mnie to, jak izolacja i specyficzne towarzystwo, potrafi zmienić ludzi. Jestem święcie przekonana o tym, że ludzie z więzienia wychodzą już z zupełnie inną tożsamością. I nie koniecznie jest to dobra zmiana. Katarzyna Borowska i Anna Matusiak – Rześniowiecka swoją serią wywiadów chciały chyba udowodnić coś zupełnie innego. Główną tezą ich książki wydaje się być przekonanie o tym, że bezmyślnie dyskryminujemy osoby skazane, z których wiele może siedzieć za przysłowiową niewinność. Ich bohaterki to kobiety z przeszłością. Większość z nich ma za sobą trudne dzieciństwo, toksyczne związki, niepowodzenia w kwestiach finansowych. Spotykało je wiele niesprawiedliwości, a one tylko robiły wszystko by przetrwać. Ze skazanych nagle stają się ofiarami. Albo tak przynajmniej starają się je przedstawić autorki książki. Moim skromnym zdaniem dopiero takie podejście do tematu jest skrajną bezmyślnością. Ale, żeby nie być gołosłownym, przyjrzyjmy się kilku przykładowym historiom.
Historia Marty. „Wystarczy chwila, ułamek sekundy, żeby znaleźć się na długo w złym miejscu” (s. 37). Marta wiodła pozornie normalne życie. Miała normalną rodzinę, nigdy wcześniej żadnych zatargów z prawem. Aż nagle, pewnego dnia po prostu poniosły ją emocje, dała się wyprowadzić z równowagi. No i zrobiła ta. Pobiła na śmierć swoją osiemdziesięcioletnią sąsiadkę. Może chociaż ma jakieś wyrzuty sumienia? „Prawda jest taka, że czasem zdarzają się uciążliwi sąsiedzi. Czepiała się mnie i mojej córki” (s.40). Kara 25 lat wydaje się dla niej zbyt wygórowana. W porównaniu z nią inni są bezkarni. A ona przecież ma córkę, która jej potrzebuje. Ma do kogo wracać. Według autorek powinniśmy chyba spojrzeć na Martę jako na matkę, która martwi się o swoją pozostawioną na wolności córkę. Córkę, która cierpi na zaburzenia emocjonalne i nie radzi sobie z nieobecnością matki w jej życiu. Ja osobiście patrzę na jej historię z przerażeniem. Bo uświadamia mi ona, że gdzieś tam naprawdę istnieją ludzie, którzy pod wpływem impulsu całkowicie tracą nad sobą panowanie i są w stanie przekroczyć wszelkie granice.
No ale może rzeczywiście, akurat w tej historii zbyt mało było dramatu. Żadnych traumatycznych wspomnień z dzieciństwa. Spójrzmy zatem na kolejną historię. W przypadku Agnieszki motywy są już zdecydowanie bardziej zrozumiałe. 35-latka została skazana na 8-lat za usiłowanie zabójstwa swojego ojczyma. Jej ofiara nie jest, jak w poprzednim wypadku, bezbronna i wzbudzająca współczucie. Ojczym Agnieszki znęcał się nad jej mamą, nie raz zdarzało mu się pobić samą Agnieszkę. Szala goryczy przelała się w momencie, gdy Agnieszka zaczęła podejrzewać, że ojczym molestuje jej córkę. Wtedy bez wahania chwyciła za nóż. Ta historia jest już dużo bardziej wiarygodna, prawda? Tutaj już pojawiają się wątpliwości. Czy ja na jej miejscu nie postąpiłabym tak samo? Znikają one jednak natychmiast, gdy Agnieszka opowiada o okolicznościach swojej zbrodni. Na pierwszy plan jej spowiedzi wyłania się alkohol. I nagle współczucie dla Agnieszki, zastępuje niedowierzanie w jej słowa. Znów zamiast troskliwej matki, widzimy przede wszystkim niedoszłą zabójczynię.
Zwykłe kobiety z niezwykłymi historiami – taka myśl zapewne przyświecała autorkom książki Skazane. Sam pomysł zapowiadał się bardzo ciekawie, ale jak to często bywa, realizacja nie sprostała oczekiwaniom. W 90% przypadków nie mamy wątpliwości, że bohaterki książki są nie tylko skazane – ale przede wszystkim winne. Patrzenie na nie przez pryzmat zwyczajności, który chcą narzucić autorki, tylko podkreśla niezwyczajność ich czynów.