Wydawnictwo Kotori sięga po murowane hity - raz to Yotsuba&! #01 innym razem Fumetsu no Anata e #01 właśnie. Yoshitoki Oima zaskakuje, ponieważ po mandze o niesłyszącej bohaterce tworzy opowieść z kompletnie innej bajki. Już okładka zachęca, aby dać się wciągnąć tej wyjątkowo onirycznej historii. Wszystko zaczyna się, kiedy w nieznanej, śnieżnej krainie przypominającej Syberię, ktoś rzucił na świat kulę, zapewne jakieś bóstwo. Kula stała się kamieniem, lecz kiedy skonał przy nim wilk, przejęła jego formę. Wilk ruszył przed siebie, póki nie natrafił na domostwo pewnego chłopca, który mieszkał samotnie w opuszczonej wiosce. Wszyscy dawno temu wyruszyli na poszukiwanie lepszego miejsca do życia, a chłopak został tylko z dziadkami. W końcu i ich zabrakło - prócz swojego wilka nie miał już nikogo na świecie. Chłopiec nie wie jednak, że nie wrócił do niego jego ukochany Joan, lecz byt zesłany na ten świat, aby wciąż się rozwijał. Coś, co początkowo było tylko kulą, teraz odkrywa świat z chłopcem u boku, mającym marzenie - aby odnaleźć rodzinę i ten cudowny świat, o jakim śnili. Z kolei gdzieś indziej, hen daleko, w lesistej krainie żyje plemię, którego kultura przypomina rdzennych mieszkańców Hokkaido - Ajnów. Losy małej March oraz nastoletniej Parony nieoczekiwanie skrzyżują się z bytem, którego wędrówka wydaje się nigdy nie skończyć…
fot. Kotori
To ten typ historii, gdy czytelnik na podstawie połowy tomiku oraz okładki zakłada, jak będzie wyglądała główna oś fabularna, po czym okazuje się, że się kompletnie pomylił. Autorka bez jakiegokolwiek oporu serwuje kilka niespodzianek, dość przykrych zresztą. Śmierć zbiera swoje żniwo wielokrotnie, jasno pokazując, na jak okrutnym świecie znalazł się tajemniczy byt. Tajemniczy tym bardziej, że jego umysł jest niczym tabula rasa - na początku jest kompletnie pusty, a kierują nim jedynie bodźce, w tym ten główny, nakazujący wciąż iść. Byt uczy się poruszać, jeść, dostosowywać do wciąż zmieniających się warunków. Nie potrafi się porozumiewać, jedynie chłonie otoczenie. Ale uczy się i nieuchronnie zaskoczy nie tylko bohaterów, ale i nas - zwłaszcza że po pierwszym tomie pewien zarys przyszłych wydarzeń się pojawia, lecz póki co to wciąż wielka enigma. Nie mogę zdradzić zbyt wiele nawet na temat wydarzeń już w tym pierwszym tomiku, aby nie psuć przyjemności z jego czytania. Byt, wciąż zmieniający formę sam w sobie jest fascynującym bohaterem i dosłownie ciągnie fabułę, a my już nie możemy się doczekać, jak potoczą się jego losy.
Cieszy fakt, że Yoshitoki Oima postanowiła stworzyć coś kompletnie z innej beczki, a opowieść o nieznanych nam ludach, wierzących w mity, które dosłownie żyją, wciąga niesamowicie. Pierwszy tomik Ku twej wieczności to lektura na raz, ponieważ trudno się od niej oderwać. Sam klimat tej historii jest niepowtarzalny - podobnie jak miejsce akcji, wyjęte niczym z jakiejś legendy. No i główny bohater dosłownie reprezentuje schemat od zera do bohatera. Póki co, rzeczywiście niewiele potrafi. Za to pojawiające się również March i Parona nadrabiają charakterem za jego brak u bytu. Dziewczyny wplątały się w nie lada kabałę, o czym zresztą dowie się każdy, kto po tomik sięgnie. A warto to zrobić również dzięki warstwie graficznej, która wygląda równie dobrze, jak w Kształcie twojego głosu. Styl autorki jest bardzo charakterystyczny i szczegółowy, nie miała jednak ona zbyt dużego pola do popisu w swoim poprzednim dziele. Tutaj możemy się przekonać, jak wypadają w jej wykonaniu dzikie bestie, śnieżne pustkowia, zalesione góry, wioski pełne życia… Są często przepiękne, czepiać się można jedynie, że czasami byt pod postacią wilka wygląda wspaniale - godnie i dziko - a miejscami trochę pokracznie. Pod tym względem Yoshitoki Oima musi jeszcze troszkę popracować. Z tegorocznych pyrkonowych nowości nie można nie polecić Ku twej wieczności - manga zapowiada się arcyciekawie, a niepowtarzalna atmosfera sprawia, że chce się już sięgnąć po drugi tom. Niestety, jego premiera zaplanowana jest dopiero na sierpień, ale mówi się trudno i płynie się dalej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj