Tytuł Negan Lives! pochodzi z krótkiego postscriptum, które twórca komiksu, Robert Kirkman, dopisał w pożegnalnym liście do czytelników w ostatnim zeszycie The Walking Dead. To nie usatysfakcjonowało fanów tego antybohatera szczególnie, że pożegnaliśmy go dziewiętnaście rozdziałów wcześniej w poświęconym mu w całości bardzo emocjonalnym rozdziale. I tak naprawdę jego historia mogłaby się na tym zakończyć. Jednak Robert Kirkman tak samo, jak nigdy nie udało mu się zabić Negana (zawsze ktoś go powstrzymywał przed tą ostateczną decyzją), tak najwyraźniej nie potrafi się rozstać z tą postacią. Znowu zebrał sprawdzoną ekipę (m.in. Charlie Adlard – rysunek, inker, Cliff Rathburn – cienie) i dzięki temu fani jeszcze raz mogli powrócić do świata The Walking Dead, po niedługiej rozłące i sprawdzić, co słychać u ulubionego złoczyńcy. Początek Negan Lives! bardzo przypomina wspomniany już zeszyt (174) poświęcony temu bohaterowi. Negan walczy z samotnością z dala od ludzi i społeczności. Codziennie przynosi świeże kwiaty na zaimprowizowany grób jego żony Lucille, a jego cierpienie wzbudza współczucie. Właściwie powtarzamy historię z tamtego zeszytu, nawet oglądamy podobne kadry i wypowiedzi. Z jednej strony taka powtórka może być oznaką lenistwa ze strony twórców lub brakiem pomysłu na oryginalne otwarcie komiksu. Z drugiej strony w taki sposób przypominają nam, jakim specyficznym charakterem odznacza się Negan, aby łatwiej wejść w historię i szybko odnaleźć odpowiedni rytm w czytaniu. Bo tym razem zamiast napotkać na swojej drodze Maggie, spotyka dziewczynę o znaczącym imieniu Lucy. I wtedy fabuła podąża już swoimi, pełnymi akcji i emocji torami.
fot. bleedingcool.com
Robert Kirkman wie, co lubią fani The Walking Dead, więc w tym one-shocie nie brakuje szwendaczy, krwi i makabrycznych scen. Negan w swojej charakterystycznej skórzanej kurtce klnie jak szewc, buzia mu się nie zamyka od ciętych komentarzy. Ponadto Charlie Adlard nie zapomniał, jak się rysuje tego antybohatera, serwując kilka świetnych i dopracowanych kadrów. Tak samo, jak uśmiech nie schodzi z twarzy Negana, tak pozostaje on u czytelników w trakcie lektury komiksu.
Negan Lives! czyta się i ogląda na jednym wdechu, jak za czasów The Walking Dead, a nawet Here’s Negan z retrospekcjami tej postaci. Historia jest trochę za krótka, ale konkretna. Tak, aby oddać hołd temu bohaterowi w skondensowany, ale rozrywkowy sposób. I co najważniejsze fabuła kończy się tak, że można śmiało ją kontynuować. Co miałaby sens, ponieważ łączyłaby się pośrednio z ostatnim zeszytem The Walking Dead. Co prawda Kirkman nie przymierza się do stworzenia dalszego ciągu, ale jego plany względem Negana już kilka razy spaliły na panewce. Miejmy nadzieję, że i w tym przypadku będzie podobnie. A potencjał na kolejne brutalne „przygody” tego wygadanego i charyzmatycznego antybohatera wciąż jest ogromny!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj