Harlan Coben jest autorem, który sprawnie buduje historie z wieloma intrygami. Problem polega na tym, że w każdej używa tego samego schematu, co przy głębszym zapoznaniu się z jego twórczością może przeszkadzać. Jak jest w przypadku jego nowej książki? Przeczytajcie naszą recenzję.
Harlan Coben lubi tworzyć bohaterów złamanych przez jakieś okropne wydarzenie z przeszłości. W tym wypadku mamy do czynienia z detektywem Napoleonem Dumasem, który 15 lat temu w wypadku stracił brata, Leo. Tego dnia zaginęła także miłość jego życia – Maura. To wydarzenie zdefiniowało jego życie. Przez nie wstąpił do policji i został detektywem. Chciał odnaleźć dziewczynę ale przez te wszystkie lata nie miał szczęścia. Aż pewnego dnia na miejscu zbrodni zostają znalezione odciski palców Maury. Czy miała ona coś wspólnego ze śmiercią Leo? Gdzie się ukrywała i dlaczego? Nap musi rozwiązać tę zagadkę by osiągnąć spokój i równowagę wewnętrzną.
Jeśli jesteście mieliście styczność z twórczością Harlana Cobena, to dobrze wiedzie, że jest to jeden z tych autorów których się kocha albo nienawidzi. Używa on bowiem we wszystkich swoich książkach podobnego schematu. Wodzi czytelnika za nos, by na koniec tak nim zakręcić, aby się nie domyślił zakończenia. Nie ważne jak niedorzeczne by ono nie było. Don't Let Gonie jest tutaj wyjątkiem. Powieść ma mnóstwo zwrotów akcji. Każdy z bohaterów skrywa jakaś tajemnicę. Nie ma tu ludzi bez winy, każdy ma coś na sumieniu. Oczywiście nie wszystkie wątki są połączone bezpośrednio z główną fabułą, ale odkrycie jednej zagadki rusza następne, jak domino. Jeśli macie jakiegoś podejrzanego na samym początku tej opowieści to gwarantuje wam, że szybko zwątpicie w to pierwsze przeczucie. Coben jak zwykle umieszcza tyle fałszywych tropów mających rozproszyć nasza uwagę i odciągnąć ją od rzeczy na pozór oczywistych. Stał się w tym mistrzem. To w końcu jego znak rozpoznawczy.
Tym razem autor skupia się na więzi jaka łączyła bliźniaków i co się dzieje, gdy zostaje ona nagle zerwana. Jak to wpływa na psychikę pozostawionego brata. Czy po takiej traumie można dość do siebie i jak ona wpływa na budowanie dalszych relacji z innymi ludźmi? Podobno Coben przygotowując się do pisania tej książki tradycyjnie inspirował się prawdziwymi legendami miejskimi. Tym razem sięgnął po historię pewnego mafiosy, który królował w New Jersey.
Nie będę was czarować. Nie odpuszczaj to książka na jeden, góra dwa dni. Czyta się ją szybko. Lektura sprawia ogromna przyjemność, ale po jej zakończeniu w sumie w głowie nic nie zostaje. Trochę jak po kinie akcji z Dwaynem Johnsonem. Czujemy, że miło spędziliśmy czas, ale to by było na tyle. Oczywiście po tym autorze niczego innego się nie spodziewałem. Po to właśnie sięgam po jego książki. Z góry wiem, co dostanę i prawie nigdy nie jestem zawiedziony.