W Westworld Maeve budzi się w zupełnie nowym parku zwanym War World inspirowanym II Wojną Światową. Po wyjściu ze swojej narracji bohaterka spotyka starego znajomego, Lee Sizemore'a, który postanawia pomóc jej w ponownym połączeniu się z córką. Jednak Maeve szybko odkrywa, że świat, w którym się znajduje, wcale nie musi być tym, czym się wydaje. W tym czasie Bernard powraca do Westworld, aby odnaleźć trop, który doprowadzi go do Dolores. Pomaga mu w tym Stubbs.  Dobrym zabiegiem twórców było wrzucenie Bernarda do starego Westworld i stworzenie swoistej podróży sentymentalnej dla fanów poprzednich sezonów. To sprawiło, że niektórzy widzowie nie będą czuli się nieswojo, mając poczucie, jakby był oderwany od poprzedniej historii. Bernard jako przewodnik po Westworld sprawdził się w tym odcinku bardzo dobrze, a dodatkowo dzięki niemu dowiedzieliśmy się o kolejnym parku, który został zainspirowany średniowiecznym światem fantasy (smok bardzo przypominał mi bestię z Gry o tron, także niezły easter egg dla fanów). Jednak poza tym wątek Bernarda nie wniósł nic ciekawego do głównej intrygi w tym epizodzie. Po kolei po prostu odhaczył kolejne punkty w znanym Westworld, niczym na wycieczce po parku, ale nie dał mi nic wartego uwagi, po czym mógłbym poszerzyć swoją wiedzę na temat historii. Na szczęście twórcy całkiem nieźle zarysowali podwaliny pod dalsze lody Bernarda, który będzie zmierzał po śladach Dolores. Jestem również ciekaw, jak rozwinie się jego relacja ze Stubbsem, ponieważ w poprzednich sezonach nie była ona jakoś eksploatowana, a tutaj będzie na to szansa. 
fot. John P. Johnson/HBO
Zdecydowanie siłą napędową tego odcinka był bardzo dobrze przemyślany i zrealizowany wątek Maeve. Sam pomysł, aby wprowadzić ją w iluzję całego świata (zarówno parku, jak i rzeczywistości), był bardzo dobrym zabiegiem scenarzystów. Narracja dotycząca Maeve w tym epizodzie była prowadzona bardzo płynnie, bez żadnych przestojów tempa. Może w pewnym momencie stała się trochę za bardzo przewidywalna, ale sposób, w jaki twórcy podali nam ten aspekt fabuły przykrywał wszelkie niedostatki. Bardzo dobre, szybkie tempo akcji i wiele różnych elementów składających się na wątek Maeve sprawiły, że nie nudziłem się ani przez chwilę, oglądając poczynania naszej bohaterki na ekranie. Połączenie parku z motywem II Wojny Światowej z chłodnym futuryzmem laboratoriów i korytarzy Delos wyszło naprawdę dobrze, a sam twist fabularny z iluzją, choć trochę spodziewany, nie wprowadził chaosu do ogólnego odbioru. Naprawdę dobry wątek. Muszę przyznać, że twórcy zachęcili mnie tym odcinkiem do obejrzenia kolejnych, ponieważ bardzo dobrze zarysowali to, w jakim kierunku pójdzie intryga. Naprawdę dobrze zapowiada się wątek, w którym Serac przejmuje władzę nad Maeve i zapewne zmusi ją, aby odnalazła Dolores i przeprowadziła na nią zamach. Sama scena rozmowy najprawdopodobniej głównego czarnego charakteru tego sezonu z bohaterką była zagrana w punkt, trzymała napięcie i została dobrze rozpisana dialogowo. Jak stwierdził Serac, zbliża się wojna (najprawdopodobniej chodzi o konflikt ludzi i hostów) i ja bardzo chcę zobaczyć, w jaką stronę pójdzie ten konflikt. Westworld, macie moją uwagę. Nowy odcinek ma kilka małych błędów, szczególnie w wątku Bernarda, jednak nie przeszkadza to mieć frajdę z jego oglądania. Czekam na więcej. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj