25 lat serii Tomb Raider. Od kobiecej odpowiedzi na Indianę Jonesa do ikony branży gier
Naprawdę trudno dziś wyobrazić sobie współczesną branżę gier bez Lary Croft i serii Tomb Raider, która niedawno obchodziłą swoje 25. urodziny. Okazuje się jednak, że niewiele brakowało, a zamiast pani archeolog otrzymalibyśmy… pana archeologa.
Debiut pierwszego PlayStation był dużym wydarzeniem i nie ma nic dziwnego w tym, że wiele firm planowało stworzyć gry na tę platformę. Wśród nich było też brytyjskie Core Design, czyli autorzy serii Tomb Raider. W 1994 roku zespół intensywnie pracował nad wymyśleniem pomysłu na produkcję, która podbiłaby serca posiadaczy sprzętu Sony. Nastąpiła burza mózgów, po której podjęto pierwsze, istotne decyzje: nowy projekt miał połączyć ze sobą trójwymiarową akcję i historię, która byłaby prezentowana w iście kinowy sposób. Toby Gard, uznawany za „ojca” Lary Croft, początkowo chciał, by głównym bohaterem uczynić… mężczyznę. Bohater miał mocno przypominać Indianę Jonesa i taki krok miał wiele sensu. Choć od premiery Ostatniej Krucjaty minęło wtedy już 5 lat, to sporą popularność zdobył serial Kroniki Młodego Indiany Jonesa (emitowany w latach 1992-1996), a sam Indy dla wielu fanów popkultury nadal był pierwszym skojarzeniem z filmami przygodowymi.
Ostatecznie z takiego pomysłu zrezygnowano z uwagi na potencjalne problemy prawne, które mogłyby wiązać się z bohaterem bardzo przypominającym postać graną przez Harrisona Forda. Drugi pomysł Garda był jeszcze bardziej ambitny: planował on oddać w ręce graczy wybór. Chciał, by mogli oni grać kobietą lub mężczyzną, w zależności od swoich preferencji. Ponad 25 lat temu taki pomysł był naprawdę innowacyjny i zdecydowanie wyprzedzał swoją epokę, bo podobne rozwiązania weszły do gier dopiero wiele lat później. Niestety tego również nie udało się zrealizować. Przeszkody były inne, zdecydowanie bardziej przyziemne. Uznano, że wymagałoby to zbyt dużego nakładu prac. Twórcy musieliby nie tylko przygotować dwa modele postaci, ale też dwa razy więcej zestawów animacji, po jednym dla każdej z płci.
Z dwóch postaci ponownie wrócono do pomysłu jednej, tym razem kobiety, co początkowo nie do końca przypadło do gustu wydawcy, firmie Eidos. Gard pozostał nieugięty i tak zrodziła się… Laura Cruz. Tak, to nie literówki. Tak początkowo miała nazywać się bohaterka. Ostatecznie imię zmieniono na Larę, by lepiej trafić do odbiorców ze Stanów Zjednoczonych, a nazwisko na Croft, aby dostosować je do fikcyjnej historii bohaterki i jej brytyjskich korzeni. Tak oto narodziła się Lara Croft w swojej pierwszej, kanciastej wersji.
Sama gra okazała się wielkim hitem, a krytycy wręcz prześcigali się w pochwałach. W poświęconych grom magazynach można było przeczytać o rewolucyjnej na tamte czasy grafice, ciekawej historii i przede wszystkim wciągającej rozgrywce, która dobrze wyważyła poszczególne elementy: akcję, historię, walkę i zagadki. Efektem tak ciepłego przyjęcia była równie dobra sprzedaż. Tomb Raider stało się finansowym sukcesem i jedną z najpopularniejszych gier na konsolę PlayStation. To zaś oznaczało jedno: dalszy, bardzo intensywny rozwój marki.
Na kontynuację nie trzeba było długo czekać: Tomb Raider 2 zadebiutował w październiku 1997 roku, a więc zaledwie rok po premierze „jedynki”. Gra powstała już bez udziału Garda, który opuścił szeregi Core Design, ale mimo tego była utrzymana w duchu poprzedniczki. Obyło się bez rewolucyjnych zmian, bo te zwyczajnie nie były potrzebne. Dodano kilka nowych ruchów, wprowadzono pojazdy oraz więcej lokacji na otwartym powietrzu, ale sam szkielet rozgrywki pozostał niezmieniony.
Jesień roku 1998 przyniosła kolejną, trzecią odsłonę pierwszej serii przygód panny Croft. I tu również przeważały oceny pozytywne, choć wielu recenzentów zaczęła zwracać uwagę na to, że rozgrywka nadal się nie zmieniła i taka formuła zaczyna się powoli wypalać. Seria po prostu stała w miejscu. To, co w roku 1996 było innowacyjne, w roku 1998 nie robiło już takiego wrażenia. Jeszcze gorzej radziły sobie wydane odpowiednio 2 i 5 lat później Chronicles i Angel of Darkness, których oceny oscylowały w granicach 5-6 w 10-stopniowej skali. Jasnym stało się, że Tomb Raider najlepsza lata ma już za sobą i trzeba działać.
Z czasem prace nad serią przejęło Crystal Dynamics, amerykańskie studio, które cieszyło się uznaniem graczy przede wszystkim za cykl Legacy of Kain. Wydane w kwietniu 2006 roku Tomb Raider: Legend było rebootem, w którym zmienił się nie tylko wygląd Lary, ale też pewne aspekty jej biografii, a do prac nad grą ponownie zaangażowanego Toby’ego Garda. Wszystkie te działania przyniosły oczekiwany rezultat w postaci wysokich ocen i zadowalającej sprzedaży.
Następnie doszło do powtórki z rozrywki i zapoczątkowania kolejnej, drugiej już serii. Rok po premierze Legends na rynek trafiło Anniversary, które było mocnym odświeżeniem i uwspółcześnieniem pierwszej części z 1996 roku. Później otrzymaliśmy jeszcze Underworld, które domknęło historię zapoczątkowaną w Legends. I choć wszystkie te trzy gry trzymały mniej więcej równy poziom, to już ostatnia z nich sprzedała się poniżej oczekiwań wydawcy. Prawdopodobnie właśnie to pociągnęło ze sobą decyzję o dłuższej przerwie od przygód Lary Croft.
Tym razem przerwa ta była naprawdę długa, bo trwała aż do 2013 roku. Wtedy to zadebiutował… po prostu Tomb Raider. Brak numeracji czy podtytułu był celowym zabiegiem, bo mieliśmy do czynienia z kompletnym rebootem. Rozgrywka została znacząco przebudowana, wprowadzono większe, bardziej otwarte lokacje, nowe ruchy głównej bohaterki, a także elementy RPG w postaci punktów doświadczenia, rozwoju bohaterki i wytwarzania oraz ulepszania przedmiotów. Sama Lara Croft również mocno się zmieniła – była młodsza i pozbawiona doświadczenia. Podróż bohaterki na wyspę Yamatai to jej pierwsza poważna przygoda, więc dostaliśmy klasyczne origin story. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, co potwierdziły oceny oraz sprzedaż.
Wydane 2 lata później Rise of the Tomb Raider kontynuowało trend bezpiecznych sequeli wykonanych w myśl zasady: więcej, lepiej, ładniej. I choć już tutaj zaczęły pojawiać się pewne zarzuty dotyczące braku ewolucji i nowych pomysłów, to były one raczej w mniejszości. Znacznie nasiliły się one dopiero w przypadku Shadow of the Tomb Raider, czyli trzeciej i zarazem ostatniej części wchodzącej w skład tak zwanego „origin trilogy”.
Łatwo zauważyć pewien schemat. Lara Croft co jakiś czas powraca w glorii i chwale, by następnie notować spadek formy i zniknąć na kilka lat. Z taką sytuacją mamy do czynienia teraz. Od premiery Shadow of the Tomb Raider upłynęły już ponad 3 lata i jak na razie nie dostaliśmy żadnej oficjalnej, pełnoprawnej zapowiedzi kolejnych przygód słynnej archeolog. Niemal stuprocentowo pewnym jest natomiast, że prędzej czy później takiego ogłoszenia się doczekamy: mowa przecież o ikonie branży i prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalnej kobiecej bohaterce gier w historii. Do tego czasu nie pozostaje nic innego, jak tylko cierpliwie czekać lub… zapoznać się z licznymi spin-offami, filmami i komiksami.