Attack on Titan – fenomen, który zmienił postrzeganie anime
O tym, jak Attack on Time stało się globalnym fenomenem i co fani chcieliby zobaczyć po wielkim finale.
Anime zajmuje obecnie w kulturze zupełnie inną pozycję niż jeszcze kilkanaście (a co dopiero kilkadziesiąt) lat temu. Japońska animacja jest dziś na świecie bardzo popularna, ceniona oraz szeroko dostępna. Platformy streamingowe prześcigają się w zdobywaniu licencji na dystrybucję kolejnych produkcji, a także inwestują w tworzenie własnych. Zachodni twórcy często inspirują się tymi japońskimi, czego dowodem są choćby Castlevania i Voltron.
Ogromną rolę w popularyzacji anime odegrał w ostatniej dekadzie Attack on Titan – fenomen, który zawładnął światem w stopniu nie mniejszym niż Gra o tron czy The Walking Dead.
Attack on Titan – jak to się zaczęło?
Wszystko zaczęło się od Hajime Isayamy, niepozornego mangaki (autora mang) z niewielkiego miasteczka Ōyama w Japonii. W 2006 roku narysował pierwszą prototypową wersję Attack on Titan. Początkowo zgłosił się ze swoim pomysłem do "Weekly Shōnen Jump", najpopularniejszego w Japonii magazynu publikującego mangi. Czasopismo zażądało jednak zmiany niektórych elementów, na co artysta się nie zgodził. Twórca poszukał szczęścia gdzie indziej i "Weekly Shōnen Magazine" w końcu opublikowało jego historię. Pierwsze rozdziały Attack on Titan ukazały się w 2009 roku. Manga szybko stała się fenomenem w Japonii, od początku zbierała świetne oceny. Popularność (oraz jakość) dzieła Isayamy nie słabła, więc ruszyły prace nad adaptacją anime.
Zadania podjęło się Wit Studio – nowa firma, która nie miała jeszcze w dorobku żadnej produkcji, ale składała się z weteranów branży. Pierwszy sezon Attack on Titan wyemitowano w Japonii w 2013 roku. Serial szybko trafił również na Zachód, gdzie ukazał się w serwisach Crunchyroll i Funimation, które są najpopularniejszymi dystrybutorami anime w Ameryce i Europie. Attack on Titan zostało świetnie przyjęte. Wyróżniało się na tle podobny dzieł, choć nic nie zapowiadało jeszcze, że stanie się takim fenomenem.
Attack on Titan – przerwa w emisji i wielki powrót
Po wyemitowaniu pierwszego sezonu fani musieli czekać aż 4 lata na nowe odcinki. Zwykle tak długa przerwa byłaby zabójcza, lecz Attack on Titan bardzo pomogła w zdobywaniu popularności. Wieści o anime roznosiły się w sposób viralowy, coraz częściej pisano w Internecie o ciekawym, nietypowym serialu, który wyróżnia się na tle innych animowanych produkcji z Japonii. Toczyły się dyskusje, powstawały memy, tworzono teorie. Rosła także popularność mangi, po debiucie dzieło Isayamy zyskało wielu nowych czytelników, którzy chcieli znać dalszy ciąg historii.
Gdy w 2017 roku ukazał się w końcu drugi sezon, nastała eksplozja popularności Attack on Titan. Mówiono już, że mamy do czynienia z fenomenem na miarę Dragon Balla czy Naruto. Sami twórcy zdali sobie sprawę, że ich widownia ma charakter międzynarodowy. Przykładowo, od trzeciego sezonu piosenki w czołówkach były śpiewane po angielsku (wcześniej był to japoński). Anime stało się również obecne na zachodnich konwentach popkulturowych.
Podczas emisji trzeciego sezonu, który ukazał się w dwóch częściach w 2018 i 2019 roku, faktem już było, że Attack on Titan to jedno z najpopularniejszych anime dekady, jeśli nie najpopularniejsze. Od lat nie dostaliśmy animowanej produkcji z Japonii, o której byłoby tak głośno w świecie popkultury. A to i tak była to tylko cisza przed burzą.
50 najlepszych anime ostatnich lat – ranking
Jak Attack on Titan stało się globalnym fenomenem?
Szczyt popularności serial osiągnął, gdy zaczął zmierzać ku końcowi. Ogłoszono, że czwarty sezon będzie ostatnim, jednak nie oznaczało to, że w szybkim tempie dojdziemy do końca historii. Finał podzielono bowiem ostatecznie na trzy części. Doszło także do zmiany studia animacji. Zajmujące się dziełem od początku Wit Studio zostało zastąpione przez MAPPA, które wywiązało się z zadania równie dobrze co poprzednicy. Pierwszą część ostatniego sezonu wyemitowano na przełomie 2020 i 2021 roku. Attack on Titan było wtedy jednym z najpopularniejszych tytułów na świecie. Przyciągnęło nawet osoby, które nie interesowały się dotąd anime czy produkcjami animowanymi w ogóle. Ten skok popularności w finałowym sezonie serial zawdzięcza, moim zdaniem, trzem czynnikom: finałowi Gry o tron, pandemii oraz zakończeniu mangi.
W 2019 roku Gra o tron dobiegła końca, ale był to koniec daleki od wymarzonego. Finał okazał się potężnym rozczarowaniem, a serial pozostawił po sobie olbrzymi fandom, z którego popkulturowi giganci chcieli zagarnąć jak najwięcej widzów. Zawiedzeni fani zaczęli rozglądać się za podobnym dziełem, które również zaoferowałby im świat fantasy ze skomplikowaną mieszanką intryg politycznych i elementów nadprzyrodzonych. W 2020 roku dopiero zaczynała się wielka fala wysokobudżetowych fantasy. Attack on Titan było więc na doskonałej pozycji, by wypełnić powstałą próżnię.
Bardzo pomogła mu w tym również pandemia. Lockdown doprowadził do znacznego wzrostu popularności platform streamingowych. Ludzie poszukiwali długich i wciągających seriali, które uprzyjemnią im czas spędzany w domach. Wielu z nich zwróciło uwagę właśnie na Attack on Titan, któremu pomogło także udostępnienie go na innych platformach – m.in. Hulu i Prime Video.
Z kolei w 2021 roku ukazał się finałowy rozdział pierwowzoru, czyli mangi tworzonej przez Hajime Isayamę. To było wielkie wydarzenie, które podbiło popularność anime. Szczególnie że Isayama zakończył historię w sposób, zdaniem sporej części fanów, dość kontrowersyjny.
W 2022 roku ukazały się kolejne odcinki. Anime dobiegło końca w 2023 roku, w formie dwóch dłuższych odcinków specjalnych, wyemitowanych w odstępie kilku miesięcy. Finał Attack on Titan był jednym z najważniejszych popkulturowych wydarzeń zeszłego roku, porównywalnym z premierą The Last of Us czy ostatniego sezonu Sukcesji. O ogromnej popularności Attack on Titan świadczy również przyznanie mu tytułu najpopularniejszego serialu świata 2021 roku na Global TV Demand Awards. Przedtem to wyróżnienie otrzymały jedynie The Walking Dead i Gra o tron.
Attack on Titan – anime inne niż wszystkie
O sukcesie Attack on Titan przesądziło wiele czynników. Na pochwałę zasługuje przede wszystkim wciągająca, wielowątkowa, dojrzała i przemyślana od początku do końca fabuła. Mało jest seriali z tak drobiazgowo napisanym scenariuszem, w którym pasują do siebie najmniejsze detale. Produkcja zasłynęła także z licznych szokujących zwrotów akcji, którym ustępują nawet te z Gry o tron i Zagubionych.
Tym, co pomogło temu anime w zdobyciu popularności, jest także pewna uniwersalność w stylistyce i fabule. Nie znajdziemy tu wielu elementów, które są charakterystyczne dla tego gatunku, ale poza japońskim kręgiem kulturowym są postrzegane jako „dziwactwa” – np. nieoczekiwanych komediowych wstawek. Humor jest obecny, ale nie ma go dużo i jest wprowadzany z odpowiednim wyważeniem. Świat fantasy, który przedstawia nam serial, jest wyraźnie wzorowany na nowożytnej Europie, więc widz, nie tylko zachodni, ma do czynienia z bardzo znajomymi realiami. Europa jest źródłem inspiracji dla większości współczesnego fantasy. Fabuła skupia się na uniwersalnych motywach m.in. dyskryminacji, wojny czy moralności.
To właśnie fabuła jest największą zaletą Attack on Titan. Jest dojrzała, mroczna i porusza wiele aktualnych tematów. Serial obala stereotyp, że anime to proste, ciągnące się w nieskończoność historie, wypełnione w większości scenami walk i mające zainteresować głównie nastolatków. Wyróżniają się także postacie, które są bardzo ludzkie, ich przemiany są rozbudowane i wiarygodne. Rzadko można spotkać bohaterów o takiej złożoności. Trudno ich ocenić pod kątem moralnym. Opowieść zwyczajnie wciąga i nie pozwala złapać oddechu.
Attack on Titan – co dalej?
Manga i anime dobiegły końca, ale to nie oznacza finału dla całego uniwersum. Choć Hajime Isayama nie ujawnił dotąd, czy ma plany na dalszy rozwój tego świata, możliwości jest całe mnóstwo. Uniwersum daje szerokie pole do tworzenia spin-offów, prequeli i sequeli.
NASTĘPNY AKAPIT ZAWIERA SPOILERY Z ATTACK ON TITAN.
Tym, co fani zobaczyliby najchętniej, byłby prequel o Wielkiej Wojnie Tytanów, w której upadło Imperium Erdiańskie, a nowym światowym mocarstwem stało się Mare. Choć znane są główne fakty na temat tego konfliktu, wciąż istnieje wiele niewiadomych. Jest tu potencjał na historię nie mniej epicką i wciągającą niż oryginalna opowieść. Często wymienia się także prequele o początkach Erdii oraz takie osadzone w liczącej setki lat erze erdiańskich podbojów. Ciekawe jest także stulecie pomiędzy Wielką Wojną Tytanów a wydarzeniami z serialu. Fani na pewno chcieliby zobaczyć np. historię o pierwszych wyprawach Zwiadowców za mury. Interesujący byłby prequel o umacnianiu potęgi przez Mare. Istnieje również wiele możliwości stworzenia kontynuacji. Sekwencja, którą oglądamy podczas napisów finałowego odcinka, przedstawia nam całe stulecia dalszego rozwoju, a później upadku Paradis po Bitwie Nieba i Ziemi. Wreszcie ostatnia scena sugeruje nam powrót mocy Tytanów, co także daje potencjał na sequel. Nie chodzi mi jednak o to, by Isayama tworzył teraz Titan Cinematic Universe. Ten świat ma duży potencjał, ale do nowych produkcji trzeba podejść z rozwagą. Muszą one wnosić coś nowego i ciekawego do tego uniwersum.
Ogromny potencjał ma także adaptacja live-action. Potrzebny jest jednak do niej ogromny budżet, a także utalentowani twórcy, którzy z rozmachem oddadzą złożoność tego świata, nie ugrzecznią ani nie uproszczą tej historii. Można założyć, że adaptacja tak popularnej marki przyciągnęłaby wielkie nazwiska. Z firm tworzących treści streamingowe najlepszym kandydatem wydaje się HBO, ewentualnie mogłyby się tego podjąć Apple lub Amazon. Jest tu szansa na wielki hit, gdyby udało się to zrobić dobrze. Znakomitą przestrzenią są też gry komputerowe. Powstało już trochę produkcji z tego uniwersum, ale były to raczej typowe gry na licencji popularnej marki, robione niskim kosztem, głównie odtwarzające wydarzenia z mangi i anime. Tymczasem Attack on Titan daje ogromne możliwości – styl walk, jaki jest w serialu, fenomenalnie nadaje się na grę wideo. Aż się prosi, by powstała wysokobudżetowa, dopracowana gra z tego świata.
10 lat temu nikt nie spodziewał się, że historia o walce ludzkości z Tytanami stanie się takim fenomenem i uczyni anime popularniejszym niż kiedykolwiek wcześniej. Attack on Titan to jeden z seriali, który zapełnił próżnię po Grze o tron. Hajime Isayama nie ukrywa zresztą, że uniwersum stworzone przez George’a R.R. Martina było dla niego dużą inspiracją. Teraz Attack on Titan stoi na własnych nogach. I to po zakończeniu tego anime powstała pustka, którą należy wypełnić, co zresztą już się dzieje – naśladowców Isayamy przybywa. Osobom, które tego dzieła jeszcze nie widziały, bardzo polecam seans! A fanom życzę, byśmy mieli jeszcze okazję wrócić do tego brutalnego świata, wykreowanego przez mangakę z Ōyamy.