Denis Villeneuve w szczękach popkultury. "Gdy inni chłopcy grali w piłkę nożną, my pisaliśmy scenariusze"
Denis Villeneuve jest teraz na ustach wszystkich fanów popkultury ze względu na głośną premierę 2. części Diuny. Chciałabym więc cofnąć się do czasów, gdy adaptacja Franka Herberta była tylko rysunkiem trzynastoletniego chłopca, a nie kinowym hitem na światową skalę.
Denis Villeneuve to niezwykle ciekawa postać. Znamy go z kinowych hitów, takich jak Diuna czy Blade Runner 2049. Jednak jego pasja do tworzenia filmów zrodziła się z dala od Hollywood, blichtru i blasku reflektorów.
Denis Villeneuve: pierwsze pomysły na Diunę
Filmowiec urodził się w małym kanadyjskim miasteczku w prowincji Quebec. Lokalne kino, dzięki któremu pokochał filmy, mieściło się dość daleko, więc niewiele produkcji był w stanie podziwiać na dużym ekranie. Klasyki takie jak 2001: Odyseja kosmiczna, Planeta Małp i oryginalny Łowca androidów po raz pierwszy obejrzał na rozmytych i zniekształconych telewizyjnych kopiach.
Hollywood jest pełne osób, które urodziły się w rodzinach gwiazd filmowych, i dorastały wśród artystów oraz nieskończonych możliwości. Jednak nie Denis Villeneuve. Jak sam przyznaje – tam, skąd pochodzi, mówiono mu, że tylko "szaleńcy" kręcą filmy.
Dowodem potwierdzającym, że od dziecka fascynował się Herbertem, może być fakt, że gdy miał jakieś trzynaście lat, wraz ze swoim najlepszym przyjacielem Nicolasem Kadimą, stworzyli scenorysy do filmu, który wyobrazili sobie po przeczytaniu Diuny.
Denis Villeneuve: pierwsza miłość, kamera
Można by powiedzieć, że Villeneuve od dziecka interesował się filmami, ale moim zdaniem byłoby to spore niedopowiedzenie. On miał obsesję na tym punkcie! Choć brakowało mu narzędzi i środków – a także zapewne piątej klepki według bliskich – nie był w stanie zapomnieć o tym marzeniu.
To, co naprawdę wydawało się fascynować małego Denisa, to niesamowite fikcyjne światy. Jak sam przyznał, fantastyka naukowa pociągała go, ponieważ jest "bardzo poetyckim" sposobem na przetwarzanie i odkrywanie rzeczywistości. Jego ulubioną lekturą była książka o tym, co dzieje się między mózgiem a mięśniami, gdy ściskasz ze sobą palce. Uważał, że to esencja tego, czym jest science fiction.
Wśród ulubionych filmów młodego Denisa Villeneuve'a były tytuły, takie jak: Szczęki, Bliskie spotkania trzeciego stopnia i Pojedynek na szosie. Gdy był nastolatkiem, zakochał się we wspomnianej już produkcji 2001: Odyseja kosmiczna. Jako student obejrzał Lawrence z Arabii - jak sam przyznaje, na zawsze zmieniło to jego życie. Wrażenia z seansu Siedmiu samurajów wykorzystał później w swoim Sicario, podobnie jak Zawrót głowy zainspirował Wroga. To, że jest fanem i widzem, od zawsze wpływało na to, jakim jest filmowcem.
Najlepsze filmy science fiction w historii wg Rolling Stone
Denis Villeneuve: pierwszy prawdziwy film
A kiedy nakręcił swój pierwszy film? To trudne pytanie. Oficjalnie jako reżyser został wymieniony po raz pierwszy w telewizyjnym filmie dokumentalnym La course destination monde z 1988 roku. Jednak tak naprawdę zaczął o wiele wcześniej, ponieważ już w szkole średniej kręcił filmy krótkometrażowe, dzięki czemu zyskał przezwisko "Spielberg".
Dwa lata po La course destination monde wziął udział w konkursie filmów młodzieżowych La Course Europe-Asie, organizowanym przez Radio-Canada. I wygrał. Ten sukces popchnął jego karierę do przodu. W 1994 roku nakręcił krótkometrażowy film REW-FFD, później Le Technétium w antologii Kosmos w 1996 roku. Produkcja 32 sierpnia na Ziemi z 1998 roku była już wyświetlana na festiwalu filmowym w Cannes. W międzyczasie artysta kręcił teledyski. Przełom nastąpił jednak dzięki Maelström z 2000 roku - to wtedy naprawdę zaczęto o nim mówić. Co działo się później, pewnie wiecie.
Ważne jest jednak to, że po zdobyciu sławy nie przestał być widzem. Jest fanem takich tytułów jak: Fabelmanowie, The Square, Pomniejszenie, Narodziny gwiazdy, Tenet i Dunkierka. Dla tej ostatniej znalazł czas, mimo że pracował nad Blade Runner 2049. Stwierdził, że musi ją obejrzeć na dużym ekranie.
Denis Villeneuve: pierwsza prawdziwa Diuna
Mając świadomość, że Villeneuve jest fanem twórczości Franka Herberta, z większą ciekawością czekało się na jego filmowe adaptacje Diuny. Jak sam wyznał, starał się za wszelką cenę być niewidzialny. Chciał zachować poetyckość książki i wszystko, co czuł podczas lektury – atmosferę, kolory i zapachy. A jednocześnie – z całą swoją miłością do materiału źródłowego – zdawał sobie sprawę, że każda adaptacja niejako zabija oryginał.
Ten szacunek do materiału źródłowego świadczy o niesamowitej dojrzałości twórczej. Reżyser od początku zapowiadał też, że Diuna zostanie stworzona z myślą o dużym ekranie. Choć żyjemy w erze streamingowej i niektórzy twórcy przenieśli się na kanapy w swoich domach, Denis Villeneuve pozostał wierny sali kinowej. I wciąż marzy o wielkich obrazach.
Gdy myślę o Diunie i jej reżyserze, oczami wyobraźni widzę trzynastoletniego chłopca, entuzjastycznie tworzącego ze swoim przyjacielem scenorysy. Jak podsumował Hans Zimmer, tworzący muzykę do filmu:
Źródło: npr.org, britannica.com, imdb.com, time.com, vanityfair.com, indiewire.com, rottentomatoes.com, purposestudios.in, thecanadianencyclopedia.ca