Saga Destiny ma swoje wzloty i upadki. Dla mnie osobiście gra zyskała bardzo na oddzieleniu się Bungie od Activision-Blizzard i choć już przy dodatkach do jedynki studio nieźle się napracowało, tak dopiero po uzyskaniu samodzielności mogą naprawdę pokazać pazur. Można to było zaobserwować gołym okiem na przestrzeni kilku ostatnich rozszerzeń. Nie ukrywam więc, że byłem bardzo podekscytowany biorąc udział w pokazie najnowszego dodatku i nawet nie przeszkadzało mi, że był to hands-off event. Ciężko mi się zdecydować, na co czekam bardziej w związku z Upadkiem Światła: nową podklasę, czy dalszy ciąg fabularny. Dziś skupmy się na tym pierwszym elemencie pod postacią Pasma, ocenę fabuły zostawiając na pełną recenzję. Nowa podklasa pozwala Strażnikom czerpać moc wprost z tytułowych nici, łączących ze sobą tkaninę rzeczywistości. Pasmo ma potencjał na stanie się najciekawszą podklasą w Destiny, a to dlatego, że nie dość, że daje wszystkim trzem klasom bardzo ciekawe umiejętności, ale także w kilku miejscach wprowadza zupełnie nowe mechaniki, takie jak pokonywanie przeszkód terenowych za pomocą linki z kotwiczką czy używanie jej w trakcie walki do skracania dystansu do przeciwnika. Żadna chyba podklasa, nawet Łowca władający elektrycznością, nie stawiała tak bardzo na mobilność, pozycjonowanie i kombinacje umiejętności jak Pasmo. Czyżby "Tytan na lodzie 2.0" nadchodził? Weterani Destiny doskonale wiedzą, że nawet najpotężniejsza podklasa blednie, jeśli nie dobierzemy do niej dobrze ekwipunku. I tutaj Bungie wreszcie udoskonaliło dość frustrujący element, jakim było przełączanie się między wyposażeniem i modyfikacjami. Po blisko dekadzie próśb ze strony fanów wreszcie dostajemy dostęp do zestawu wyposażenia, a także modyfikacji. Dodatkowo tak długo, jak długo gracz posiada miejsce w ekwipunku, może przechowywać te zestawy w skarbcu i przywołać je we właściwie dowolnym momencie. To niesamowicie ważna nowość, która w mojej opinii dawno już powinna zostać wprowadzona. Zamiast tego gracze byli do tej pory zmuszeni korzystać z zewnętrznych aplikacji takich jak DIM, które wciąż będą w użyciu przez swoją funkcjonalność, ale w zdecydowanie mniejszym stopniu. Jest tutaj pewien szkopuł, bo gracze posiadają ograniczoną liczbę możliwych, zapisanych zestawów, którą można zwiększyć tylko wraz ze zwiększeniem swojej Rangi Strażnika. Nie powinno to być jednak aż tak wielkim problemem, bo system ten ma działać retroaktywnie. Oznacza to, że weterani już na starcie powinni posiadać odpowiednio wysoką rangę, natomiast nowi gracze będą mogli zapoznawać się z mechanikami gry i wraz z nauką dostawać coraz to nowe narzędzia do walki z Ciemnością. Ciekawym aspektem tego systemu jest również to, że w skład 11 rang wchodzi siedem rang stałych i cztery sezonowe. Te pierwsze reprezentują ogólny poziom gracza i jego osiągnięcia, drugie zaś, które resetowane są co sezon, pchają go ku nowym wyzwaniom i oferują specjalne nagrody, na temat których Bungie na razie bardzo mocno milczy.
Fot: Bungie
To jednak nie wszystkie te usprawnienia w rozgrywce czy nowe elementy przykuły moją największą uwagę. Ta zasługa należy się nowej lokalizacji, Neomunie. Cóż, nie będę krył, że jestem wielkim fanem cyberpunkowych, jaskrawych, neonowych klimatów i to właśnie dostałem. Wiem, że moje następne stwierdzenie wywoła szereg kontrowersji, ale Neomuna spokojnie mogłaby być jedną z bogatszych dzielnic Night City znanego nam z papierowego i elektronicznego Cyberpunka. Nie dość, że jest to, przynajmniej wizualnie, moja ulubiona lokacja na przestrzeni obu gier i wszystkich dodatków, to jeszcze zdaje się, pomijając oczywiście Wieżę, także najbardziej żywa. Na tyle na ile może być oczywiście żywa po ataku Ciemności. Zdecydowanie postawiono tu na opowiadanie historii też poprzez otoczenie. Do tego dzięki nowym mechanikom, konkretnie linki z kotwiczką, obszar ten da się zwiedzać dużo bardziej pionowo, niż jakikolwiek do tej pory. A to, w połączeniu z nową aktywnością, którą twórcy nazywali Protokołem Eskalacji 2.0 i faktem, że poziom przeciwników będzie zawsze będą nieco wyższy, niż poziom ekwipunku gracza, w teorii może oferować ciekawe wyzwanie.
Fot: Bungie
+35 więcej
Podsumowując,  zapowiada się na naprawdę dobre rozszerzenie i urozmaici rozgrywkę na poziomie, którego nie widzieliśmy od dawna, o ile w ogóle. Mam ogromną nadzieję, że te ostatnie rozdziały sagi Światła i Ciemności pozwolą deweloperom pokazać się z najlepszej strony, a my, gracze, będziemy w samym środku tej epickiej sagi. Sagi, która według twórców dopiero się rozkręca.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj