Dlaczego dobre seriale są kasowane?
Jakiś czas temu miała miejsce prawdziwa rzeź niewiniątek. Miłośnicy seriali przecierali oczy ze zdziwienia, obserwując kolejne doniesienia medialne w kwestii anulowania ich ulubionych pozycji odcinkowych. Czy każdy fan telewizyjnej rozrywki skazany jest na życie w niepewności, drżąc o los produkcji, które śledzi? Czemu seriale, powszechnie uznawane za bardzo dobre, bywają brutalnie kasowane? Przyjrzyjmy się tym tendencjom.
Gdy w 2017 roku gruchnęła nowina o skasowaniu Sense8, widzowie tego niezwykłego serialu przecierali oczy ze zdziwienia. Czemu tak świetnie zrealizowana, wciąż rozwijająca się fabularnie produkcja, zostaje anulowana w chwili, gdy akcja wkracza w decydujący moment? Miłośnicy opowieści sióstr Lana Wachowski, nie pogrążyli się jednak w żałobie. Stanęli na rzęsach, aby przedłużyć żywot swojej ulubionej produkcji i odnieśli sukces. Wywarli presję na Netflixie i w dużej mierze dzięki nim już niedługo będziemy mieli okazję delektować się filmem fabularnym, kończącym opowieść rozpoczętą w serialu.
Jeszcze nie zdążyliśmy ochłonąć po sytuacji z Sense8, a już mamy powtórkę z rozrywki. Kolejny świetnie oceniany serial idzie w odstawkę. Tym razem padło na tytuł stacji Syfy, The Expanse. Trzy wyśmienite sezony, niezwykła, oryginalna fabuła (podparta literackim klasykiem science fiction) oraz miliony fanów na całym świecie. Decyzja o zakończeniu produkcji była chyba jednym z największych zaskoczeń sezonu. Zrozumiałym jest fakt, że stacje telewizyjne kończą nadawanie seriali, które nie gromadzą przed ekranem wielkiej rzeszy widzów i reprezentują, delikatnie rzecz biorąc, niezbyt wysoki poziom artystyczny. Jak było w tym przypadku? Przyjrzyjmy się bliżej sytuacjom tych dwóch produkcji, ponieważ nie są one takie proste, jak się niektórym wydaje.
Zarówno Sense8, jak i The Expanse to formaty niezwykle kosztowne. Mało kto zdaje sobie z tego sprawę, że realizacja pojedynczego odcinka tego drugiego serialu wynosi około 7 milionów dolarów. To naprawdę imponująca kwota, dlatego nic dziwnego, że The Expanse szybko stał się flagową pozycją stacji Syfy. Problem jednak jest taki, że stacja telewizyjna sprzedała jakiś czas temu prawo emisji serialu platformie Amazon. Sama, jako first run linear, emituje jedynie premierowe odcinki, do których później już niestety nie ma prawa, ponieważ dysponuje nimi Amazon. Wynikiem tego Syfy zarabia jedynie na pojedynczej emisji poszczególnych epizodów i nie dostaje ani dolara z praw dystrybucji VOD. Aby ten system działał jak należy przy takim budżecie, jaki ma The Expanse, emisje na Syfy musiałyby gromadzić olbrzymią liczbę oglądających. Niestety tak się nie działo. Liczba widzów znacząco spadała. Z sezonu na sezon było coraz gorzej. Jest to o tyle zaskakujące, ponieważ wedle powszechnej opinii, poziom artystyczny stopniowo się zwiększa. Niestety nie przekłada się to na oglądalność i stacja była zmuszona podjąć decyzję o zakończeniu produkcji po trzecim sezonie.
W przypadku Sense8 sytuacja była podobna, choć oczywiście Netflix ma pełnie praw do tej produkcji. Tutaj zadziała klasyczna formuła. Zbyt duże koszty produkcji, zbyt mała oglądalność. Mimo sporej rzeszy psychofanów, serial nie cieszył się tak wielką popularnością, aby skutecznie się obronić. Netflix wykazał się jednak szacunkiem dla miłośników formatu i specjalnie dla nich zdecydował się sfinalizować projekt filmem. Czy The Expanse ma szansę na podobny los? Fani serialu już od jakiegoś czasu prężnie działają. Trwa zorganizowana akcja mająca na celu zainteresowanie Netflixa i Amazon przeniesieniem marki pod ich skrzydła. Czy jest na to szansa?
Miłośnicy formatu są oczywiście bardzo aktywni, ale przy tak wielkich kosztach produkcji potrzebne będzie jednak coś więcej niż wierna i oddana grupa fanów science fiction. Do pełnego sukcesu konieczny będzie skuteczny marketing, który przyciągnąłby do The Expanse olbrzymią rzeszę amatorów rozrywki telewizyjnej. Nie zaszkodziłoby też wprowadzenie pewnych uproszczeń w treści serialu. The Expanse podchodzi do gatunku science fiction z wielkim szacunkiem. Nie idzie na ustępstwa nawet wtedy, gdy ekranowe wydarzenia stają się zbyt skomplikowane dla przeciętnego widza, przyzwyczajonego do dużo prostszych treści. Fabuła The Expanse posiada wielki potencjał. Odpowiednio poprowadzona ma szansę stać się kosmiczną Game of Thrones. Czy znajdzie się platforma, która zaryzykuje i zainwestuje w format ku uciesze fanów science fiction? Miejmy na to nadzieję, bo ze świeczką szukać tak ambitnej pod względem fabularnym kosmicznej opowieści.
Całe szczęście kasowanie bardzo dobrych seriali nie jest regułą. Podobne sytuacje zdarzają się względnie rzadko, choć wywołują wielkie rozgoryczenie wśród miłośników. Historia zna sytuacje, gdzie, ze względów finansowych, wybitne formaty zostawał anulowane, zostawiając widzów z krwistym cliffhangerem. Wystarczy tu wymienić Carnivale, serial, mający potencjał stać się kolejnym Twin Peaks. W przypadku tej produkcji nie pomogły działania fanów – nic nie przekonało producentów do wznowienia realizacji. Obok Carnivale można postawić chociażby Firefly czy Jericho, które udało się reaktywować po pierwszej serii i nakręcić jeszcze słabiej oglądany drugi sezon. Doskonałe przykłady na to, że seriale telewizyjne nie robi się dla idei, a dla pieniędzy.
W tym roku miłośnicy telewizyjnej rozrywki również nie składają broni, choć nie jest im łatwo. Jak na razie jedynie fani Brooklyn Nine-Nine mogą spać spokojnie. Pierwotnie anulowany serial znalazł nowy dom. Kolejny sezon ukaże się w stacji NBC. Szczęście miał również świetnie oceniany Last Man Standing, który po cancellu w ABC w 2017 roku, zostanie reaktywowany w FOX. Entuzjaści pozostałych seriali nie mają tak komfortowej sytuacji. Niepokojące jest że na pokaźnej liście anulowanych produkcji jest kilka bardzo dobrych tytułów. Duży rozgłos wywołała kasacja po drugim sezonie Dirk Gently's Holistic Detective Agency z Elijah Wood w roli głównej. Ta niezwykła produkcja zgromadzała zbyt małą liczbę widzów, by przetrwać. Fani chcieli, aby Dirk otworzył swoją agencję na Netflixie, ale słabe liczby nie przekonały globalnego potentata. Całe szczęście serial został zamknięty w odpowiedni sposób – bez nierozwiązanych wątków czy zaskakujących cliffhangerów.
Inne produkcje, które reprezentowały zadowalający poziom, a dokończyły żywota, to między innymi Seven Seconds (Netflix),The Shannara Chronicles (Spike), Mozart in the Jungle (Amazon), Ash vs. Evil Dead (Starz), Damnation (USA Network), The Exorcist (Fox) czy Scorpion (CBS). Co ciekawe platformy VOD kasują równie chętnie, jak tradycyjni nadawcy. Netflix i Amazon nie zarabiają przecież na oglądalności i reklamach, a abonamencie. Potentaci jednak również śledzą oglądalność. Dysponując konkretnym budżetem, wolą przeznaczyć fundusze na produkcje, które przyciągną więcej użytkowników i odpowiednio zareklamują markę, niż te, mające oddaną rzeszę fanów, ale nie działające znacząco na korzyść platform. Dlatego też, w ślad za nową polityką Amazon, kameralny Mozart in the Jungle poszedł w odstawkę, a jego miejsce zajmie wkrótce horrendalnie droga produkcja ze świata Władcy Pierścieni.
Kasowanie dobrych, lecz mało oglądanych seriali to wynik ich unikatowości i elitarności. Jak to zwykle w sztuce bywa, poziom artystyczny nie zawsze idzie w parze z sukcesem komercyjnym. W przypadku dłuższych produkcji w grę wchodzi też znaczący spadek jakości pomiędzy poszczególnymi sezonami. Przykładowo, w przypadku Lucifer, trzeci sezon zdecydowanie odstawał od pozostałych i widzowie nie byli zaskoczeni cancellem. Z drugiej jednak strony nieco dziwi los bardzo równego Scorpiona, mającego średnią oglądalność czwartej serii na poziomie około 8 milionów widzów, ze współczynnikiem 1.5 w grupie docelowej 18-49, co czyniło go najchętniej oglądanym skasowanym serialem sezonu.
Całe szczęście większość zakończonych produkcji to te, które poniosły porażkę na obu frontach. Nikt nie będzie płakał po Marvel's Inhumans, serialu, który prawdopodobnie wygrałby każdy konkurs na najgorszy format odcinkowy 2017 roku. Netflixowy Gypsy, oprócz świetnej jak zawsze Naomi Watts nie posiadał żadnej wartości. Here and Now od HBO okazał się porażką na całej linii, mimo że showrunnerem był Alan Ball, twórca Six Feet Under. The Mist na podstawie powieści Stephen King nie wykorzystała potencjału i nie dorosła nawet od pięt swojemu filmowemu odpowiednikowi. Nie sprawdził się również The Crossing, serial, który przed premierą był porównywalny do kultowego Lost.
ABC zdecydowało się zakończyć po drugim sezonie opowieść o prezydencie USA z Kiefer Sutherland w roli głównej, pod tytułem Designated Survivor. Pierwszy sezon serialu nie należał do najlepszych, drugi okazał się zupełną porażką. Tutaj jednak pojawiło się światełko w tunelu, ponieważ jest szansa, aby format trafił na Netflix (który jest dystrybutorem DS. także w Polsce). Szkoda że potentat VOD bierze się za tak słabą produkcję, zamiast chociażby za Dirka Gently'ego. Widocznie koszty produkcji są tutaj dużo mniejsze, a i oglądalność bardziej optymistyczna.
Czy serialowi maniacy są skazani na ciągłe życie w niepewności i drżenie o los swoich ulubionych tytułów? Przykład The Expanse pokazuje, że nawet wysoki poziom artystyczny nie gwarantuje przetrwania, a czynniki wpływające na los produkcji są bardziej skomplikowane niż tylko popularność. Z drugiej jednak strony, z roku na rok, liczba realizowanych seriali znacząco wzrasta. Stacje telewizyjne rywalizują ze sobą nie tylko pod względem jakościowym, ale też ilościowym. Netflix ostatnimi czasy zdeklasował wszystkich, informując o gigantycznej liczbie planowanych originalsów. Amazon już wkrótce zrealizuje najdroższy projekt telewizyjny w historii.
Ten przesyt ma jedną znaczącą wadę. W celu wyłowienia czegoś naprawdę wartościowego z tego oceanu dobrobytu, trzeba mocno się natrudzić. Oczywiście największe produkcje takie jak Gra o Tron czy Westworld mają marketing, który robi całą robotę, ale w przypadku mniejszych rzeczy, trzeba być na bieżąco i śledzić media branżowe w celu wyłuskania tego, co wartościowe.
W świetle powyższego, coroczne serialowe odsiewanie nie jawi się jako niezwykle szkodliwa opcja. Większość tytułów, które spadły w tym roku z telewizyjnych ramówek, zdecydowanie nie zasługiwały na dalsze życie. Tworzone z czysto komercyjnych pobudek, powielały schematy i generowały sztampy, które widzieliśmy już wielokrotnie w podobnych produkcjach. Gwałtowne zakończenie tych lepszych rzeczy oczywiście jest bolesne, ale stanowią one jedynie niewielki procent całości. Możemy też być pewni, że na ich miejsce wkrótce przyjdą kolejne seriale, które pokochają miliony. Los The Expanse jest smutny, ale kasowanie wybitnych seriali nie jest regułą. Na palcach jednej ręki można policzyć takie przypadki w przeciągu ostatnich dwudziestu lat. Poza tym w każdej takiej sytuacji fani robią wszystko, aby przywrócić format do życia. Czy w przypadku The Expanse się uda? Z pewnością wkrótce poznamy odpowiedź.
Źródło: zdjęcie główne: Materiały promocyjne