Od Raimiego do Wattsa. Kim są wrogowie Spider-Mana z Bez drogi do domu?
Spider-Man: Bez drogi do domu będzie pierwszym prawdziwym otwarciem konceptu multiwersum na dużym ekranie w ramach MCU. Pojawienie się antagonistów znanych z innych filmów o Pajączku u jednych wywoła nostalgię, innym może wydać się nieco kłopotliwe. Przypomnijmy sobie, z kim mamy do czynienia.
W Kinowym Uniwersum Marvela trudno znaleźć postać podobną do Spider-Mana, która otrzymała liczne ekranowe wcielenia. W 2002 roku Sam Raimi stanął za kamerą pierwszego poważnego widowiska o Pajączku i do roli Petera Parkera zatrudniono Tobey'ego Maguire'a. Trylogia skończyła się w 2007 roku filmem Spider-Man 3, w którym doszło niestety do konfliktu na linii reżyser–studio, co odbiło się nie tylko na samej jakości, ale też ostatecznie wstrzymało prace nad czwartą częścią. Sony musiało jednak po latach kontynuować ekranowe przygody Spider-Mana, bo inaczej prawa do postaci wróciłyby do Marvela. W 2012 roku wypuszczono Niesamowitego Spider-Mana z udziałem Andrew Garfielda w reżyserii Marca Webba, który miał solidne przyjęcie, ale rewelacji nie było. Film zarobił mniej od pierwszego Spider-Mana Sama Raimiego, ale na tyle dużo, że zdecydowano się na kolejną próbę w 2014 roku. Garfield więcej żartował, dostał jeszcze bardziej komiksowy strój, podkręcono kolory, a nawet podjęto decyzję o wykorzystaniu słynnego wydarzenia z komiksów, którym była śmierć Gwen Stacy.
Trzecia część nigdy nie powstała. Andrew Garfield wspominał później, że współpraca ze studiem nie układała się najlepiej, natomiast spadek w box office względem pierwszej części nie napawał optymizmem. Amy Pascal, ówczesna szefowa Sony, postanowiła wykonać krok ostateczny, bratając się z Marvel Studios i oddając w pewnym sensie postać w ręce Kevina Feige i jego ludzi. Spider-Man po raz pierwszy na dużym ekranie mógł stanąć obok kultowych herosów Marvela, walczyć u boku Iron Mana i stoczyć walkę z Kapitanem Ameryką w Wojnie bohaterów. Bracia Russo potrzebowali dosłownie jednej sceny, aby kapitalnie wprowadzić Toma Hollanda i jego Petera Parkera do tego świata. Częścią umowy były też oczywiście filmy solowe o Spider-Manie, za promocję których odpowiadało studio Sony. W 2017 roku na ekranach zadebiutował Spider-Man: Homecoming w reżyserii Jona Wattsa, będący zupełnie innym, bardziej nowoczesnym podejściem do postaci Pajączka. Produkcja została ciepło przyjęta, Tom Holland przez wielu został okrzyknięty najlepszym Spider-Manem, a planów na więcej nie brakowało. W 2019 roku postać zrobiła kolejny ważny krok, wystawiając nogę poza Nowy Jork w produkcji Spider-Man: Daleko od domu. Podróż po Europie skończyła się walką z Mysterio w Londynie i wrzuconym przez niego nagraniem do sieci, jakoby został zabity nie przez własnego drona, ale właśnie przez Spider-Mana. Ujawnił też tożsamość bohatera, co było ogromnym szokiem dla widzów siedzących na kinowej sali. Po świetnym filmie następuje cliffhanger, który sam w sobie tworzy ogromny hype przed trzecią odsłoną.
Sierpień 2019. Pojawia się szokująca informacja o zakończeniu umowy między Sony a Marvel Studios, co oznacza, że Spider-Man przestaje być częścią MCU. W takim momencie, kiedy fani nie mogli doczekać się rozwiązań fabularnych w trzeciej odsłonie, studia nie mogły dogadać się, jeśli chodzi o kwestie finansowe. Wielu do dziś uważa, że była to marketingowa zagrywka, aby pokazać, że wielkie korporacje są dla fanów gotowe zrobić wszystko, bo ostatecznie udało się dojść do porozumienia na ten jeszcze jeden film (przynajmniej taka jest na razie oficjalna wersja) i kilka gościnnych występów. Trudno wyobrazić sobie, jak Spider-Man: Bez drogi do domu wyglądałoby bez udziału Doktora Strange'a, który odegrał istotną rolę, a którego nie byłoby bez ponownego podpisania umowy. Jednak to nie obecność Strange'a elektryzowała fanów, a ciągle pojawiające się doniesienia o koncepcie multiwersum i możliwości pojawienia się dwóch wcześniejszych ekranowych Pajączków. Internet oszalał, zaczęto wyszukiwać zdjęcia Maguire'a i próbowano dowieść, że ten pojawiał się na planie produkcji. Czy naprawdę mógł wrócić do aktorstwa i od razu do swojej kultowej roli? Nie wszyscy mogli w to uwierzyć, ale jeszcze mniej prawdopodobny wydawał się udział Garfielda, który był pokłócony z Sony. A jednak wiele wskazuje na to, że tak się faktycznie stanie... jednak nawet na niespełna dwa tygodnie przed premierą, nikt dalej tego oficjalnie nie potwierdził. Skoro jednak pojawiają się wrogowie grani przez tych samych aktorów, co z dwóch poprzednich serii, to może fani nie mają się o co martwić?
Do tej pory dostaliśmy siedem filmów o Spider-Manie. Parker Maguire'a toczył boje przez trzy filmy z antagonistami, takimi jak Green Goblin, Doktor Octopus i Sandman, natomiast Parker Garfielda zmagał się z Jaszczurem, również Green Goblinem i Electro. Po tym, jak najpierw Jamie Foxx zaczął sugerować swój udział, a następnie Alfred Molina wprost się wygadał, nie było wątpliwości, że multiwersum wjeżdża na pełnej i trylogię Hollanda studio Sony chce zakończyć w największy możliwy sposób. Na ekranie - jeśli wierzyć zwiastunom - mamy zobaczyć ponownie wszystkich wymienionych wyżej (prócz Green Goblina z TASM). Oczywiście przy założeniu, że dzięki koncepcji wieloświatów w MCU uda się wyciągnąć właśnie te inkarnacje, które widzowie oglądali w poprzednich filmach. Nie wszyscy przedstawieni przetrwali przecież swoje starcia z Pajączkami, co wspomina nawet Strange w jednym ze zwiastunów. Możliwe, że mamy do czynienia z wariantami tamtych postaci, a wybranie tych samych aktorów jest jedynie smaczkiem dla widzów pamiętających ich występy.
Fani wychowujący się na filmach z udziałem Maguire'a, mają dziś od 25 do 35 lat, więc łatwo sobie wyobrazić, że nie wszyscy z tej grupy dalej są fanami kina superbohaterskiego. Być może większość pchana przez nostalgię zakupi bilet i zechce znowu zobaczyć na dużym ekranie Doktora Octopusa i Green Goblina z filmów Raimiego, licząc przy okazji na pojawienie się ich Petera Parkera, który to wszystko zaczął. Swoich fanów ma też Niesamowity Spider-Man i Andrew Garfield, a oba filmy z tej serii nie są już tak odległe w czasie i rozpoznawalność antagonistów mogłaby być większa przy założeniu, że widziała je większość potencjalnych widzów No Way Home. Ważną kwestią jest zatem sposób przedstawienia antagonistów w samym filmie i może spotkać się to z różnymi reakcjami - jeśli będą to inne warianty, może być poczucie niedosytu, a jeśli okażą się dokładnie tymi samymi wersjami, wyjaśnienie ich obecności musi być wiarygodne. Być może twórcy są odważni i pewni tego, że fani mają już tak wyrobione kompetencje kulturowe, że wystarczy daną postać streścić jednym zdaniem lub nawet nic nie trzeba specjalnie mówić, po prostu wystarczy ją pokazać. Jeśli jednak czujecie potrzebę przypomnienia sobie lub poznania wyskakujących licznie w zwiastunie antagonistów, spieszymy z pomocą. Pamiętajcie, że Spider-Man: Bez drogi do domu ma premierę tylko w kinach już 17 grudnia 2021 roku.
GREEN GOBLIN (Willem Dafoe)
Jeden z najważniejszych wrogów Spider-Mana, Norman Osborn i jego alter ego Green Goblin. Osborn jest założycielem firmy Oscorp, prowadzącej w filmie z 2002 roku badania nad nową formułą superżołnierza. Jeden z czołowych naukowców ostrzega swojego szefa, że formuła nie jest stabilna, zaś generał z Armii Stanów Zjednoczonych grozi Osbornowi, że jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, odebrane zostaną im wszystkie fundusze wojskowe. Norman w desperackim geście wystawia się na działanie serum, przeprowadzając pierwsze doświadczenie na człowieku. Dzięki temu zyskuje nadludzką siłę i zwinność, ale popada też w obłęd i zaraz po wyjściu z komory zabija swojego naukowca. Po obudzeniu nie pamięta wydarzeń z poprzedniej nocy. Sam Raimi podszedł do wątku Osborna w psychologiczny, momentami bardzo mroczny sposób. Norman słyszy w swojej głowie głos. Nie do końca wie, co się dzieje. Porażka firmy Oscorp determinuje kolejny sukces, ale następujące potem wydarzenia pogłębiają gniew Normana i nie ma wątpliwości, że na tym etapie ma rozdwojoną osobowość - zdezorientowanego mężczyzny i mordercy, który niebawem stanie się złoczyńcą znanym jako Green Goblin.
Dochodzi do pierwszego starcia ze Spider-Manem podczas Dnia Jedności Oscorp, ale superbohater ratuje sytuację. Norman jest manipulowany przez swoją złą stronę. Wkrótce atakuje redakcję Daily Bugle. Dochodzi też do kolejnych starć ze Spider-Manem. Oglądamy powolny upadek Normana, niszczącego relacje ze swoimi bliskimi. Niedługo potem obserwujemy ostateczną konfrontację ze Spider-Manem. Próba zabicia Pajączka kończy się fiaskiem, a ostrze przymocowane do jego lotni przebija Green Goblina. Bohater przed śmiercią prosi, by jego syn Harry nigdy nie dowiedział się o występkach ojca. Peter oczywiście dotrzyma obietnicy, ale Harry będzie długi czas obwiniał Spider-Mana o tę śmierć.
DOKTOR OCTOPUS (Alfred Molina)
Dla wielu widzów Spider-Man 2 jest jednym z najlepszych filmów superbohaterskich w historii. Na pewno plusem był brak genezy Pajączka, dzięki czemu można było skupić się na akcji i rozwoju bohaterów. Do tego wykorzystano Doktora Octopusa, w którego kapitalnie wcielił się Alfred Molina. Jego macki (podtrzymywane przez animatorów w zielonych kombinezonach) czy starcia na wieżowcach Nowego Jorku lub na dachu pociągu do dziś robią ogromne wrażenie.
Otto poświęca życie badaniom (prowadzonym wspólnie z żoną) w firmie Oscorp pod przewodnictwem nowego szefa, Harry'ego Osborna. Aby móc przeprowadzić swój ryzykowny eksperyment, Octavius opracował specjalne ramiona kierowane sztuczną inteligencją, które dodatkowo są odporne na temperaturę i pole magnetyczne. W trakcie eksperymentu dochodzi do przeciążenia i maszyna staje się niestabilna, ale Otto nie przerywa badania. W wyniku tego umiera jego żona, natomiast jego mechaniczne ramiona, prowadzone przez sztuczną inteligencję, zostają zmodyfikowane - przejmuje nad nimi pełną kontrolę, zaś mechanizm zrasta się z jego kręgosłupem. Nieudany eksperyment Octaviusa doprowadził Oscorp do bankructwa, wywołując u Harry'ego dodatkowy gniew. Otto dąży do reaktywowania eksperymentu, zaś macki zaczynają powoli niszczyć umysł antagonisty, który tak naprawdę ma w sobie jeszcze dobro. Aby sfinansować eksperymenty, Doc Ock próbuje obrabować bank, w którym akurat przebywają Peter Parker i jego ciotka May. Wcześniej Parker podjął decyzję, że porzuca superbohaterstwo. Walka z Octopusem przypomina mu jednak, że za wielką mocą idzie wielka odpowiedzialność. Bohater wraca do pracy.
Spider-Man znajduje Doktora Octopusa w opuszczonym magazynie na nabrzeżu, gdzie ten ponownie rozpoczął eksperyment syntezy jądrowej. Po walce z Doktorem Octopusem Spider-Manowi udaje się ogłuszyć bohatera poprzez porażenie prądem, co powoduje, że jego umysł wraca do normy. Peter zdejmuje maskę i błaga go, aby ten przerwał eksperyment. Będący znowu sobą Otto postanawia za pomocą swoich mechanicznych ramion zawalić podłogę budynku, co przerywa działanie urządzenia, ale kosztem jego życia.
SANDMAN (Thomas Haden Church)
Spider-Man 3 miał kapitalne momenty, ale chęć zarobku na postaci Venoma tak naprawdę zniszczyła ten projekt. Najciekawiej wypadło to, czego studio nie zdążyło zepsuć, a zatem wątek Sandmana, który też był moralnie niejednoznaczny, podobnie jak wcześniejsi wrogowie Spidre-Mana.
Flint Marko miał bowiem chorą córkę i chciał ją wyleczyć, nie bacząc na konsekwencje. Jego historia związana jest bezpośrednio z Peterem Parkerem. Marko wspólnie z Dennisem Carradine'em okradł to samo miejsce, w którym młody heros wygrał walkę wrestlingową. Uciekając, chciał wykorzystać samochód Bena Parkera, ale poczciwy Benjamin próbował go przekonać, że nie musi tego robić. Carradine pojawia się jednak i w pośpiechu strzela do Wujka Bena, który umiera. Flint zostaje schwytany przez policję, ale niedługo potem ucieka z więzienia. Podczas ucieczki wpadł do miejsca, w którym - jakżeby inaczej - przeprowadzano eksperymenty, w wyniku czego jego ciało zmieniło się w wielką burzę piaskową. Peter dowiaduje się o zamieszaniu Sandmana w śmierć Wujka Bena i planuje zemstę w swoim nowym, czarnym stroju. Na koniec starcia Marko wyjaśnia Parkerowi prawdę i tłumaczy mu, że nigdy nie chciał śmierci Bena. Bohater wybacza mu, a Sandman zmienia swoją formę i odchodzi.
JASZCZUR (Rhys Ifans)
Jeśli pamiętacie serial animowany o Spider-Manie, który emitowany był w Polsce na Fox Kids, to na pewno postać Jaszczura nie jest Wam obojętna. Dr Curtis Connors jako antagonista otwiera nową serię o Pajączku, ale w pewnym sensie kontynuuje też motywy związane z poprzednimi wrogami w filmach Raimiego. Mamy dobrego gościa, który w wyniku własnych eksperymentów przemienia się w Jaszczura. Connors był chirurgiem, ale utraciwszy rękę, nie mógł funkcjonować tak, jakby chciał. Zainteresowany fizjologią gadów i zafascynowany ich umiejętnością regenerowania kończyn, rozpoczyna badania, które kończą się zmianami w jego umyśle. Peter Parker nie ma łatwego zadania, w końcu walczy ze swoim przyjacielem. Doktor Connors był dla niego zawsze życzliwą osobą. Spider-Man musi ostatecznie spróbować pokonać Lizarda i uratować przyjaciela.
ELECTRO (Jamie Foxx)
Jamie Foxx na pewno jest aktorem, którego stać na więcej, jeśli chodzi o kino superbohaterskie. Tutaj niestety dostał do grania postać nerda zbudowanego ze stereotypów. Po przemianie w Electro pomalowano go całego na niebiesko - jego wygląd po prostu zostawiał wiele do życzenia, bo przypominał raczej antagonistów z Batman i Robin.
Max przez całe życie pragnął być docenianym przez ludzi ze swojego otoczenia. Opracował plan nowej sieci energetycznej, który został mu wykradziony. Max tłumi gniew do swojego szefa. Po tym, jak zostaje uratowany przez Spider-Mana, zaczyna w siebie wierzyć. Po transformacji w Electro początkowo jest zdezorientowany, ale później cieszy się, że ludzie zaczęli go dostrzegać w nowej formie. Z potulnego gościa zmienia się w narwanego i groźnego przestępcę. Jednym z jego celów staje się Spider-Man.