Miś Paddington wraca do kin po raz trzeci. A my polecieliśmy do Londynu, by spotkać się z reżyserem i dowiedzieć się, jak wyglądała praca na planie.
Nicolas Cage powiedział, że Paddington 2 to najpiękniejszy film, jaki kiedykolwiek powstał. Trzecią część cyklu wyreżyserował Dougal Wilson, dla którego to pełnometrażowy debiut. Angielski filmowiec nigdy nie chodził do szkoły filmowej, ale jest znany m.in. z teledysków i współpracy ze światowej sławy muzykami. Dlaczego więc powierzono mu reżyserię filmu Paddington w Peru i o czym opowiada ta produkcja?
Dougal Wilson nie spodziewał się, że dostanie propozycję wyreżyserowania Paddingtona w Peru.
– Najpierw pomyślałem, że to bardzo mi schlebia, ale potem pojawiły się u mnie obawy związane z tym, jak dobre są dwie pierwsze części. Uwielbiam styl, w jakim zostały zrealizowane, i że to filmy familijne, które mogą zachwycić dorosłych widzów – powiedział reżyser w trakcie kameralnego spotkania z dziennikarzami.
Wilsonowi podoba się wizualna pomysłowość i poczucie humoru Paula Kinga, reżysera dwóch pierwszych części.
– Zachwycił mnie sposób, w jaki nakręcił serial The Mighty Boosh i jak zastosował podobne sztuczki w swoich mainstreamowych produkcjach, skierowanych do szerszej publiczności – dodaje.
Kiedy na początku XXI wieku Wilson zaczął kręcić reklamy i teledyski, podziwiał twórczość filmowców, takich jak Michel Gondry, Jonathan Glazer i Spike Jonze. Warto dodać, że reżyser Paddingtona w Peru współpracował z Johnem Lewisem i zespołami Coldplay, Massive Attack, Bat For Lashes.
– Być może producenci Paddingtona uznali, że będę odpowiedni, ponieważ w moich krótkich metrażach używam różnych technik i wszystko wymyślam sam – zastanawia się Wilson.
Wyzwanie, przed którym stanął, polegało m.in. na tym, że akcja trzeciej części rozgrywa się w Peru. Twórcy filmu weszli więc w nowe środowisko, ale jednocześnie starali się kontynuować styl i wizualną pomysłowość dwóch pierwszych części.
– Mam świadomość, jak ważną rolę odgrywa w nich Londyn i że to miasto zostało sfilmowane w bardzo bajkowy sposób. Nie chciałem, żeby Peru wyglądało w moim filmie jak nieprawdziwe, ale pomyślałem sobie, że dobrze byłoby przedstawić je jako miejsce pełne przygód, przywodzące na myśl historie o Tintinie – wyjaśnia reżyser.
Anglik spędził w Peru i Kolumbii blisko dwa miesiące, a odpowiednich lokacji szukał m.in. w Andach i dżungli.
– Mój film traktuje o pochodzeniu Paddingtona. Pada w nim pytanie, gdzie tak naprawdę jest jego dom. Wiemy, że bohater pochodzi z Peru, ale jednocześnie zadomowił się w Londynie. W naszym filmie bohater otrzymuje brytyjski paszport, ale wszyscy wiemy, że to nie jest takie proste, że nie stajesz się ot tak Brytyjczykiem. Wciąż zachowujesz w sobie cząstkę swoich korzeni oraz miejsc, z których pochodzisz – wyjaśnia Wilson.
Reżyser zwraca uwagę na to, że w poprzednich filmach bohaterowie przebywali głównie w Londynie. W trakcie przygotowań do kręcenia filmu próbował wyobrazić sobie, jak mógłby filmować rodzinę Brownów w amazońskich plenerach, w których można odnaleźć zarówno komizm, jak i baśniowość.
– Inspirowałem się wspaniałymi ilustracjami Peggy Fortman, a na próbę umieściłem Brownów w takich dziełach jak Czas Apokalipsy. Sprawdzałem, jak to będzie wyglądało – dodaje.
Wilson mocno inspirował się chociażby słynną sceną z Fitzcarraldo, w której widać parasol unoszący się w dole Amazonki. W wyreżyserowanym przez niego filmie pojawi się jako Paddington, unoszący się na wodzie w tym symbolu brytyjskości, ale w innym środowisku.
Filmowcy zdecydowali się nakręcić część scen w Kolumbii, ponieważ łatwiej było tam dotrzeć do niektórych z amazońskich rzek.
– Te w Peru są bardziej niedostępne. Ten kraj jest zróżnicowany, jeśli chodzi o krajobrazy. Staraliśmy się uchwycić tę różnorodność, pokazać nie tylko Amazonię. Bardzo ważnymi miejscami są wysokie Andy, gdzie Inkowie wybudowali cytadele, takie jak Machu Picchu i Ollantaytambo. Udaliśmy się do tych miejsc, ale też do Cusco i Sacsayhuaman – opowiada Wilson.
I przypomina, że filmy o Paddingtonie mają wspaniałą tradycję trzeciego aktu z wielkim pościgiem. W pierwszej części miał on miejsce w Muzeum Historii Naturalnej, w drugiej w pociągu. Czy w trzeciej rozegra się pośród peruwiańskim ruin?
Pewne jest jedno – twórcy trzeciej części znów złożyli hołd klasyce niemego kina. Dougal Wilson uwielbia to, że w serii o słynnym misiu można znaleźć nawiązania do klasyków, chociażby do filmów Powella i Pressburgera.
– Paddington bardzo dobrze odnajduje się w filmowym świecie. Filmy o nim są celebracją kina. Staraliśmy się więc nawiązywać do klasyków, gdzie tylko mogliśmy. Mam na myśli produkcje, takie jak Fitzcarraldo czy Aguirre, gniew boży – wyjawił reżyser.
Anglik jest też wielkim fanem komedii Szlachectwo zobowiązuje, w której Alec Guinness wcielił się we wszystkich członków rodziny. W Paddingtona w Peru hołd złożył mu Antonio Banderas.
Na ekranie zobaczymy też Olivię Colman.
– Idealnie nadaje się do filmów o Paddingtonie, a Antonio genialnie zagrał awanturniczą postać – mówi Dougal Wilson.
I dodaje, że sporo czerpał też z komedii Charliego Chaplina oraz Bustera Keatona.
– Myślę, że Paddington jest do tego wręcz stworzony, bo to bardzo fizyczna postać, która łatwo wpada w kłopoty. Mam nadzieję, że jest przy tym równie ujmujący jak Keaton i Chaplin, ponieważ można się z nim trochę utożsamić. Wszyscy mamy czasem podobne problemy. Każdy z nas bywa nieporadny i uderza się przypadkiem w głowę – dodaje filmowiec.
Wilson zainspirował się również filmem Tajemnica Inków z Charlotem Hestonem.
– Ten film bardzo mi się podobał, gdy byłem dzieckiem i wygląda na to, że inspirowali się nim twórcy serii o Indianie Jonesie – mówi reżyser.
Bardzo ważne są dla niego także historie, których autorem jest Herge, chociażby przygody o Tintinie, Więźniowie Słońca. To dla niego znakomity punkt odniesienia i inspiracja do przygodowej opowieści, która rozgrywa się w egzotycznej scenerii. Wilson przyznaje jednak, że była ona dla niego dużym wyzwaniem i bardzo trudno kręciło się sceny pośród drzew.
– Trudność w kręceniu w lasach polega na tym, że niezależnie od tego, w którą stronę patrzysz, można odnieść wrażenie, że wszystkie drzewa wyglądają tak samo. Zrobiłem więc duży research i przejrzałem sporo zdjęć z Amazonii, których autorem jest Sebastiao Salgado. Przeczytałem mnóstwo książek o Machu Picchu, a potem poleciałem do Kolumbii i Peru, gdzie szukałem odpowiednich lokacji – opowiada.
Reżyserowi zależało między innymi na tym, by zobaczyć prawdziwy las deszczowy. I dopiął swego.
– Prawie nadepnąłem na jednego z najbardziej jadowitych węży w Amazonii i niewiele brakowało, bym dotknął bardzo jadowitego pająka. Omal nie zostałem ugryziony przez mrówkę. Widziałem różne gatunki małp i ptaków. Prawdopodobnie obserwowały mnie jaguar i kondor, choć nie widziałem żadnego. Mogłem doświadczyć Amazonii – dodaje.
Reżyser wspomina, jak po wyczerpującym dniu obudził się w środku nocy w wielkiej moskitierze:
– Było bardzo ciemno, słyszałem kakofonię dźwięków i dopiero po jakichś dwóch minutach zdałem sobie sprawę, gdzie jestem. Tak to jest, gdy podróżujesz po świecie i zapominasz, gdzie akurat przebywasz – wyznał filmowiec.