„Fairy Tail” to anime powstałe na podstawie mangi z rodzaju shounen (tych głównie przeznaczonych dla chłopców), a z gatunku akcji i komedii, autorstwa Hiro Mashimy, która zadebiutowała u schyłku wakacji (w sensie, że w sierpniu) w 2006 roku na łamach magazynu „Shounen Magazine”. Anime rozpoczęło swą emisję w 2009 roku dzięki studiom Satelight i A-1 Pictures. Mimo faktu, że shounenowych gigantów komercyjnych było już sporo, od „Naruto” i „One Piece” zaczynając, to na sukces serii nie trzeba było długo czekać, podobnie jak na powstanie wielkiego fandomu pełnego rzeszy oddanych fanów. Poza zakończoną pierwszą serią anime, która liczy sobie 175 odcinków, powstaje aktualnie druga seria z dostępnymi 73 odcinkami. Dodatkami są: jeden film kinowy i sześć odcinków OAV (krótkometrażówek). Poza tym sam pierwowzór, czyli manga, liczy sobie aktualnie 50 tomów. W kilku magazynach japońskich pojawiły się również spin-offy „Fairy Tail” (historie odrębne od tej głównej, najczęściej rozwijające wątki poboczne lub jedynie wspomniane). Czytaj także: Seriale anime warte obejrzenia - "Naruto" [video-browser playlist="750498" suggest=""] Akcja tej serii opiera się na tytułowej gildii magów, Fairy Tail, a historię rozpoczyna podróż gwiezdnego maga (potrafi przywoływać duchy zodiaku), Lucy Heartfili, która pragnie wstąpić do tegoż przybytku magów i stać się jego pełnoprawną członkinią. Pomimo faktu, że Lucy często pozostaje narratorką opowieści, grono głównych bohaterów zwiększa się z każdą sagą, które opierają się na kolejnych przeciwnościach losu, które stają przed czarodziejami. W każdej z nich bohaterowie ścierają się z coraz silniejszymi przeciwnikami, prezentując coraz więcej własnej siły, którą rozwijają w ciągu trwania obu serii albo zdobywają w magiczny sposób. Każdy kolejny zły jest coraz silniejszy, a każda walka pcha bohaterów do starcia z największym złym historii, który wielokrotnie bezpośrednio lub tylko pośrednio staje im na drodze. Pomijając główne wątki, czyli walki z przeciwnikami, które napędzają wszystkie sagi, pojawiają się również pomniejsze wątki, rozwijające historie głównych i tych drugoligowych bohaterów. Z początkowo ledwo znanych nam postaci członkowie gildii stają się opowiedzianymi historiami, które poznajemy niekiedy z najdrobniejszymi szczegółami. U boku wcześniej wspomnianej gwiezdnej czarodziejki stają: Natsu Dragneel - pełen energii mag posługujący się magią ognistego zabójcy smoków; Erza „Titania” Scarlet - czarodziejka-rycerz posługującą się mistrzowsko bronią i posiadająca w swym asortymencie ogrom zbroi; Gray Fullbuster - lodowy mag cierpiący na silną potrzebę obnażania się; Wendy Marvell - nieśmiała, niemalże najmłodsza członkini gildii, posługująca się magią niebiańskiego zabójcy smoków, oraz dwa urocze Exceedy - gadające i latające koty kochający ryby i psoty - Happy oraz wyniosła Carla. Pozostałych postaci drugo- i trzecioplanowych jest mnóstwo, nie wspominając nawet o samej gildii, w której aktywnych członków jest ponad 40. Bohaterowie to to, co w dużej mierze napędza popularność serii - są kolorowi, są różnorodni, są ciekawi i co najważniejsze, są w swym nieludzkim świecie pełnym nadludzkich zdolności niezwykle ludzcy, śmieją się, płaczą, złoszczą jak normalni ludzie, choć wiadomo, że przy tym są w stanie wysadzać niewielkie miasta. Przybliżają samych siebie widzom, stają się im coraz bliżsi, a co za tym idzie, coraz chętniej śledzi się ich losy. W morzu bohaterów mogą być dziesiątki takich, którzy doprowadzają nas do szału, ale mamy też spory wybór takich, których możemy uwielbiać - czy to dzikiego Gajeela, czy nadużywającą alkohol Canę, zirytowanego Laxusa, podrywacza Lokego czy niby spokojną, a demonio-niebezpieczną Mirajane. Do wyboru, do koloru. Autor naprawdę postarał się o to, by większość postaci różniła się od siebie diametralnie w swoich upodobaniach, podejmowanych wyborach i osobowości. [video-browser playlist="750499" suggest=""] Sami członkowie tytułowej gildii wróżek są dzicy, szaleni i momentami niepoważni, a w trakcie przyjmowania do gildii raczej nie sprawdza się ich zdrowia psychicznego, bo zdecydowana większość odpadłaby w przedbiegach. Stąd też w trakcie walk czy nawet misji ratowniczych Fairy Tail robi niekiedy większe zamieszanie niż to dotychczasowe. Natsu, Laxus czy Gildartz to ciągłe zniszczenie - dla tego trzeciego specjalnie „przebudowano” miasto, by jego niszczycielska magia go przypadkiem nie zniszczyła... Tak więc jest uroczo i wesoło. W shounenowych seriach zdarza się, że dobrzy bohaterowie odchodzą, a dawni antagoniści przyłączają się do nich. Zjawisko znane z "Naruto" jako „friends no jutsu”, czyli prześmiewczo nazywane przekonanie wroga do porzucenia czynienia zła i przyłączenia się do dobrych bohaterów, ubrane w technikę ninja, często tu działa. Tym, co oczywiście najbardziej przyciąga wzrok widza do ekranu, poza umięśnionymi przystojniakami lub biuściastymi pięknościami, są walki na magię! Czy to miecz, czy akrobacje, czy przyzywane istoty - wszystko tutaj wynika z magii (albo klątw, jeśli być dokładnym). Nic tak nie raduje oka jak przeboskie magiczne pojedynki. Patrzenie na ogniste eksplozje Natsu, lodowe rzeźby Graya, taniec ostrzy Erzy w połączeniu z boską muzyką czy demonie przemiany Mirajane to uczta dla oka. Rozbłyski magii w tej czy innej postaci, tego czy innego koloru, są często naprawdę dobrze zrobione, momentami mogą być powtarzalne, jednak czynią starcia wyjątkowymi i przyciągającymi. Wiadomym jest, że najbardziej efektowne starcia należą do Natsu, jednak spore uznanie należy się również innym postaciom, które dają z siebie wszystko i w ten sposób zdobywają serca widzów. Oczywiście najefektowniej wygląda sposób walki i starcia zabójców smoków, których od początku serii namnożyło się już trochę. Trzeba również pamiętać, że poza walkami i byciem shounenem jest to również anime komediowe, w którym różnorakich żartów jest mnóstwo - od tych typowo japońskich, niekiedy niezrozumiałych dla europejskich widzów, po bardzo uniwersalne, które przyprawiają wręcz o ból brzucha przy oglądaniu. Prym w komedii wiedzie oczywiście - poza głupkowatym Natsu - jego nieodłączny towarzysz, Happy, którego żarty, riposty i wtrącane mimochodem zdania często rozładowują atmosferę. Irytować może za to fakt, że pojawiają się fillery („wypełniacze” niepowiązane z główną historią). Nie są oczywiście aż tak niskich lotów jak te w „Naruto” (ten, kto oglądał i pamięta walczące mamuśki albo strusia ninja, doskonale wie, o czym mówię - takiego dna tutaj nie uświadczymy… O, przepraszam, był gang trzęsityłków czy coś takiego...), jednak mimo wszystko pojawiają się i choć potrafią rozśmieszyć, wzruszyć lub wprowadzić odprężenie, irytują jak zawsze, bo rozrzedzają główną oś fabularną. Wiadomym jest jednak, że gdy anime dogania mangę, nie ma sensu robić przerw, więc fillery są konieczne. Oprócz wspomnianych przerywników w historii irytuje również sam zamysł fabuły, oczywiście w stopniu minimalnym - historię wciąż ogląda się z przyjemnością, ale fakt, że po każdym pokonaniu mrocznej gildii pojawia się kolejna, a członkowie Fairy Tail (bo kto inny) muszą się z nią sami (niekiedy z pomocą innych legalnych gildii) rozprawić, nieco nuży i sprawia, że seria staje się typowym proceduralem. Obraz, jak już mówiłem, cieszy oczy. Walki są piękne, tak samo jak bohaterowie; niekiedy oczywiście cierpią na przerost kończyn, biustów, włosów, oczu i głów, ale taka jest specyfika anime. Mimo tego jest na co popatrzeć. Nie jestem specjalnie wymagający, jeśli chodzi o grafikę, mogę oglądać anime o nieciekawej kresce, jeśli tylko fabuła będzie na tyle wciągająca, bym o tym nie myślał. Z "FT" nie mam tego problemu - poza wciągającą historią jest również przepiękna grafika, piękne i dopracowane tła, wyjątkowa architektura, różnorodna magia i piękni bohaterowie z krwi i kości, na których miło się patrzy. Uwielbiam też fakt, że postacie przez kilkadziesiąt czy kilkaset odcinków nie noszą ciągle tych samych ciuchów. Twórcy pamiętają, że są one w końcu ludźmi i również chciałyby poszaleć z modą - stąd też niektórzy bohaterowie posiadają nawet do kilkudziesięciu strojów w całej serii, w czym prym oczywiście wiedzie Lucy, która nie dość, że najczęściej gubi ciuchy, miała ich już chyba kilkadziesiąt, to jeszcze dzięki pomocy swoich Gwiezdnych Duchów w każdej chwili może się przebrać.
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj