Miłość od pierwszego wejrzenia, gorące uczucie połączone z namiętnością, ochłodzenie stosunków, aż w końcu czas rozstania, szlochu i wspomnień. Bynajmniej nie opisuję tu pierwszego związku przeciętnego nastolatka, a sytuację pomiędzy jednym z najpopularniejszych gatunków, jakim jest sitcom, oraz naszymi rodakami. Ale od początku…
Sitcom (od ang. situation comedy - humor sytuacyjny) jako gatunek przez lata zmieniał swe oblicze. Jego korzenie sięgają roku 1926 i radiowego programu Sam ‘n’ Henry; opowieść o dwóch Afroamerykanach próbujących odnaleźć się w Chicago uznaje się za pierwszy w historii sitcom. Wraz z rosnącą popularnością telewizji kwestią czasu było pojawienie się sitcomów także na małych ekranach. Pionierem w tej kategorii było brytyjskie Pinwright's Progress, lecz prawdziwym fenomenem okazał się mający premierę w USA na początku lat 50. serial I Love Lucy. Emitowana przez sześć sezonów produkcja opowiadająca o losach zwariowanej i nieprzewidywalnej gospodyni domowej podbiła serca ludzi w całych Stanach. Serial ten nie tylko ukształtował drogę swoim następcom, ustalając główne zasady sitcomu, ale i z miejsca stał się przebojem, a dziś ma status kultowego przez duże K. Sporą rolę w uformowaniu reguł sitcomu miał również serial The Honeymooners.
Następne lata to rozkwit gatunku i stopniowe zmiany zasad mu towarzyszących. Tematu spokojnie wystarczyłoby na oddzielny artykuł - dość na razie powiedzieć, iż sitcom dzisiaj nie jest równoznaczny z towarzyszącym śmiechem widowni w tle, omijaniem szerokim łukiem poważnych, kontrowersyjnych kwestii lub brakiem ciągu fabularnego. Ogólnie rzecz ujmując, obecnie trudno dokładnie określić, czy coś należy kategoryzować jako sitcom czy też nie.
Fala popularności gatunku, jaką przyniosły mu seriale Seinfeld oraz Friends, siłą rzeczy musiała w końcu zawitać do Polski. I tak też się stało wraz z końcem lat 90. Pierwszy polski sitcom – 13 Posterunek - miał premierę w Canal+ 24 grudnia 1997 roku, a 1 września 1998 roku w Polsacie. Co istotne, serial nie został stworzony na licencji żadnego zagranicznego show i od początku był oryginalnym pomysłem. Akcja skupiała się na pracownikach komisariatu policji i ich perypetiach. Po niedługim czasie pojawiły się kolejne trzy sitcomowe produkcje, a pierwsza z nich, Miodowe lata, realizowana na licencji wspomnianego już The Honeymooners, zadebiutowała w 1998 roku. Nie było to jedynie telewizyjny show – Miodowe lata były spektaklem teatralnym wystawianym w Warszawie. Fakt ten nie jest bez znaczenia, gdyż można podejrzewać, iż właśnie to znacząco wpłynęło na ceniony przez widzów poziom aktorstwa w serialu.
Kolejne dwa polskie sitcomy pojawiły się w telewizji na początku 1999 roku i ukazywały obraz rodziny na dwa całkowicie różne sposoby. Rodzina zastępcza to ciepła i przyjemna komedia o małżeństwie Kwiatkowskich i piątce ich dzieci. Świat według Kiepskich natomiast (luźno zainspirowany Married... with Children) opowiada historię dość… oryginalnej, żeby nie powiedzieć nieco patologicznej rodziny, wyśmiewając przy tym cechy stereotypowego Polaka. W tamtym okresie powstał jeszcze serial Graczykowie, odstawał on jednak poziomem od reszty i nie wpisał się w znaczący sposób do historii. Produkcje szturmem wzięły polską publikę, rozbawiając ją do łez, stając się przebojami i pokazując, iż nasz kraj jest jak najbardziej odpowiednim miejscem dla tego typu seriali. Naprawdę chciałbym w tym miejscu napisać, że to był tylko wspaniały początek jeszcze wspanialszej przygody sitcomów w Polsce, ale… tak nie było.
Wystarczy spojrzeć na to, co się działo z wyżej wymienionymi tytułami w dalszych latach. 13 Posterunek dostał drugą serię, lecz oglądalność i poziom całości nie pozwolił na stworzenie trzeciej. Kontynuacji doczekały się również Miodowe lata, ale porzucenie formuły teatralnej na rzecz realizacji bardziej typowej pozbawiło serial wszystkiego, czym się wyróżniał. Jedynie Rodzina zastępcza i Świat według Kiepskich utrzymały się w telewizji dłużej, choć wydaje się to być wątpliwym osiągnięciem. Rodzina… mniej więcej w połowie swojego żywota (emisję zakończono w 2009 roku) kompletnie zmieniła formułę - fabuła nie skupiała się już wyłącznie na Kwiatkowskich, a odcinki z około 20 minut wydłużyły się do 40. Kiepskich wciąż możemy oglądać na Polsacie, jednakże z tej całkiem inteligentnej i dowcipnej satyry o stereotypowym Polaku niewiele zostało, a cały humor skupia się na niezbyt śmiesznym i wulgarnym dowcipie.
Od 2000 roku twórcy najwyraźniej zaczęli chodzić skrótami, bo gdy tylko pojawiał się jakiś polski sitcom, prawie zawsze był on na zagranicznej licencji. W praktyce wychodziło to słabo (I kto tu rządzi, Kocham Klarę, Wszyscy kochają Romana), różnie (Lokatorzy, Niania, Faceci do wzięcia) i zaskakująco dobrze (Kasia i Tomek, Camera Cafe, Rodzinka.pl), ze znakomitą przewagą dwóch pierwszych. Mimo wszystko liczby nie kłamią. Od wejścia sitcomów na polski rynek w 1997 roku jedynie 17 produkcji z około 50 przekroczyło liczbę 30 odcinków, a 10 z nich pułap 100 odcinków. Mnóstwo sitcomów w polskiej telewizji kończyło emisję po zaledwie jednym sezonie, a najczęstszym tego powodem była niska oglądalność, która z kolei wynikała ze słabego poziomu produkcji. Zagłębiając się w temat, natrafiłem na przykłady jak najbardziej wpasowujące się w ten schemat (chociażby U fryzjera, BarON24 albo Aida), ale też przykłady seriali skasowanych nie do końca zasłużenie, mających potencjał na bycie solidną, zabawną produkcją (Reguły gry, Stacja, Przypadki Cezarego P.).
Pamiętam, jak już kilka dobrych lat temu narzekałem na to, że na jaki kanał bym nie przełączył, to leci na nim Daleko od noszy, Halo Hans! czy inny wątpliwej jakości sitcom. Aktualnie mamy okazję oglądać jedynie dwa polskie sitcomy tworzone na bieżąco – do bólu prymitywny Świat według Kiepskich i powoli zaczynającą się nudzić Rodzinkę.pl. Telewizją zawładnęły seriale paradokumentalne w stylu Trudnych spraw i - jak na ironię - dziś tęsknię za czasami, kiedy rządziły te wątpliwej jakości polskie sitcomy. Pomimo mocnego, obiecującego startu komedia sytuacyjna w naszej rodzimej telewizji ma jedynie status byłego kochanka, z którym to, co było najlepsze, mamy za sobą. I chociaż ostatnio ogłoszone zostały prace nad nowym sitcomem - 2050, opowiadającym o Polsce jako światowej potędze – tylko niepoprawny optymista może wierzyć, iż ten romans ma szansę się udać.
BONUS
Swoją drogą - mieliście pojęcie, że w Wielkiej Brytanii powstał sitcom, którego główną postacią był… Adolf Hitler? Miało to miejsce w 1990 roku, a serial opowiadał o Hitlerze i jego małżonce oraz o ich żydowskich sąsiadach. Został skasowany po zaledwie jednym odcinku (któż by się spodziewał!), ale jest on dostępny do obejrzenia na YouTube.
No url