"Zombieland"

Niby jeden z tysięcy przedstawicieli zombie movies, a jednak nie do końca. Jak sam plakat filmu wskazuje, „Zombieland” to park rozrywki w czystej postaci - z tą różnicą, że  rollercoastery, karuzele i budki  z lodami stanowią scenografię dla finałowej sekwencji, a największą przyjemność i zabawę czerpiemy (dosłownie!) z każdej minuty filmu. Obsadę dobrano pod linijkę, chwyty fabularne są nie do podrobienia, a cameo Billa Murraya jest bezcenne. Jeśli macie ochotę odetchnąć od filmów o zombie robionych na jedną modłę, to koniecznie sięgnijcie po „Zombieland”! [video-browser playlist="729062" suggest=""]

"Braindead"

„Martwica mózgu” to horror, który trudno zaszufladkować. W widzach wywołuje skrajne emocje – od strachu przez (przede wszystkim) śmiech po obrzydzenie (również w sporej ilości). Film ten absolutnie nie kojarzy się  z poczciwym jegomościem odpowiedzialnym za ekranizację Tolkiena, nową wersję "King Konga" czy klimatyczne „Niebiańskie istoty”. To typowo VHS-owy obraz, przeznaczony dla ludzi o mocnych żołądkach i posiadających smoliście czarne poczucie humoru. Stanowi pozycję konieczną do obejrzenia nie po to, aby zapoznać się z początkami kariery Jacksona, lecz z uwagi na fakt, iż nigdzie nie znajdziecie filmu tak szalonego, ohydnego i zabawnego jak „Martwica mózgu”. Idealny na wieczór ze znajomymi. [video-browser playlist="729064" suggest=""]

"Housebound"

Kolejna nowozelandzka produkcja, która dumnie plasuje się wśród przedstawicieli powyższego zestawienia. Gerard Johnstone zgrabnie lawiruje w swoim debiucie między grozą, czystym horrorem a elementami komediowymi. Nie przesadza z żadną stronę, odpowiednio kładąc akcenty w idealnie sprecyzowanych momentach. Dzięki temu możemy cieszyć się nielicznymi, lecz świetnie skrojonymi scenami jump scare, klimatycznym planem filmowym godnym najlepszych filmów o duchach, a także poczuć rozładowanie napięcia przy pomocy wstawek humorystycznych, przez co w pewnym momencie nie wiemy, czy bać się, czy śmiać. Osobne brawa należą się Ryanowi Lamppowi. Dlaczego? Zobaczcie sami... [video-browser playlist="729065" suggest=""]

"Droga śmierci"

Amerykańsko-francuska koprodukcja, która udowadnia, że mały budżet to czasami przepis na sukces. Film przedstawia rodzinę Harringtonów, która podczas podróży przez las doświadcza niewytłumaczalnych zjawisk. Leśny plener, noc i tajemnicze dźwięki już tworzą połowę filmu. Do tego dochodzi niecodzienna fabuła, dobre efekty i niekonwencjonalny humor. [video-browser playlist="729066" suggest=""]

"The Voices"

Zatrudnić Ryana Reynoldsa do roli małomiasteczkowego schizofrenika, który pomimo szczerych chęci ma niemałe problemy z umówieniem się na randkę z koleżanką z pracy? W sumie czemu by nie? Ten pomysł na pewno nie zraził Marjane Satrapi, w konsekwencji czego rok temu otrzymaliśmy pełnometrażówkę będącą zarazem odwołaniem do gatunku horroru, komedii oraz groteski, a także świetnym spojrzeniem na świat schizofreników. Ogromnym plusem są życiowi towarzysze głównego bohatera – kot i pies – których tytułowe głosy dubbingowane są przez samego Reynoldsa. Nie do podrobienia! [video-browser playlist="667227" suggest=""]
Strony:
  • 1
  • 2 (current)
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj