Xbox Game Pass może okazać się największym zagrożeniem dla GeForce’a NOW
W obliczu rychłej premiery kolejnej generacji konsol wiele dyskutuje się o tym, który sprzęt okaże się lepszy: PS5 czy Xbox Series X. Ale to nie na tym polu może rozegrać się najbardziej emocjonujące starcie. Microsoft może popsuć szyki NVIDII.
Granie w chmurze jest przyszłością branży gamingowej i prawdopodobnie jeszcze przez kilka długich lat będzie postrzegane w ten sposób – jako obiecująca technologia z potencjałem, a nie realna alternatywa dla fizycznych i cyfrowych kopii gier. Mimo to już teraz korporacje szykują się do batalii na tym wielce obiecującym rynku. A liderem w walce o serca miłośników cloud gamingu wydaje się NVIDIA. Do czasu. Premiera dziewiątej generacji dała impuls do ponownego podsycenia ognia w wojnie konsol i obie strony tego sporu mają w swoich rękach argumenty, które mogą przemawiać za wyższością konkretnej platformy.
Sony ma na podorędziu słynne studia wprawione w produkcji doskonałych tytułów na wyłączność i to one od lat podsycają zainteresowanie kolejnymi odsłonami PlayStation. PS5 wzbogaci nas także o przemodelowany kontroler wyposażony w funkcje pogłębiające immersyjność zabawy. Konsola będzie także kompatybilna z grami VR, czego nie można powiedzieć (na razie) o sprzęcie Microsoftu. W drugim narożniku mamy zaś Xboxa z amerykańskim rodowodem. Microsoft niespecjalnie sili się na to, aby znokautować Sony w walce o tytuł najlepiej sprzedającej się konsoli dziewiątej generacji, mimo iż z technologicznego punktu widzenia Xbox Series X jest wydajniejszym urządzeniem niż PS5.
Strategie obu firm opierają się na zgoła odmiennych filarach, o czym wspominałem już w jednym z wcześniejszych artykułów, dlatego nie będę się powtarzał i osoby zainteresowane tą tematyką zaproszę do jego lektury. Dziś na tapet chciałbym wziąć starcie o wiele bardziej emocjonujące, wykraczające poza ramy klasycznej wojny konsol. Odnoszę bowiem wrażenie, że to nie PS5, a GeForce NOW od NVIDII może okazać się głównym rywalem dla xboksowego ekosystemu.
Microsoft mógł odpuścić walkę o to, kto zyska tytuł sprzedażowego lidera konsol dziewiątej generacji. Firmie znacznie bardziej zależy na zmianie naszego podejścia do rynku gamingowego niż na bezpośrednim starciu z PS5. Najlepiej świadczy o tym to, jak mocno zaangażowano się w rozwój usługi Game Pass, która stała się czymś więcej niż tylko autorskim abonamentem na gry. Przerodziła się w platformę gamingową przyszłości. Jest ostrzem wymierzonym wprost w usługę GeForce NOW.
W ramach ujednoliconego abonamentu Xbox Game Pass Ultimate dla konsol i pecetów otrzymujemy nieograniczony dostęp do szerokiej biblioteki gier oraz możliwość grania w chmurze za pośrednictwem platformy mobilnej xCloud. Owszem znajdziemy tam wiele starszych tytułów, ale abonenci odpalą także premierowe gry od Xbox Game Studios i ID@Xbox, dzięki czemu jako pierwsi zagrają w rynkowe nowości bez konieczności ponoszenia dodatkowych opłat.
I gdyby był to jedyny argument za tym, aby wybrać tę platformę, Xbox Game Pass Ultimate nie byłby aż tak dużym zagrożeniem dla wspomnianego GeForce’a NOW. Microsoft potrafi robić dobre gry, ale to nie one mają największą siłę oddziaływania na mainstreamowego odbiorcę. Co innego tytuły od Electronic Arts, wśród których znajdziemy takie marki jak FIFA, Madden, Sims, Need for Speed czy Battlefront. A tak się jakość złożyło, że przedstawiciele Microsoftu i EA tuż przed premierą nowej generacji doszli do porozumienia w sprawie ujednolicenia swoich usług i subskrybenci Xbox Game Pass Ultimate oraz Xbox Game Pass dla pecetów otrzymają w pakiecie darmowy dostęp do EA Play, serwisu subskrypcyjnego z najgłośniejszymi produkcjami od EA.
Tym samym, płacąc 40 zł miesięcznie, wyposażymy się w bibliotekę przeszło 100 gier od Microsoftu (w tym do produkcji premierowych) oraz w przeszło 60 gier z EA Pass. Wśród nich znajdziemy topowe produkcje sportowe oraz głośne marki pokroju Star Wars. Zwiększając abonament do 55 złotych zyskamy zaś możliwość grania w chmurze na urządzeniach z Androidem.
Na tle tej oferty abonament GeForce NOW tylko z pozoru wydaje się korzystny. Co prawda miesięczna subskrypcja tego serwisu kosztuje wyłącznie 25 zł, ale obejmuje jedynie wynajem mocy obliczeniowej serwerów NVIDII na potrzeby cloud gamingu. Gry musimy kupić na własną rękę na takich platformach jak Steam czy Epic Games. Z tego powodu realny koszt korzystania z GeForce NOW jest znacznie wyższy.
Spoglądam na tę sytuację z punktu widzenia fana platformy NVIDII, zadeklarowanego zwolennika grania w chmurze, mimo to uważam, że działania Microsoftu mogą poważne namieszać w tym segmencie branży. GeForce NOW przy dobrym połączeniu internetowym działa świetnie, dzięki niemu mogę odpalać topowe produkcje klasy AAA nie tylko na gamingowym pececie, lecz także na znacznie słabszym laptopie bądź za pośrednictwem smartfona. Microsoft poszedł o krok dalej i wyszedł z założenia, że dziś serwis stricte cloud gamingowy nie może wywołać rewolucji branżowej, za to sprzężenie go z abonamentem na gry – owszem.
I tak, zdaję sobie sprawę z tego, że Xbox Game Pass Ultimate jest dwukrotnie droższy niż GeForce Now. Jednak nie łudźmy się, cena usługi nie była ustalana z myślą o polskich odbiorcach. Dla nas abonament w wysokości 55 zł miesięcznie może zdawać się wygórowany, ale dla graczy z Niemiec, Francji czy USA wydatek rzędu kilkunastu euro/dolarów nie będzie aż tak dotkliwy. Zwłaszcza jeśli uświadomimy sobie, że cena subskrypcji GeForce NOW w wysokości 25 zł miesięcznie jest ofertą limitowaną. Nie wiadomo, ile za dostęp do serwerów NVIDII zapłacimy za kilka miesięcy. Jeśli ktoś dziś rozważa wejście do świata cloud gamingu i nie dysponuje bogatą biblioteką pecetowych gier, prawdopodobnie zwróci się w stronę Xbox Game Passa.
Odpuszczenie bezpośredniego starcia z PS5 może wydawać się kontrowersyjnym rozwiązaniem ze strony Microsoftu, jednak w dłuższej perspektywie czasowej taka strategia może okazać się skuteczna. Korporacji bardziej zależy na przywiązaniu klientów do postrzegania branży gier w kontekście usług, za które płacą regularny abonament, niż platform do odpalania tytułów kupionych na wyłączność. A w tym kontekście głównym rywalem nowego Xboxa nie jest PS5, lecz GeForce NOW. Im szybciej Microsoft pokona tę platformę, tym lepszą pozycję wypracuje sobie na przyszłość.
Dziś ciężko stwierdzić, czy taka strategia okaże się skuteczna, ale jednego możemy być pewni. Starcie dziewiątej generacji z pewnością będzie bardzo emocjonujące, gdyż rozegra się na kilku niezależnych frontach.