Premiera (Świat)
27 października 2023Premiera (Polska)
27 października 2023Gatunek:
Sportowa, BijatykaPlatforma:
PS5, Xbox Series XWydawca:
Świat: Electronic Arts
Najnowsza recenzja redakcji
Uczciwie się przyznam, że śledzę regularnie tylko dwa sporty: MMA i, od jakiegoś czasu, wspinaczkę. A jako że nie nadaję się do uprawiania żadnego z nich, to pozostaje mi jedynie obserwowanie ich na ekranie. Dlatego też cieszę się bardzo, ze EA wypuściło kolejną część swojej sportowej gry traktującej o MMA pod postacią EA Sports UFC 5. Miło jest czasem choć w ten sposób stać się częścią ulubionego sportu, czy to poprzez kontrolowanie zawodnika, którego karierę śledzimy, czy to przez wykuwanie swojej własnej wirtualnej ścieżki poprzez szczeble federacji UFC. Pora zatem sprawdzić, czy EA, które od lat ma monopol i prawa do oficjalnych gier sportowych powiązanych z tym środowiskiem dało radę, czy też spoczęło na laurach.
Dla mnie esencją każdej gry z serii UFC był zawsze właśnie ten tryb kariery. Jak już wspominałem, fajnie okładać się znanymi zawodnikami, ale jeszcze lepiej utworzyć własnego od podstaw i śledzić jego (lub jej) drogę na szczyt rankingu federacji. Nie inaczej jest w przypadku UFC 5, gdzie od razu rzuciłem się do stworzenia własnego zawodnika i rzucenia go w wir zmagań w wadze półciężkiej (głównie po to, żeby spotkać się w oktagonie z naszym Janem Błachowiczem). Sama formuła tego trybu to zdecydowanie ewolucja, a nie rewolucja. Największe zmiany zobaczymy dopiero w momencie pierwszej walki, ale jest tu parę rzeczy, o których warto wspomnieć.
Najbardziej uderzyła mnie agresywność trenerów. To, w połączeniu z nowym systemem obrażeń (o którym za chwilę) i tym, jak łatwo można ulec kontuzji, powoduje, że nawet zwykły sparring potrafi źle się skończyć, jeśli nie uważamy na swoje ruchy. Czy to dobrze, czy źle, ciężko mi ocenić, ale nie wydaje mi się, żeby na realnych sparringach trenerzy dążyli aktywnie do posłania zawodnika na deski, lub poważnego uszkodzenia ciała. Co ciekawe równie łatwo, dużo łatwiej niż w poprzednich odsłonach, samemu naszego mentora posłać na krótką drzemkę, co powoduje wyłączenie go z akcji na resztę czasu trwania obozu treningowego. Wypadałoby troszkę doszlifować ofensywne i defensywne zachowania AI. A jeśli już przy tym jesteśmy, to wydaje mi się, że znacznie obniżono poziom trudności. Tak, jak jeszcze w UFC 4 miałem na normalnym poziomie czasem problem z wygraniem walki i nieraz ciągnęła się ona do ostatniej rundy, tak tutaj zdarzyło mi się wygrać poprzez nokaut w pierwszych 30 sekundach, a żadne starcie nie wyszło poza pierwszą rundę. Nawet walka o tytuł mistrzowski. Aż w pewnym momencie rozpocząłem karierę od nowa, na wyższym poziomie trudności, żeby poczuć jakieś wyzwanie. I oczywiście można by to zrzucić na karb tego, że po prostu przez lata grania w tę serię zrobiłem się po prostu lepszy, ale moja teoria jest trochę inna.
Wszystko to moim zdaniem ma związek z nowym modelem obrażeń. Nigdy jeszcze w historii tej serii nie był on tak bliski realnemu. Oczywiście dalej sporo brakuje do perfekcji, ale teraz znacznie łatwiej poważnie uszkodzić przeciwnika poprzez atakowanie tych samych punktów i osłabianie ich. Powiem więcej, teoretycznie może to doprowadzić do zatrzymania walki przez lekarza. I piszę teoretycznie, gdyż na ponad 200 spotkań w oktagonie nie zdarzyło mi się to ani razu, widać zdecydowanie zbyt skutecznie radziłem sobie z przeciwnikami. Nie zmienia to jednak faktu, ze starcia są teraz dużo bardziej brutalne i dynamiczne, bez dwóch zdań duży plus. Tyle, jeśli chodzi o stójkę, w parterze zaś nie nie zauważyłem większych zmian. Podobnie jak w ostatniej części można wybrać między uproszczonym systemem poruszania się na ziemi i takim, który daje większą kontrolę. Wygrana poprzez poddanie w dalszym ciągu jest bardzo satysfakcjonująca, ale jeśli nie jest to Wasza para kaloszy, to możecie skorzystać z opcji w trybie kariery i całkowicie wyłączyć walkę w parterze i do woli naparzać się po gębach w stójce. W mojej opinii to nieco dziwne, biorąc pod uwagę specyfikę MMA jako sportu, ale jest przecież wielu zawodników, którzy znacznie lepiej radzą sobie z ciosami niż z zapasami.
"][/NeEmbed]Jeśli chodzi o oprawę graficzną, to w moim odczuciu wiele się nie zmieniło. Jasne, może jest i więcej krwi na macie, poprawiono nieco niektóre detale, ale ogólnie widać już trochę wiek silnika. Zwłaszcza patrząc na włosy postaci, których modele od jakiegoś już czasu wymagają poprawy. Udźwiękowienie natomiast jak zawsze trafia w punkt, zwłaszcza muzyka, która jest świetnie dobrana. Jedyna rzecz, do której mógłbym się przyczepić, to głosy importowanych postaci w przerywnikach filmowych, ale realnie rzecz biorąc: jak mieliby niby zebrać tylu zawodników i osobno nagrać ich dialogi? A nie ma też ich jakoś szczególnie dużo, więc jest to coś, co łatwo można przeboleć.
Podsumowując, EA Sports UFC 5 to naprawdę udana odsłona serii. Dodatkowo dzięki zmianom, to także nieco więcej niż powtarzanie tej samej formułki co kilka lat. Oczywiście trochę jeszcze jej brak do serii UFC Undisputed, ale na obecną chwilę jest już coraz mniej powodów do narzekania. Osobiście świetnie się bawiłem w trybie kariery i na pewno przejdę go jeszcze nie raz, a i swojego zawodnika zabiorę też do sieciowego oktagonu.
PLUSY:
+ nowy model obrażeń;
+ znaczące zmiany w rozgrywce;
+ ilość zawodników;
+ wprowadzenie zatrzymania walki przez lekarza...
MINUSY:
- ...którego nie widziałem na przestrzeni ponad 200 stoczonych walk;
- zbyt agresywni trenerzy;
- za mały wybór kosmetyczny;
- widać już wiek silnika graficznego.