Kiedy Geralt z Rivii miał dokonać wyboru pomiędzy jednym ZŁEM a drugim, wolał nie wybierać wcale. Uczestnicy konkursu literackiego „Dobro złem czyń” nie mieli takiej możliwości. Przedstawiamy Wam dziesięć spośród blisko dwustu nadesłanych opowiadań. Opowiadania te są tak różne, że trudno znaleźć dla nich inny wspólny mianownik poza tym, że są DOBRE. Czy można osiągnąć dobro, czyniąc zło? Czy cel uświęca środki? Czy dobro i zło to skrajne przeciwieństwa, czy tylko dwie strony tej samej monety? Oto dziesięć odpowiedzi na te pytania!
Premiera (Świat)
15 lutego 2017Premiera (Polska)
15 lutego 2017Liczba stron
342Kraj produkcji:
PolskaGatunek:
OpowiadaniaWydawca:
Polska: Genius Creations
Najnowsza recenzja redakcji
Prawie wszyscy twórcy postawili na gatunek SF. Na czytelnika czekają więc głównie światy przyszłości, które na szczęście nie zakrywają warstwy fabularnej. Ta nieraz stoi na satysfakcjonującym poziomie, ponieważ pisarze starają się opowiadać niezwykłe historie i wprowadzać do nich element zaskoczenia, szczególnie na finałowych stronach. Teksty zostały ułożone od najlepiej do najgorzej ocenionego przez jury. Nie oznacza to jednak, że im dalsze utwory, tym są słabsze. Dużo zależy od upodobań odbiorcy.
Najbardziej zachwyca Wkład własny Istvana Vizvary'ego umiejscowiony na 6 miejscu. Jego autor postanowił podejść do tematu swobodnie, prezentując czytelnikowi opowiadanie, które nawet przez chwilę nie nudzi. Akcja jest wartka, bohater – zagorzały kawosz, uważający się za mało odważnego człowieka – sympatyczny, a fabuła absurdalna i fascynująca. Robotę robi już początek, od którego zaczyna się ciąg dziwnych, drastycznych wydarzeń – kupno ekspresu do kawy. Tak oryginalny wstęp prowadzi do humorystycznego tekstu z nadnaturalnymi motywami.
Niewiele mniejszy podziw budzi Dobra robota Macieja Oleszka, który też wyróżnił się w antologii. Postawił na mocny thriller z trupami, tajemnicą i dużym spiskiem. Chociaż większość tekstu to opis tego, co wydarzyło się wcześniej, autorowi udaje się pobudzić ciekawość i trzymać w napięciu do ostatniej strony. Teraźniejsze zdarzenia także są zajmujące, ponadto autor ujawnia w nich ironiczny humor, który jednak nie psuje do powagi sytuacji. Dziwne, że nie poznajemy całej intrygi – nie wiemy, o co w niej chodziło, ale można to wybaczyć.
Magdalena Kucenty nadesłała dwa opowiadania, które zajęły 1 i 5 miejsce w konkursie. W obu wyraźna jest tajemnica, która ma skusić się czytelnika do dalszej lektury – poznawania fabuły i realiów SF. Zwycięski tekst to Algorytm mniejszego zła – wyraźnie wiążący się z tematyką antologii, stanowiący więc doskonałe wprowadzenie do niej. Odznacza się niepokojącym, sennym wręcz klimatem, biorącym się z narratora wspominającego swoją dawną miłość. To wraz z zarysowaniem dylematów, odrobinę kojarzących się z Minority Report, daje bardzo dobrą historię. Natomiast Papierowe dusze wywołują zainteresowanie dopiero po pewnym czasie. Po skończeniu ich w pełni docenia się fantastyczną wizję Kucenty na pilnowanie pokoju na świecie.
Łukasz Trykowski również zaznaczył swoją obecność w Dobro złem czyń. Od nagłej i niespodziewanej... to przede wszystkim wyjątkowy wyjściowy pomysł, w którym śmierć została opatentowana. Groteskowemu światu brakuje jednak rozwinięcia. Opowiadanie ma zaledwie dwadzieścia stron (czyli najmniej), przez co koncept i fabuła nie są właściwie rozwinięte. Nieźle wypadają zaś Duchy Ziemi Obiecanej Doroty Dobrzyńskiej, składające się z duchów, medium, postapo oraz nieprzyjaznej planety jako miejsca akcji. Nie ma tu grozy, a tekst w którymś momencie zaczyna sprawiać wrażenie zbyt prostego i dążącego do oczywistego finału. Autorka starała się to ukryć, wprowadzając zagadki i ukazując dziwną, nieprzewidywalną naturę otoczenia.
Pozostała część książki już tak nie zadowala i przeważnie trochę się dłuży. Sklepik z motylami Karoliny Cisowskiej jest bardziej w stylu fantasy i nawet czyta się go z zaciekawieniem, lecz końcowe strony rozczarowują. Mam wrażenie, że są naciągane i niekoniecznie sensowne. Kapelusz, garnitur i płaszcz z gabardyny Filipa Laskowskiego cechuje się zmysłowością i niezwykłym (dla czytelnika) bohaterem – androidem, który... Czy czuje jak człowiek? W narracji można odczuć tę kwestię. Fabuła miała być przewrotna i zaskakująca, niestety nie zaangażowała emocjonalnie, ani nie wzbudziła prawdziwego zainteresowania, więc ta sztuka nie do końca wyszła.
Poławiaczka pięknych grzechów Justyny Lech posiada szkatułkową kompozycję. Bohaterka wędruje i skłania kolejnych ludzi do dzielenia się swoimi historiami. Te budzą obojętność, ponieważ opowiadają je ledwo napotkani ludzie i są tak naprawdę streszczeniem ich nieszczęśliwego życia. Obchodzi jedynie powód poznawania tych opowieści, dlatego niespodziewane zakończenie okazuje się tak przejmujące, jak być powinno. Serendypia kontra skopolamia Sylwii Finklińskiej jest najsłabszym tekstem. Koncentruje się na porachunkach dwóch gangów, w które miesza się dwójka postaci o nadzwyczajnych zdolnościach. Fabuła zawodzi nadmierną prostotą, umiejętności bohaterów wydają się zbyt mocne, wątek miłosny naiwny, a zakończenie za bardzo szczęśliwe.
Z zarysowanego obrazu książki Dobro złem czyń wyłania się dobry zbiór opowiadań. Warto odnotować, że nawet w przypadku tekstów, które nużą lub męczą, można znaleźć pozytywy. Ostatecznie otrzymujemy rozrywkową antologię, nieskłaniającą do przemyśleń na temat czynienia dobra złem, ale posiadającą zawartość, na którą można się skusić. Być może niektórzy autorzy kiedyś zademonstrują swoje zdolności w pełnoprawnej powieści. Jeśli utrzymają poziom z tej antologii, będą mieli spore szanse na sukces. Ocena książki wynosi 6, lecz zaznaczam, że gdybym mógł, dałbym 6,5 – mniej więcej tyle wychodzi mi ze średniej not wszystkich opowiadań.