Największy bohater, jakiego znał świat, Superman, nie żyje. Zginął, broniąc Ziemi. Teraz członkowie Ligi Sprawiedliwości muszą walczyć bez jego wsparcia. Na szczęście pojawia się nowy Człowiek ze Stali – doświadczony heros z nieistniejącego już wszechświata. Dla Batmana, Wonder Woman i innych członków Ligi nowy Superman jest jednak kimś obcym. Podobnie jak młodzi Green Lanternowie, zastępca starego Supermana musi się wykazać, by zostać zaakceptowanym przez grupę herosów. Co więcej, musi zrobić to szybko, bo nadciąga zagrożenie, z jakim członkowie Ligi do tej pory nie mieli do czynienia. Zostają uruchomione maszyny zniszczenia, które mogą unicestwić planetę i przemienić ludzi w żywą broń.
Premiera (Świat)
25 października 2017Premiera (Polska)
25 października 2017Polskie tłumaczenie
Tomasz SidorkiewiczLiczba stron
144Autor:
Sean Parsons, Bryan Hitch (3) więcejKraj produkcji:
PolskaGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Egmont
Najnowsza recenzja redakcji
Liga Sprawiedliwości z Nowego DC Comics prezentowała się nad wyraz obiecująco. Każdy kolejny tom był lepiej skonstruowany od poprzedniego, a przysłowiowa poprzeczka była stawiana coraz wyżej. Ostatnie dwa tomy, zatytułowane Wojna Darkseida można śmiało uznać za jedne z najlepszych, najbardziej emocjonujących i dynamicznych komiksów superbohatnerskim w bogatym portfolio amerykańskiego scenarzysty, Jeffa Johnsa. Śmierć młodego Człowieka ze Stali oraz jego zastąpienie przez starszego odpowiedniego, zaserwowane przez Petera J. Tomasiego w komiksie Ostatnie Dni Supermana, sugerowały sporą rewolucję w składzie Ligi. Tak też się stało – obok ikonicznych postaci pokroju Batmana, Wonder Woman, Aquamana, Cyborga i Flasha w Lidze Sprawiedliwości pojawiły się aż dwie Zielone Latarnie, Jessica Cruz oraz Simon Baz, a także stary Superman. W niniejszym albumie na ich drodze pojawia się potężny wróg, zwany Żniwiarzem.
Wspomniany Żniwiarz to kosmiczna, wyjątkowo inwazyjna i agresywna istota, której głównym celem jest całkowite zniszczenie. Żeby tego było mało w galaktyce znajduje się całe mnóstwo tego typu potężnych kreatur, a ludzie pod wpływem szybko rozprzestrzeniającego się wirusa przemieniają się w żywe trupy. Z ciał zainfekowanych ludzi powstają byty o gargantuicznych rozmiarach, które rozpoczynają tajemniczy rytuał (śpiew pieśni) mający na celu zakończenie wieczności oraz przebudzenie wszechświata. Brzmi dość nieprawdopodobnie, nawet jak na prostą opowieść superbohaterską, skoncentrowaną na schematycznej walce sił dobra i zła.
Niestety warstwa fabularna komiksu jest dość chaotyczna, momentami niespójna i nudnawa, a globalne zagrożenie wyssane z palca. Ogromne, świetliste istoty wyśpiewujące dziwną pieśń to jeden z najgorszych adwersarzy Ligi Sprawiedliwości w całej historii ich działalności. Słabo zostały zarysowane poszczególne postaci, zwłaszcza dwójka nowych, niemrawych Zielonych Latarni czy Flash, który jakby stracił swój wigor i cięty język. Równie niezadowalająco wypadają relacje pomiędzy danymi trykociarzami – zdecydowanie brakuje przysłowiowej chemii pomiędzy bohaterami, a stosunek Mrocznego Rycerza do nowego Człowieka ze Stali jest mocno zastanawiający. Jedynym plusem jest poświęcenie więcej miejsca Aquamanowi oraz dobry występ, skłonnego do poświęceń Cyborga.
Recenzowanego albumu nie ratują również rysunki Tony S. Daniel (autora zeszytów Detective Comics z Nowego DC), wspieranego przez Bryan Hitch oraz Jesus Merino. Choć starcie z potężnymi bytami oraz przemiana ludzi w zombie prezentują się obiecująco, całość nie wybija się pośród dziesiątek tego typu opowieści. Wymienionym ilustratorom dużo brakuje do talentu Jim Lee , który wyznacza niejako kierunek w tworzeniu przykuwających oko kadrów ukazujących znanych trykociarzy. Z całą pewnością należy pochwalić żywą, doskonale dobraną kolorystykę autorstwa Tomeu Moreya oraz Alexa Sinclaira oraz galerię okładek (ilustracja włoskiego artysty Gabriele’a Dell’Otto to prawdziwa wirtuozeria).
Justice League, Vol. 1: The Extinction Machine należy uznać za niemrawe otwarcie nowego rozdziału w działalności Ligi Sprawiedliwości. W scenariuszu Bryana Hitcha zabrakło charakterystycznego złoczyńcy, dobrych relacji pomiędzy superbohaterami oraz zaskakujących zwrotów akcji. Miejmy nadzieję, że to wyłącznie złe dobrego początki