Drugi tom brawurowej opowieści o superbohaterach Marvela, którzy zmienili się w zombie! Przemienieni w żywe trupy superbohaterowie Marvela opuścili Ziemię, ale nawet wszechświat nie był w stanie zaspokoić ich żądzy krwi! Czy po powrocie do domu znowu będą pożerać ludzi? Czy też nauczą się, jak przezwyciężyć swój nienasycony głód? Tymczasem Machine Man, Jocasta, żywy wampir Morbius, Wilkołak Nocą i Syn Szatana próbują powstrzymać epidemię powodującą przemianę bohaterów w zombie. Nie wiedzą jednak, że w ich szeregach czai się zdrajca… Być może to nie oni, ale nękany poczuciem winy Spider-Man zdoła zapobiec powtórce z historii?
Premiera (Świat)
27 listopada 2024Premiera (Polska)
27 listopada 2024Polskie tłumaczenie
Bartosz CzartoryskiLiczba stron
464Autor:
Fred Van Lente, Kev Walker (2) więcejGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Egmont
Najnowsza recenzja redakcji
Żarłoczni superbohaterowie-zombie, obdarzeni mocą Galactusa, pożarli cały wszechświat. Nie pozostało już nic do zjedzenia, a nieustający głód doprowadza ich do desperacji. Hulk, Iron Man, Luke Cage i reszta wpadają na przerażający pomysł: gdzieś na Ziemi znajduje się urządzenie umożliwiające podróże między wymiarami. Nowe rzeczywistości oznaczają nowe „przysmaki”. Zombie-herosi wracają na swoją planetę, by odnaleźć wynalazek Reeda Richardsa, ale na miejscu czeka na nich ruch oporu dowodzony przez Czarną Panterę. Rozpoczyna się decydujące starcie między resztkami ludzkości a potężnymi nieumarłymi. Tak właśnie rozpoczyna się drugi tom Marvel Zombies, w którym koniec jednej opowieści staje się początkiem kolejnych.
W recenzji poprzedniego tomu Marvel Zombies chwaliliśmy opowieść za jej absurdalny humor i jednocześnie koherentny, epicki charakter. Kolejna część wciąż obfituje w elementy nonsensu, jednak tym razem fabularne akcenty przesunięto w stronę poważniejszych tonów. Komiks składa się z kilku niezależnych historii, które łączy główny motyw – rozprzestrzenianie się epidemii zombie w multiwersum. Robert Kirkman kończy swoją pracę wraz z finałem wcześniej rozpoczętej historii, a pałeczkę przejmuje Fred Van Lente. To za jego sprawą absurd ustępuje miejsca dynamicznej superbohaterskiej akcji, osadzonej w logicznie skonstruowanych wydarzeniach.
Środkowa część tomu szczególnie uwidacznia zmianę tonu serii, gdy na scenę wkracza zespół Midnight Suns, dowodzony przez doktora Morbiusa. Kilkuczęściowa opowieść skupiona na magii zawiera wiele z typowej superbohaterskiej akcji, ale mimo obecności nieumarłego Deadpoola (w specyficznej formie) nie stawia na humor. Zamiast tego odtwarza marvelowe schematy bez większej zabawy formą i treścią, które tak dobrze działały w poprzednim tomie. W efekcie historia, choć widowiskowa, nie dostarcza takiej satysfakcji, jakiej można by oczekiwać. Nieco lepiej wypada wątek poświęcony robotom – Machine Manowi i Jocaście. Zakochana para cybernetycznych bohaterów przenosi się do innego wymiaru, gdzie mierzy się z nieumarłym gangiem dowodzonym przez Kingpina. „Mistrzem drugiego planu” w tej historii jest Doktor Strange w wersji zombie, który – poza jednym zaklęciem teleportującym – potrafi już tylko wyczarować mannę z nieba.
Po przygodach Midnight Suns wracamy do głównych zombiaków, znanych z poprzedniego tomu, czyli Spider-Mana, Wolverine’a, Giant Mana i reszty. Po wydarzeniach otwierających recenzowany tom bohaterowie zostają rozrzuceni po różnych uniwersach. Ich losy śledzimy w dziewiczych światach, jeszcze nietkniętych epidemią zombie. Trzeci akt komiksu to triumfalny powrót absurdu i czarnego humoru, które wyróżniały pierwszy tom serii. Postmodernistyczna gra formą i treścią nabiera tempa, a jednym z najlepszych przykładów tego podejścia jest segment, w którym Zombie Spider-Man ląduje w rzeczywistości rodem z komiksów o Peterze Parkerze z lat 60. i 70. Wystarczy chwila, by w tym kolorowym, naiwnym i poprawnie politycznym świecie wybuchła masakra. To przezabawna wizja, która efektownie zderza dwa kompletnie niepasujące do siebie konwencje, tworząc groteskowy, ale niezwykle satysfakcjonujący kontrast.
W finale komiksu obserwujemy natomiast konfrontację zombie z zombie, czyli dochodzi do starcia nieumarłych, którzy poskromili głód z tymi, którzy wciąż go celebrują. Mamy więc powrót nieco koherentnej fabuły, a zabawa popkulturą schodzi na dalszy plan. Stawka jest wysoka, a niektórzy zaczynają zauważać światełko w tunelu. Czy istnieje szansa na powstrzymanie multiwersalnej zombie apokalipsy? Miłośnicy serii nie mieliby nic przeciwko pożeraniu świata Marvela w nieskończoność.