Dziesięć lat temu Jeanie Long została skazana za zabójstwo piętnastoletniej Abigail. Teraz nowe dowody świadczą o jej niewinności. Lecz Jeanie popełnia samobójstwo – nie potrafi spojrzeć w twarz ludziom, którzy przez tyle lat wierzyli, że była zdolna zabić dziecko. Inspektor Vera Stanhope rozpoczyna nowe śledztwo w małej wiosce w Yorkshire. Morderca jest wciąż na wolności. Wśród mieszkańców narasta niepokój. Czy jednak obawiają się zabójcy, czy swojej własnej przeszłości - pełnej win i sekretów? Kiedy zostaje popełnione drugie morderstwo, dochodzenie Very przybiera nieoczekiwany, przerażający obrót…
Premiera (Świat)
5 sierpnia 2013Premiera (Polska)
5 sierpnia 2013Polskie tłumaczenie
Ewa KowalskaLiczba stron
320Autor:
Ann CleevesGatunek:
KryminałWydawca:
Polska: Amber
Najnowsza recenzja redakcji
Droga przez kłamstwa jest drugą w kolejności pozycją stworzoną na potrzeby cyklu "Vera". Książka została wydana 1 sierpnia tego roku nakładem wydawnictwa Amber. Jej autorka - Brytyjka Ann Cleeves - to obecnie najbardziej ceniona w środowisku twórczyni literackich kryminałów. W 2006 roku za swoją powieść "Raven Black" została uhonorowana nagrodą Duncan Lawrie Dagger przez brytyjskie Stowarzyszenie Pisarzy Literatury Kryminalnej. W 2011 roku seria została zekranizowana na potrzeby telewizji, a główna rola przypadła Brendzie Brethyn - laureatce Złotego Globu i Złotej Palmy, dwukrotnie nominowanej do Oskara.
Inspektor Vera Stanhope rozpoczyna śledztwo w małej wiosce w Yorkshire, gdzie dziesięć lat wcześniej zamordowana została młoda dziewczyna. Dodatkowo sprawę komplikuje fakt, iż główna oskarżona popełnia w więzieniu samobójstwo, a niewiadome w tej sprawie mnożą się jak grzyby po deszczu. Wśród mieszkańców narasta niepokój, który dodatkowo potęguję kolejne morderstwo... a każdy w oczach każdego staje się potencjalnym podejrzanym.
Odnoszę wrażenie, że ostatnimi czasy zapanowała dziwna moda na tworzenie dzieł do bólu przypominających przygody sławnego detektywa Sherlocka Holmesa, dlatego książka Cleeves nie była dla mnie w żaden sposób oryginalna czy odkrywcza. Nie można tutaj nie pogratulować autorce zgrabnego wykorzystania wszystkim dobrze znanych motywów z powieści detektywistycznych, ale jak dla mnie jest to pomysł już dość ograny.
Największą uwagę czytelnika przykuwa niewątpliwie główna bohaterka, Vera, samotna kobieta około czterdziestki, niezwykle inteligentna i przenikliwa. Jest odważna, bezkompromisowa i nie dba o przestrzeganie ogólnie panujących konwenansów. Ma dość specyficzne poczucie humor oraz cięty język, a co najważniejsze - nie stroni od alkoholu. Jak już wspomniałam wcześniej - nieprzeciętna osobowość, ale jakże bliska każdemu z nas. Denerwuje mnie jednak fakt, iż w większości przypadków zachowuje się bardzo ludzko. W jednej chwili potrafi w dość nieprzyjemny sposób wyciągać informacje od podejrzanego, by w następnej żartować z nim w najlepsze dla rozluźnienia atmosfery. Zupełnie mi to nie pasuje do charakteru naszej głównej bohaterki.
Tym bardziej szkoda, że pozostałe postaci wypadają przy niej dość blado (czy wręcz nijako), a ich historie życia są jakby żywce wyjęte z serialu "Trudne sprawy". Emma, która miała być swoistego rodzaju pomostem między tym, co wydarzyło się 10 lat temu a teraźniejszością, jest na wskroś irytującą osobowością, która już na pierwszych stronach powieści myśli, jak tu zdradzić swojego męża. Również mieszkańcy tej zamkniętej społeczności powinni być z lekka niepokojący i upiorni, a są stereotypowi i przewidywalni. Nawet sam morderca koniec końców okazuje się być niegodnym przeciwnikiem dla naszej bohaterki. Sama historia w pewnym momencie nuży, a jedynymi sytuacjami, które napędzają całą akcję, są te z udziałem Very. Najbardziej zaciekawiły mnie ostatnie strony powieści, bowiem nie mogłam się doczekać, by dowiedzieć się, kto jest sprawcą całego nieszczęścia, które sprawiło, że ta powieść powstała.
Oczywiście książce nie można odmówić niesamowitego klimatu. Zbrodnie w małych miasteczkach są przecież na porządku dziennym, dlatego spodziewałam się większej dozy tajemniczości jeśli chodzi o tego typu miejsce. Małe społeczności są przeważnie dość hermetyczne i zamknięte, nieskore do współpracy z obcymi. Tutaj nawet sam Sherlock nie dałby sobie rady, a nasza bohaterka jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki dostaje błyskawicznie odpowiedzi na wszystkie nurtujące ją pytania.
Historia stworzona przez autorkę zupełnie mnie nie przekonuje. Wiem, że żyjemy w świecie, w którym statyczne i leniwe opowieści nie są w modzie, ale naprawdę nastawiłam się na fascynującą historię rodem z książek Agaty Christe czy Conan Doyle'a. Najjaśniej w całej powieści błyszczy, jak już wspominałam, tytułowa Vera i ze smutkiem muszę stwierdzić, że autorka chyba nie potrafiła udźwignąć genialności postaci, jaką stworzyła. A szkoda.
Podsumowując - Droga przez kłamstwa to książka dość przeciętna w swojej formie i tak naprawdę niewyróżniająca się niczym specjalnym (wykluczając główną bohaterkę). Jest to idealna "rozrywka" dla wszystkich tych, którzy chcieliby rozpocząć swoją przygodę ze współczesnym kryminałem, a nie mieli dotąd do czynienia z klasycznym kanonem. Po dalsze pozycje z cyklu raczej nie sięgnę, ale ekranizację obejrzę z wielką przyjemnością.