"Anatomia zła" to film podobno inspirowany prawdziwymi wydarzeniami. Widać od razu, że twórca korzysta z języka thrillera, by skomentować polską rzeczywistość - nawiązuje do kłamstw polityków, trudu życia w naszym kraju i oczywiście korupcji władz. Nawet w jednym momencie w dość zabawny i symboliczny sposób "zabija" pewnego znanego i niezbyt lubianego polityka. Problem tego filmu jest taki, że Jacek Bromski usilnie próbuje stworzyć dynamiczny thriller w amerykańskim stylu. Mamy zatem intrygę, bezceremonialne zabijanie i wszelkie schematy znane z gatunku. Kłopot w tym, że większość tych motywów jest sztuczna i robiona na siłę. Widać gołym okiem, że cała ekipa za bardzo stara się, by całość była ubrana w strój thrillera z prawdziwego zdarzenia, ale koniec końców efekt jest odwrotny, bo mi jako widzowi trudno w to wszystko uwierzyć. Nie ma w tym krzty wiarygodności - tak jakby ktoś stwierdził, że zrobił w Polsce film o tym, co frustruje Polaków w związku z polityką, i doklei do tego jakąś teorię spiskową. To nie działa, bo cały czas ma się wrażenie, że coś tutaj nie gra - dialogi nie brzmią prawdziwie, a aktorzy nie przekonują. [video-browser playlist="739122" suggest=""] Największym problemem jest jednak brak jakiegokolwiek napięcia. To wpływa bardzo negatywnie na odbiór, bo thriller bez napięcia nie jest w stanie odpowiednio zaangażować widza i przykuć do ekranu. Ten film tak naprawdę ogląda się z obojętnością, bo banalna historia osadzona w kliszach gatunku nie porywa, a mało subtelny komentarz naszej rzeczywistości jedynie razi. Aktorsko "Anatomia zła" też nie zachwyca. Z jednej strony Krzysztof Stroiński w roli emerytowanego agenta jest taki jak trzeba - ma charyzmę, okazuje emocje i jest w nim pewna prawdziwość. Z drugiej jednak mamy rozczarowującego Marcina Kowalczyka, który zasłynął rolą Magika w "Jestem Bogiem". Jego rolę niestety można podsumować krótko jako "Magik w wojsku". Szkoda, bo ten aktor raczej ma większy potencjał. "Anatomia zła" nie ogląda się źle, bo nie jest to jeden z tych filmów, w których absurdy i głupoty są tak łopatologicznie przedstawione, że w rezultacie powstaje komedia. Być może to kwestia oczekiwań, ponieważ spodziewałem się czegoś o wiele gorszego. Faktem jest, że to kino sztuczne, mdłe - po prostu przeciętne i nieporywające.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj