Fabuła w Crackdown 3 nie ma prawie żadnego znaczenia i można podsumować ją w zaledwie kilku zdaniach. Wcielamy się tu w jednego z futurystycznych Agentów – postaci dysponujących nadludzkimi zdolnościami, a także mających dostęp do szeregu broni i gadżetów. Naszym celem jest wyzwolenie miasta New Providence spod rządów złej korporacji. I w zasadzie to by było na tyle. Nie ma tu praktycznie żadnych spisków, zwrotów akcji czy tajemnic. Od samego początku wiemy już wszystko, a podział na dobrą i złą stronę w tym konflikcie zostaje bardzo jasno ustalony. Zabawę rozpoczynamy od wyboru jednej z postaci – te różnią się wyglądem i pewnymi statystykami, takimi jak nieco większe obrażenia od eksplozji czy ciosów w walce wręcz. Tak naprawdę jednak ich wpływ na rozgrywkę jest znikomy. Wśród dostępnych bohaterów jest też znany ze zwiastunów Jaxon, któremu wizerunku i głosu udzielił Terry Crews. Niestety jego potencjał kompletnie nie został tu wykorzystany – widzimy go zaledwie w kilku fabularnych scenkach, a podczas gry rzuca on od czasu do czasu onelinerami i tyle. Jestem przekonany, że z angażu tak popularnego i lubianego aktora można było wyciągnąć znacznie więcej.

Fabuła

4 /10

Cała rozgrywka sprowadza się tutaj do odhaczania kolejnych punktów na mapie New Providence. Aktywności są zróżnicowane – przynajmniej na pierwszy rzut oka. Czasami musimy uwolnić więźniów, innym razem niszczymy potężne maszyny. Szybko jednak dostrzegamy, że prawie wszystko sprowadza się do jednego – ogromnej i  całkiem efektownej rozwałki. Walczymy więc z przeważającymi siłami wroga, wysadzamy w powietrze pojazdy, a nawet mamy możliwość tłuczenia pięściami w... roboty. Jedynymi momentami odpoczynku są tutaj wyścigi – te jednak wypadają co najwyżej średnio z uwagi na niezbyt przyjemny, a momentami tez bardzo frustrujący model jazdy. W przerwach od wykonywania kolejnych zadań możemy wybrać się na zwiedzanie miasta. Znacznie odbiega ono jednak od tego, do czego przyzwyczaiły nas inne popularne gry z otwartym światem. Pamiętacie np. świetne San Francisco z Watch Dogs 2? Tutaj wygląda to zupełnie inaczej i New Providence nawet przez moment nie stwarza iluzji żyjącego świata. Deweloperzy motywują nas do eksploracji w inny sposób – ponownie pojawiają się tu znane z poprzedniczek orby, czyli kolorowe kule, które zwiększają nas współczynnik zręczności. Im więcej kulek znajdziemy, tym lepsze zdolności poruszania się odblokujemy. Skakanie po dachach i wzniesieniach w celu zdobycia orbów daje masę frajdy i jest dość uzależniające. Pomaga w tym całkiem niezły model poruszania się naszego Agenta. Bohater może wykonywać wysokie skoki – z czasem podwójne, a nawet potrójne, a także korzystać z plecaka rakietowego do wykonywania szybkich ruchów w wybranym przez nas kierunku. Do tego dochodzi też gadżet będący minitrampoliną, która wyrzuca nas wysoko w powietrze. Do sterowania trzeba się nieco przyzwyczaić, bo kontrola nad postacią nie jest tu tak intuicyjna i płynna jak np. w Marvel's Spider-Man czy Sunset Overdrive, ale po kilkudziesięciu minutach można to bez problemu opanować. Przyzwoicie zrealizowano też danie główne w Crackdown 3, czyli strzelanie. Broni jest tutaj sporo i większość z nich mocno się od siebie różni – znajdziemy zarówno standardowe pistolety, karabiny maszynowe i shotguny, ale też bardziej niecodzienne – m.in. takie, które miotają promieniem lasera czy wybuchowymi pociskami. Nie brakuje też kilku różnych typów granatów oraz możliwości atakowania wrogów wręcz. Strzelanie jest tutaj mocno uproszczone z uwagi na bardzo mocny i automatyczny auto-aim – po naciśnięciu lewego spustu gra automatycznie wybiera przeciwnika. Szybko jednak okazuje się, że takie rozwiązanie jest całkiem przydatne, bo w ferworze walki i panującym na ekranie chaosie łatwo byłoby się pogubić. Kampania Crackdown 3, której głównym celem jest unieszkodliwienie włodarzy TerraNova, nie jest zbyt długa i można ukończyć ją w około 7-8 godzin. Na tym jednak nie koniec – zawsze można wyczyścić mapę z pozostałych w grze wyzwań, a także zająć się zbieraniem kolorowych orbów. Tych jest w grze 1000, z czego niektóre zostały całkiem nieźle ukryte, więc w ten sposób można przedłużyć zabawę o kolejnych kilkanaście godzin. Do tego dochodzi też możliwość zabawy w kooperacji, a także tryb wieloosobowy – Wrecking Zone. Zapowiadał się imponująco, w praktyce jest jednak bez rewelacji, a jego największy atut, czyli niszczenie otoczenia, nudzi się po kilku rozegranych meczach.

Rozgrywka

7 /10

Nie tylko styl rozgrywki przypomina tutaj gry sprzed kilku lat. Podobnie sprawa wygląda z oprawą Crackdown 3. Nie da się ukryć, że nie jest to najpiękniejsza produkcja, chociaż cel-shading, jaskrawa kolorystyka i liczne neony całkiem nieźle to maskują. Nieźle wypada natomiast muzyka, która świetnie pasuje zarówno do cyberpunkowego klimatu New Providence, jak i dynamicznej rozwałki, którą uskutecznia nasz Agent.
fot. Microsoft
+14 więcej

Oprawa

6 /10

Crackdown 3 to produkcja nietypowa, utrzymana w starym stylu. Daleko jej do współczesnych sandboxów, takich jak ostatnie gry Ubisoftu, Red Dead Redemption 2, czyli Horizon: Zero Dawn, w których aktywności z otwartego świata przeplatają się z interesującymi postaciami i intrygującą historią. Tutaj deweloperzy postawili wyłącznie na rozgrywkę, która nie jest w żaden sposób rewolucyjna, ale mimo to jest doświadczeniem zarówno wciągającym, jak i bardzo odprężającym. Plusy: + efektowna rozwałka, + przyjemna, niezbyt skomplikowana rozgrywka, + kolekcjonowanie orbów wciąga. Minusy: - oprawa graficzna nie zachwyca, - fabuły mogłoby nie być, - powtarzalność, - multiplayer rozczarowuje.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj