Bohaterowie Maga bitewnego są bardzo archetypiczni. Może autor miał jakiś ukryty zamiar? Może chciał oddać hołd gatunkowi? Nie wiem, nie znam się. Cokolwiek zamierzał innego, poza wydaniem swojej powieści, nie jest to zbyt czytelne.  Falko Danté początkowo to popychadło, jest chudy, cherlawy i cierpi na mało znaną chorobę.  Jest wysoce prawdopodobne, że w kolejnym tomie nasz chorowitek okaże się wybrańcem i ocali świat. Kogo nam brakuje do kontrastu? Ależ tak, osiłka, wojownika o złotym sercu. Brawa dla Malakiego, najlepszego kumpla Falka. Czego nam jeszcze brakuje? Czas na kobiecy akcent w tej całej opowieści. Bryna pochodzi ze szlachetnego rodu, co nie przeszkadza jej być doskonałą łuczniczką i dzielną wojowniczką. Nawiązuje oczywiście romans z mięśniakiem. Świat przedstawiony jest do bólu poprawny. Wsi spokojna, wsi wesoła…. Caer Dour to małe miasteczko położone w Valencji. Cicha miejscowość jest domem naszych bohaterów, dorastają tam, płatają figle i inne tego typu atrakcje. Nasz Falko jest nieco na indeksie, bo jego ojciec oszalał i zabił kilku innych magów, po czym został wraz ze swoim smokiem zgładzony.
Źródło: Fabryka Słów
Sielski i anielski nastrój kończy się, bo w stronę osady zmierzają zastępy Opętanych z demonem na czele. Te mroczne oddziały mają tylko jeden cel, zadawanie ludziom cierpienia. Na szczęście mieszkańcy mogą liczyć na wsparcie wojska i maga bitewnego, który jako ma szansę na równą walkę z dowódcą piekielnej armii. Tu się trochę robi tłoczno z wydarzeniami, bo w tym samym czasie będzie rozegrany turniej, w którym szlachetnie urodzeni wykażą się umiejętnościami, a dzięki temu zasłużą na miejsce w Akademii Sztuki Wojennej. Oczywiście, już wiadomo, kto się załapie, to oczywiste, nieprawdaż?
Żeby wszystko nie przebiegało zbyt liniowo i łatwo, autor serwuje wszystkim mały kataklizm, którego sprawcą jest Falko. Niech mu będzie, później z pewnością w sposób spektakularny odkupi swoje winy. Mag bitewny to typowa opowieść fantasy, rozgrywająca się w konwencjonalnym świecie, w którym żyją szablonowi bohaterowie. Książkę przyjemnie się czyta, jest bardzo poprawna, ba, nawet można się w nią wciągnąć. Niestety bardzo trudno oprzeć się wrażeniu, że już to gdzieś czytałam. Miłym urozmaiceniem treści są bardzo klimatyczne ilustracje. Książkę czyta się bardzo szybko. Peter Flannery jest z pewnością dobrym rzemieślnikiem, ale brakuje mu powiewu świeżości, oryginalności, jakiegoś pazura. Może sytuacja się zmieni w kolejnym tomie? Kto wie…  Tymczasem mogę z całą pewnością polecić tę książkę jedynie komuś, kto dopiero zaczyna swoją przygodę z fantastyką.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj