Norsemen w trzecim sezonie zaskoczył fabułą, ponieważ jest w całości retrospekcją. Twórcy postanowili opowiedzieć nam o wydarzeniach sprzed pierwszych dwóch serii. I to był doskonały pomysł! Dzięki temu zabiegowi serial nabrał świeżości oraz nowych powodów do żartów. Retrospekcje pozwoliły na głębsze poznanie naszych bohaterów. Twórcy przedstawili nam genezę postaci jarla Varga, która okazała się najciekawszym wątkiem tego sezonu. Ze względu na tragikomiczne i traumatyczne wydarzenia z dobrodusznego wikinga stał się morderczym, zawistnym wcieleniem zła i przeszedł na „ciemną stronę Mocy”. Choć historia jest nieskomplikowana, a nawet przewidywalna, to zawdzięczamy jej zaskakującą, jak na ten serial efektowną bitwę oraz nowego wroga - Jarla Bjørna. Jest świetnym dodatkiem do fabuły, a jego potężna, oparzeniowa blizna na twarzy dodaje mu atrakcyjności.  Po obejrzeniu dwóch pierwszych sezonów na pewno każdy zastanawiał się, jak to się stało, że Orm i Frøya są w związku małżeńskim. Na to pytanie twórcy również postanowili odpowiedzieć. Ten wątek to taki typowy, jak na Norsemen, pretekst do serwowania niewybrednych żartów i pośmiania się z orientacji seksualnej Orma oraz jego desperackiego poszukiwania przyjaciół. Nie wspominając już, że to idealna sposobność na powrót do historii Frøyi po dramatycznej końcówce poprzedniego sezonu. Dzięki retrospekcjom powróciło do Norsemen kilku bohaterów, którzy na krótko pojawili się w serialu. Mowa tu na przykład o postaciach Olava (Henrik Mestad) i Olvara, których potencjał wydawał się ogromny, a zginęli bardzo szybko w pierwszym sezonie. Co prawda Nikis Theophilakis, który wciela się w Olvara, zawitał na chwilę w drugiej serii, jako jego bliźniak i wódz farmerów, ale to tamten wiking zdawał się ciekawszy i zabawniejszy. W każdym razie obaj dobrze uzupełnili fabułę, ale pod względem komediowym niewiele wnieśli.
fot. materiały prasowe/Netflix
Cofając się w przeszłość w trzecim sezonie, twórcy mogli swobodnie zrezygnować z wątków romansowych związanych z Arvidem, które były meczące i rzadko śmieszyły. Za to rozwinęli postacie Hildur i Liv. Ta pierwsza okazała się przebiegłą sabotażystką, a druga materialistką o niewolniczych korzeniach. Dostarczyły trochę humoru, ale nie więcej niż w poprzednich seriach. A mniejsza rola Arvida na dobre wyszła serialowi, ponieważ jest on bohaterem dość nudnawym i z małymi możliwościami do generowania żartów, nawet tych obrzydliwych lub kontrowersyjnych. W trzecim sezonie na uwagę zasługuje piąty odcinek, w którym doczekaliśmy się prawdziwej bitwy między wikingami. Oczywiście jej rozmach jest mniejszy niż przy innych wikińskich produkcjach, ale twórcy naprawdę się postarali, aby nie zabrakło krwi i makabry. Miecze, topory, tarcze i łuki poszły w ruch na skalę, której nie widzieliśmy w Norsemen. Ponadto warto odnotować, że po raz pierwszy mieliśmy do czynienia z elementami nadprzyrodzonymi w serialu (smok!). Choć można się domyślać, że miało to za zadanie w żartobliwy sposób nawiązać po raz kolejny do Gry o tron. Dowcip się udał, a także zaskoczył. Pod względem humoru nic się nie zmieniło – Norsemen wciąż sięga po żarty poniżej pasa, a także nie baczy na kontrowersje. Wyśmiewana jest kultura, wierzenia, zwyczaje i stereotypy o wikingach. Mimo to trzeci sezon jakby trochę bardziej rozśmiesza. Ale może to być kwestia przyzwyczajenia się do tego rodzaju czarnego humoru, który przestaje ruszać. Warto zwrócić uwagę, że trzeci sezon dostarcza również wielu emocji, których nie spodziewalibyśmy się po tej komedii. Bohaterów spotykają różne nieszczęścia, które głęboko ich dotykają, wywołują smutek, rozczarowanie, wstyd czy samotność. Z jednej strony to powody do dowcipkowania, z drugiej do wzbudzania współczucia. To kolejna nowość w tym serialu, która go urozmaica, a nawet wzbogaca. Trzeci sezon Norsemen, choć wciąż bazuje na tym samym specyficznym humorze, dzięki retrospekcjom mógł wykorzystać potencjał bohaterów do nowych żartów. Ponadto twórcom świetnie udało się zatoczyć koło fabularne, aż do powrotu z wyprawy z Anglii z początku pierwszej serii. W efekcie nie oglądaliśmy Rufusa, ale jego brak nie był odczuwalny, dzięki pozostałym powracającym i nowym postaciom. Bez względu na to, czy powstanie czwarty sezon, ta seria może stanowić doskonałe zakończenie serialu, ale jednocześnie otwarła sobie furtkę na kontynuację historii i nowe wątki z motywami zemsty na czele. Oczywiście Norsemen nie jest serialem najwyższych lotów. Jest luźną komedyjką, która pomysłowo wykorzystuje motywy z kultury i zwyczajów wikingów. Ale miewa śmieszne momenty, a oryginalni bohaterowie też dostarczają niezłej rozrywki. Potencjał serialu został wykorzystany maksymalnie w trzecim sezonie, który jest nieco lepszy niż dwa poprzednie. A czy jest śmieszniej? To już kwestia gustu, ale kto dotarł aż do tego momentu, nie powinien czuć się rozczarowany. Wszystkie sezony Norsemen można oglądać na platformie Netflix.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj