5. odcinek 2. sezonu The Mandalorian jest najważniejszym w historii tego serialu pod wieloma względami, które mogą do końca nie być czytelne dla osób nieznających świata Star Wars oraz seriali Gwiezdne Wojny: Wojny Klonów czy Star Wars Rebelianci. Wszystko za sprawą aktorskiego debiutu Ahsoki Tano, w którą zgodnie z zapowiedziami wciela się Rosario Dawson. Pamiętamy ją jako smarka walczącego na Wojnach Klonów, dziewczynę zdradzoną przez Zakon Jedi, wojowniczkę walczącą w epickim pojedynku z Darthem Maulem, rebeliantkę stawiającą czoło Imperium i Jedi, która zmierzyła się ze swoim dawnym mistrzem, gdy ten był Darthem Vaderem. Wiedza o tym, co przeszła, zmienia odbiór tej postaci i historii odcinka, bo gdy wspomina o Yodzie czy nawiązuje do przeszłości, doskonale wiemy, o czym mówi. To jest więc istotny bonus. Ahsoka Tano to postać stworzona przez reżysera i scenarzystę tego odcinka Dave'a Filoniego. Miałem wiele obaw, bo jak dotąd najgorszy odcinek The Mandalorian wyszedł spod jego ręki. Chodzi o wyprawę na Tatooine z pierwszego sezonu, w której było widać brak doświadczenia w tworzeniu aktorskich opowieści. Widocznie przez ten czas obserwował wszystkich świetnych reżyserów The Mandalorian, bo tym razem stanął na wysokości zadania. Dobre tempo oraz kapitalnie budowany klimat inspirowany historiami o samurajach i średniowieczną Japonią to najmocniejsze atuty. To one nadają charakter temu odcinkowi, budują atmosferę, napięcie i całą rozrywkowość. Filoni dobrze manewruje też pomiędzy główną historią, czyli odkrywaniem faktów związanych z Baby Yodą, a wątkiem samej Ahsoki Tano, który tylko pozornie wydaje się poboczny i nieważny. Szybko się okazuje, że Ahsoka nie jest tutaj przypadkiem, bo szuka Wielkiego Admirała Thrawna, to znaczy, że jedna z najlepszych postaci stworzonych w historii Star Wars ma szansę zadebiutować w wersji aktorskiej. To wbrew pozorom wzbudza gigantyczne emocje i sugeruje dwa scenariusze: pierwszy to oczywista sugestia stworzenia spin-offu o Ahsoce poszukującej Thrawna, który  zniknął w Star Wars: Rebeliantach wraz z Ezrą Bridgerem; nie wiadomo, co dokładnie się z nimi stało. Jako że złoczyńcy odcinka The Mandalorian są jego podwładnymi, wiemy, że nie tylko żyje, ale też jako genialny strateg tworzy coś własnego, odłączonego od Imperium. Drugi scenariusz to powiązania Wielkiego Admirała Thrawna z działalnością Moffa Gideona. Nie jest przecież wykluczone, że Gideon komuś służy. Dlatego koniec końców ten wątek jest ważny dla przyszłości The Mandalorian i świata Star Wars, bo zapowiada dalszy rozwój uniwersum w ciekawych kierunkach. Jeśli wielkim złem na lata miałby być Thrawn, to byłby to strzał w dziesiątkę, bo geniusz wojenny mógłby być czymś świeżym dla filmowej części uniwersum.
fot. materiały prasowe
Cały odcinek wydaje się kompletnie inny od tego, co do tej pory widzieliśmy w The Mandalorian. A wszystko to za sprawą klimatu inspirowanego historiami o samurajach, który pokazuje świat spowitym mrokiem i mgłą, i Ahsoki Tano w akcji. Myślałem, że popularna była Jedi pojawi się na chwilę i zniknie, a ostatecznie jest główną bohaterką całego odcinka. Pierwsze sekundy jej ataku na siepaczy czarnych charakterów pokazują ją w akcji. Dzięki reżyserii akcji Sama Hargreave'a (twórca Tylera Rake, reżyser akcji w Avengers) dostajemy kapitalnie odtworzenie stylu walki Tano z animacji, które w tym przypadku sprawdza się znakomicie. Walka dwoma mieczami świetlnymi wygląda świetnie i dla wielu widzów będzie to pierwsze zetknięcie z czymś tak efektownym od czasów trylogii prequeli. Taką wisienką na torcie jest pojedynek Ahsoki z szefową tych złych, która ma włócznie z beskaru, a jak fani wiedzą, ten metal potrafi wytrzymać uderzenia mieczem świetlnym. Cała walka to popis duetu reżyserskiego, bo mamy połączenie dobrej choreografii oraz wspomnianej zabawy konwencją kina samurajskiego. Do tego na plus trzeba zaliczyć scenografię. Przez tego typu detale odcinek wiele zyskuje. Mogliśmy domyślać się, że Ahsoka Tano pozwoli zrozumieć więcej na temat Baby Yody, ale czy ktokolwiek mógł przewidzieć, że otrzymamy aż tyle informacji na zadawane pytania? Na czele z jego imieniem! Wiemy, że Jedi mogą porozumiewać się dzięki Mocy. Maluch wyjawił więc, że ma imię Grogu. Dziwnie będzie o nim myśleć i pisać bez słów Dziecko czy Baby Yoda, ale imię jest dobrze wpisane w konwencję Gwiezdnych Wojen, więc raczej to kwestia przyzwyczajenia. Ciekawe są informację o tym, że młody wychowywał się na Coruscant i tak jak inne dzieci był szkolony od maleńkości, więc jego umiejętności władania Mocą są większe, niż mogliśmy sądzić. Tak jak wielu Jedi w czasach Imperium Grogu podjął decyzję, by je ukrywać, tłumić i nie wykorzystywać, gdy nie musi. To, co jednak jest tutaj kluczowe, to jego relacja z Djarinem oraz buntowniczy charakter. Perspektywa pożegnania się Mando z Grogu napawa smutkiem, więc dobrze, że to jednak odłożono, w końcu to ten duet jest sercem serialu.  Dlatego też nie jest to szczególnie zaskakujące, że Ahsoka nie będzie go trenować. Jednak biorąc pod uwagę kontekst sezonu, jestem przekonany, że bohaterka jeszcze powróci. Może pomoże Bo-Katan odzyskać mroczny miecz od Gideona? Biorąc pod uwagę, że wszystkie plotki się sprawdziły, wydaje się to pewne, bo pozostaje tylko wprowadzenie Sabine i Rexa z serialu animowanego. 
fot. Disney+
+5 więcej
Jon Favreau i Lucasfilm, tworząc Baby Yodę, nie myśleli o nim jako o chwilowym bonusie do serialu. Wszystko wskazuje na Grogu jest obmyślony większy plan, nie tylko dla serialu, ale być może dla całych Gwiezdnych Wojen. Wysłanie Mando i Grogu na Tython to oczywiście genialne posunięcie, które docenią fani oraz gracze Star Wars: The Old Republic, w końcu to jedna z najważniejszych w historii planet dla Zakonu Jedi. Jeśli tam mamy poznać przeznaczenie Grogu i jego drogę w Mocy, to zapowiada się to na coś wielkiego. Dave Filoni zaskoczył.  Obawiałem się najgorszego odcinka The Mandalorian, a twórca Ahsoki Tano dał nam prawdopodobnie najlepszy i najważniejszy. Wspaniała zabawa konwencją, świetne inspiracje kinem samurajskim, dobrze przygotowana akcja oraz odpowiedzi na pytania z obietnicą czegoś jeszcze większego. Świat Star Wars rozwija się i staje się bardzo bogaty, a 2. sezon The Mandalorian bardzo się do tego przyczynia. Czekam na Wielkiego Admirałą Thrawna w The Mandalorian czy w jednym z kolejnych spin-offów, bo to wydaje się gwarancją świeżości i ciekawych pomysłów, których Gwiezdne Wojny potrzebują. Thrawn jako starwarsowy Thanos na lata? Czemu nie!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj