Kapitan Oczywisty, że amerykańska telewizja dała nam blok reklam, lokowała produkty, zanim samo słowo stało mainstreamowe (soap opera), stworzyła ramówkę i pierwszy 24-godzinny program informacyjny (CNN). Są jednak i tacy, dla których powyższe osiągnięcia nikną przy jednym pojęciu - "reunion". Sam się do nich zaliczam.
Nie ma sensu odwoływać się do słownikowego znaczenia, bo telewizja eksplorowała temat na kilkanaście sposobów. Od powrotów po latach (Dylan McKay, BH90210), poprzez specjalne odcinki, a nawet i filmy telewizyjne (Słoneczny patrol – Ślub na Hawajach), na spotkaniach aktorów/uczestników kończąc (reunion show kończące wszystkie edycje popularnego reality Survivor).
Serialowy boom w ostatnich latach sprawił, że aktor serialowy zyskał swoją integralność. Jego profesja nie jest już uboższą wersją filmowej. Wiąże się to z atencją i rozpoznawalnością, która przechodzi na kolejne projekty, w których bierze udział. Bywa też, że ten swoisty bagaż, który wnosi ze sobą, staje się osobną "atrakcją". Umiejętnie wykorzystana pełni rolę puszczonego oczka w stronę widzów. W ten sposób pojęcie "reunion" zostało nieoficjalnie odświeżone, a poniżej trzy przykłady.
Serial
[image-browser playlist="588138" suggest=""]
637 - tyle dni czekał Masi Oka na ponowne spotkanie na planie z Gregiem Grunbergiem. Czteroletnia przygoda z serialem "Heroes", gdzie wcielali się w postacie Hiro i Matta Parkmana, znalazła nietypową kontynuację w "Hawaii 5.0". W ósmym odcinku drugiego sezonu rozbija się w oceanie samolot, na którego pokładzie znajdowała się celniczka i oficer imigracyjny. Do sprawy dołącza jej przełożony, Jeff (Greg) Morrison. Sekcję zwłok prowadzi etatowy koroner, Max (Masi) Bergman. Następuje dialog.
- Znam cię?
- Nie wydaje mi się.
- O tak. Chyba się kiedyś poznaliśmy.
- Nie sądzę. Zapamiętałbym kogoś takiego jak ty.
- Ja rzadko się mylę w tej kwestii.
Niepozorna dla większości scena, dla widzów serialu Tima Kringa była pozytywnym zaskoczeniem. W zapowiedziach odcinka "Lapa'au" producenci "Hawaii 5.0" wypuścili do mediów informację o obecności Grunberga. Aktor wypowiadał się ciepło o poprzedniej wersji, oglądanej w czasach młodości oraz znajomości z producentami, którzy zaproponowali gościnny występ. Dodał też, że można spodziewać się pewnego nawiązania. Przykład wzorcowo przeprowadzonego "reunion" na wszystkich poziomach - reklamowym, scenariuszowym i aktorskim.
FILM
[image-browser playlist="588139" suggest=""]
Przerwa między ostatnim odcinkiem drugiego sezonu "Zakazanego imperium" a premierą "Siedmiu psychopatów" wyniosła 355 dni. Michael Pitt i Michael Stuhlbarg, wspólnie z reżyserem Martinem McDonaghem bawią sie swoim emploi z "Zakazanego".
- Dillingera postrzelono w oko, czy myli mi się z kimś innym?
- Moe Greene z "Ojca Chrzestnego" dostał w oko.
- Mówię o prawdziwym zdarzeniu. Kogoś postrzelono w oko. Kto to był?
- Larry, wielu ludzi postrzelono pewnie w oko.
- Wydaje mi się tylko, że Dillinger był jednym z nich.
- Trzeba mieć cela.
- Gówno, nie cela.
- Jak to nie, Tommy?
- 100 gliniarzy wystrzeliwuje 1000 kul w jedną minutę. Jedna z nich musi trafić w jebane oko.
Bez odniesienia się do serialu HBO, trzyminutowa scena, na którą składa się dialog a'la Tarantino o trafianiu w oczodoły, a nawet wyłupywaniu szpikulcem do lodu narządów słuchu, pełni rolę epilogu. Z twistem na końcu. Perspektywa ulega zmianie, gdy zobaczymy w tej dwójce Jimmiego Darmody'ego i Arnolda Rothsteina. Casting nie wydaje się być przypadkowym. Jeśli przypomnieć sobie ich "umiejętności" w Atlantic City czasów prohibicji, całość zmieni się w umiejętny pastisz i dystans wobec aktorskich kreacji. "Reunion" w wersji ukrytej.
Na marginesie
Zdarzają się sytuacje, gdy aktor utożsamiany jest przez widza w sposób automatyczny z daną rolą. Nie ma znaczenia, że chodzi o inną postać w innym projekcie. Widz posiada alibi, gdy chodzi o grę na podobnej nucie. Może to być świadomy zabieg twórców, niezbyt okazały warsztat lub po prostu zbytnia nadinterpretacja oglądającego. W tym ostatnim wypadku budzą się demon... reminiscencje. Inaczej mówiąc, widz może stworzyć we własnej wyobraźni układankę-patchwork, czerpiąc z bogatego uniwersum serialowego.
[image-browser playlist="588140" suggest=""]
Co by było, gdyby Hank Moody w wersji "po latach" mógł spotkać się z Andym Botwinem (Weeds), którego pozbawiono lekkości bycia? Taka niepozorna narracja może dotyczyć widzów skromej indie-opowieści o dorastaniu w filmie "Goats" z 2012 roku. Pod warunkiem, że mają za sobą oba seriale produkcji Showtime. David Duchovny i Justin Kirk swoim filmowym sposobem bycia niezbyt starają się takie pomysły odsuwać. Twórca "Bóg nas nienawidzi" przypomina upaloną postać ze Starego Testamentu, którego stylem życia jest hodowla kóz, a w międzyczasie doglądanie poletka z marihuaną. Z kolei obecność szwagra Nancy trzeba oddać w cudzysłów, bowiem po ośmiu sezonach ciężko odkleić Justina od skojarzeń z postacią kreowaną przez niego w serialu Jenji Kohan.
Powyżej trzy pierwsze z brzegu przykłady nowej interpretacji pojęcia "reunion". Znacie inne? Podajcie w komentarzach.
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1981, kończy 43 lat
ur. 1977, kończy 47 lat
ur. 1966, kończy 58 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1992, kończy 32 lat