16 października 2023 roku minęło równo sto lat od momentu, gdy bracia Roy i Walt Disneyowie założyli Disney Brothers Cartoon Studio i zajęli się animacją. Wiek później The Walt Disney Company to Behemot branży rozrywkowej, właściciel niemalże wszystkiego, co kochamy, od stworzonych przez Walta Myszki Mickey i Kaczora Donalda, po zakupione uniwersa Marvela, Gwiezdnych wojen, Obcego, Terminatora, Indiany Jonesa, Avatara, a także studio Pixar i wiele, wiele, wiele, (naprawdę) wiele innych.
Niezależnie od indywidualnego stosunku do korporacji i brutalnych sił kapitalizmu sterujących rynkiem rozrywki, nie można zaprzeczyć, że historia kina to w sporej części historia dziedzictwa Walta Disneya.
Przygotowana na stulecie firmy wystawa Disney100: The Exhibition ma być okazją do świętowania tego dziedzictwa wraz z fanami i fankami. Głównym wabikiem jest możliwość zobaczenia na własne oczy artefaktów na co dzień spoczywających w skarbcach Disneya, strzeżonych przez smoki, terminatory i superbohaterów.
Na początku ubiegłego roku wystawa otworzyła się w Filadelfii, później odwiedziła Monachium, obecnie stacjonuje w Chicago i Londynie, a wkrótce przeniesie się do Kansas City i dalej.
Niniejsza relacja opisuje to, co można zobaczyć w stolicy Anglii.
To, co Disney stworzył
Omawiając londyńską wystawę Disney100, dosyć grubą kreską należy oddzielić to, co można zaliczyć do faktycznego dziedzictwa The Walt Disney Company, od tego, co firma kupiła stosunkowo niedawno – choćby Pixara (Toy Story, Odlot, W głowie się nie mieści) w 2006 roku, Marvela w 2009 roku, Lucasfilm (Gwiezdne wojny, Indiana Jones) w 2012 roku czy Foxa (Simpsonowie, Avatar, Obcy) w 2019 roku.
Jeżeli wystawę odwiedzicie jako osoby zafascynowane historią animacji lub jako ktoś, kto wychowywał się na disneyowskiej Królewnie Śnieżce, Małej Syrence czy Kubusiu Puchatku, przygotujcie się na olśnienie i prawdziwie magiczne doświadczenie.
Ściany wystawy gęsto pokrywają oryginale ilustracje z animacji sprzed stu lat, projekty postaci, klatki z filmów, fragmenty scenariuszy i tym podobne. Krok po kroku idziemy od Parowca Williego z 1928 roku (proto-Myszka Mickey), przez Królewnę Śnieżkę, Pinokia, Kopciuszka, Alicję w Krainie Czarów, 101 Dalmatyńczyków, aż do Krainy Lodu czy Encanto.
Zaczniemy od szkicu ołówkiem do plakatu Sleigh Bells z 1928 roku z królikiem Oswaldem. Zaraz obok będzie strona z ilustrowanego scenariusza do Parowca Williego, a także historycznie pierwszy rysunek myszek Mickey i Minnie! W kolejnej sali można zobaczyć rysunkowe wprawki do projektu postaci Pinokia z 1940 roku i wstępne storyboardy z Kopciuszka z 1950 roku.
I właśnie takich archiwalnych ilustracji czy dokumentów jest na wystawie najwięcej. Można zobaczyć próbki różnych stylów, które testowano przy Alicji w Krainie Czarów, przyjrzeć się rysunkom z Pięknej i Bestii czy Kopciuszka, a także zobaczyć oryginał scenariusza do Mary Poppins.
Przy czym wystawa bynajmniej nie jest wyłącznie „analogowa” i papierowa, ponieważ tam, gdzie na ścianie nie wisi akurat ramka z jakimś niemalże stuletnim artefaktem, zamieszczony jest monitor wyświetlający fragmenty animacji czy wywiadów z Waltem Disneyem lub pracownikami studia. Do tego znajdzie się sporo elementów interaktywnych, jak choćby książka o Śpiącej Królewnie – gdy przewraca się jej strony, uruchamia się wyświetlana na ścianie animacja. Albo mechatroniczna ręka, którą możemy sterować za pomocą pokręteł. Nie brakuje gablot z filmowymi rekwizytami, jak np. Cogsworth (zegar) i Lumier (świecznik) z filmowej Pięknej i Bestii, Kubusia Puchatka z filmu Krzysiu, gdzie jesteś? oraz konia z karuzeli z Mary Poppins. Znajdzie się kryształowy pantofelek Kopciuszka z adaptacji z 2015 roku, „naturalnej” wielkości lalka Olafa oraz mnóstwo cudownych grafik z Cruellą De Mon, obok których umiejscowiono słynną czerwoną suknię projektu Jenny Beavan – Emma Stone zaprezentowała się w niej w Cruelli z 2021 roku.
To, co Disney kupił
Jeżeli natomiast na wystawę Disney100 wybieracie się jako fani Marvela, Gwiezdnych wojen czy Pixara, możecie… wyjść rozczarowani. Bo choć na reklamującym wystawę plakacie zobaczycie BB-8 czy tarczę Kapitana Ameryki, będą to jedne z bardzo, bardzo nielicznych dostępnych tam rekwizytów.
Wychodzi na to, że w przypadku historii disneyowskich animacji postanowiono wybrać się do najgłębszych lochów w firmowych skarbach. A jeśli chodzi o marki, które przeszły we władanie Disneya w ostatnich dwóch dekadach, zadowolono się złapaniem kilku pierwszych lepszych rzeczy.
Jeżeli chodzi o Gwiezdne wojny, to zobaczymy wspomnianego BB-8, do tego małego Porga, kości do gry z Solo: A Star Wars Story czy miecz świetlny Luke’a Skywalkera z… Ostatniego Jedi. Poza tym są również strój Stormtroopera i książka ze starożytnymi tekstami Jedi (niestety zamknięta).
Dla zainteresowanych superbohaterami Marvela przygotowano wspomnianą tarczę Kapitana Ameryki (robi wrażenie) i fajną wystawę hełmów: Thora, Kapitan Marvel, Star Lorda, Iron Mana, Kapitana Ameryki i Ant-Mana. I do tego stroje Czarnej Wdowy (biały, z solowego filmu) i Shanga-Chi.
I to tyle. Nie zobaczycie kapelusza Indiany Jonesa, żadnej makiety statku z Gwiezdnych wojen, niczego z oryginalnej trylogii. Jeśli na wystawie był jakiś terminator, to chyba uruchomił tryb maskujący.
Jeżeli ktoś na Disney100 wybiera się w celu zajrzenia za kulisy animacji, by poznać historię studia i przyjrzeć się unikalnym artefaktom, to wyjdzie spełniony. Tego samego nie można jednak powiedzieć o tym, co wykracza poza rzeczy dotyczące samego Walta Disneya. Tu już mamy raczej „odhaczanie” kolejnych franczyz i instalacje tak skromne, że pod tym względem wystawę na stulecie Disneya przebija choćby stoisko doroczne Marvela na New York Comic Con, gdzie zawsze znajdzie się więcej strojów i rekwizytów.
Mając na uwadze cenę biletu dla osoby dorosłej (28 funtów), trzeba jasno wskazać, że to nie jest doświadczenie dla każdego. Czy na Disney100: The Exhibition można się świetnie bawić? Oczywiście! Świetnie zaaranżowane i pełne interaktywnych eksponatów wnętrza zajmą nas na około godzinę. Należy tylko być świadomym tego, co otrzymuje się w tej cenie – bardziej muzeum Walta Disneya niż wystawę o Disneyu – największej firmie rynku rozrywkowego.