Dynastia - tajemnica fenomenu kultowej opery mydlanej
Dla wielu współczesnych konsumentów kultury popularnej fenomen opery mydlanej pt. Dynastia jest - delikatnie pisząc - niezrozumiały. Wszystko nabiera sensu, gdy pochylimy się nad kontekstem, w tym wypadku momentem w historii, w którym twórcy wstrzelili się ze swoim produktem.
W Stanach Zjednoczonych Dynastia była emitowana od 1981 do 1989 roku przez telewizję ABC w tzw. prime-time, czyli w porze, w której stacja zazwyczaj osiąga największą oglądalność. Stworzony przez Aarona Spellinga, Douglasa S. Cramera i małżeństwo Richarda i Esther Shapirów serial był złożoną z dziewięciu sezonów sagą nieprawdopodobnie zamożnej rodziny Carringonów. Sagą czerpiącą garściami z innej, nie mniej legendarnej opery mydlanej pt. Dallas.
Twórcy tej opowieści o naftowych potentatach wyszli z dość prostego założenia: postanowili wzorować się na przerysowanych postaciach i szalonych zwrotach akcji z Dallas, ale osadzić je bardzo głęboko w świecie biznesu i bogactwa. Od produkcji emitowanej w prime-time oczekiwano zmyślnie potęgowanego poczucia niepewności, które wywoła w widzach. Przykucia uwagi i nieprzewidywalnego rozwoju akcji. Kluczem do sukcesu była zatem pewna doza pozornego chaosu: liczne cliffhangery i wrażenie, że w tym serialu wszystko może się zdarzyć.
Prawdziwej istoty fenomenu zdawali się nie pojmować nawet występujący w Dynastii aktorzy. Zdaniem Johna Jamesa chodziło o opowieść o ludziach, którzy mieli dużo więcej pieniędzy, ale także problemów niż inni. Pamela Bellwood uważa, że za sukcesem serialu stały historia starszego pokolenia i szokujące momenty, choć na pewno nie dało się go nazwać kontrowersyjnym. Gordon Thomson twierdzi, że wszystko opierało się o postać Joan Collins, czyli demoniczną Alexis – czarny charakter serialu, największą intrygantkę z obsesyjną potrzebą kontroli i mściwą femme fatale.
Oczywiście, powyższe komponenty mają niemałe znaczenie. Dodajmy do tego formę dramatu, wysoki, nietypowy dla mydlanych oper budżet i emisję raz w tygodniu (rzadsza emisja pozytywnie wpływała na oglądalność – napięcie towarzyszące oczekiwaniu na rozwiązanie cliffhangera rosło, podobnie jak intensywność dyskusji widzów). Liczne fascynujące absurdy, czyli esencja mydlanych oper, doskonale współgrały z fascynująco bogatym światem elit. Dynastia rewelacyjnie wpasowała się w lata 80., przybliżając nieprzystępny świat wyższych sfer i spełniając na szklanym ekranie marzenie o ekstrawaganckim celebrowaniu bogactwa – ekstrawaganckim, ale nie dekadenckim. Konserwatywne tło serialu odegrało nie mniejszą rolę (choć nie można mu też odmówić interesujących elementów progresywnych). Zakrzywiony obraz atrakcyjnego świata możnych wyznaczał nowe trendy w modzie. Całość była tak mocno przykuta do lat 80., czyli czasu prawdziwego rozkwitu telewizji, gdzie tego typu hit oglądały dziesiątki milionów, że wraz z końcem dekady siłą rzeczy tracił na popularności.
Z nieco innych przyczyn Dynastia odniosła ogromny sukces również w Polsce. Tu serial pojawił się dziewięć lat po amerykańskiej premierze, co również okazało się kluczowe dla jego fenomenu. Rok 1990 – transformacja, społeczne i ekonomiczne przemiany, nowobogaccy i zafascynowanie wystawnością, która w końcu wydawała się osiągalna. Dynastia służyła za wzór tego, jak powinno wyglądać prawdziwe bogactwo – inspirowała i oczarowywała jako obietnica, która teraz mogła zostać spełniona również w naszym kraju. Wierzono, że niedościgniony miraż stał się osiągalną rzeczywistością, że w końcu otrzymaliśmy szanse na odniesienie amerykańskiego sukcesu, który wyglądał – zdaniem oglądających – właśnie tak, jak obrazował go serial. Dynastia pociągała zatem nie tylko ekscesami bohaterów, ale też pieniędzmi i faktem, że oni te pieniądze szczerze lubili i nie wstydzili się tego, że je lubią.
Polscy widzowie nie pojmowali campowości serialu; dla nieświadomego polskiego odbiorcy był to jak najbardziej realistyczny obraz tego, jak żyją zamożni Amerykanie. Ekscytującą wizją tego, co miało czekać również nas. Ubogi, wymęczony naród marzył o bogactwie, zasiadał więc przed ekrany z wypiekami na twarzy, ciesząc się przy okazji, że w końcu może wziąć udział w konsumpcji tej dotychczas niedostępnej amerykańskiej kultury popularnej.
Dynastia stała się nowym wyznacznikiem tempa akcji telewizyjnych seriali. Współczesny widz, poza naprawdę interesującym rzutem oka na lata 80., może też w niej dostrzec świadomy, pięknie wyeksponowany camp (choć ta świadomość, nie ukrywajmy, przyszła dopiero z czasem). Ta mydlana opera otworzyła drzwi kolejnym serialom, które rezygnowały z powolnego tempa akcji i poszukiwały coraz to bardziej pomysłowych (i absurdalnych) komplikacji fabularnych. Porwania, zgony, oskarżenia o morderstwo, utrata wzroku, transplantacja twarzy, sobowtóry, a nawet porwanie przez UFO – te dziwne, dzikie i przesadzone momenty w Dynastii sprawiają, że trudno uwierzyć, iż poniekąd przecierała ona szlaki, była swoistym pierwowzorem, nie zaś... pastiszem i parodią.