Gdy miasto udaje inne miasto - filmowe przebieranki dużych metropolii
Miasta nie zawsze są tymi, którymi się wydają. Wiele produkcji było kręconych kompletnie gdzie indziej, niż wskazuje na to fabuła. Jakie miejscowości przebierały się za inne na naszych ekranach?
Wszyscy oczywiście wiemy, że kręcenie filmu czy serialu to praca trwająca kilka miesięcy. Często trzeba się przemieszczać po świecie, by znaleźć scenografię odpowiednią dla fabuły. Nie jest jednak dla nikogo zaskoczeniem, że w dobie niesamowitych efektów specjalnych nie trzeba ruszać się ze studia, żeby pokazać piękne przestrzenie i krajobrazy. Takie mamy czasy. Na szczęście są ekipy filmowe, które wciąż podróżują przez różne miasta i kraje, aby kręcić ujęcia w prawdziwych lokacjach. Wszystko jest kwestią budżetu, pomysłowości, wizji, zezwoleń prawnych, a także wielu innych rzeczy, które nawet nie przychodzą nam w tym momencie do głowy. A co dzieje się w sytuacji, gdy chcemy nakręcić film historyczny, ale trudno jest nam znaleźć odpowiednie przestrzenie? W takich wypadkach współczesne miasta mogą udawać zupełnie inne. Postanowiłam sprawdzić, jak często takie "przebieranki" mają miejsce.
Pierwszy rodzaj odziewania miasta w nową garderobę określiłabym żartobliwie: „miastem o wielu twarzach”. Przykładu wcale nie musimy długo szukać – zacznijmy od naszego własnego podwórka. Oto Wrocław – nazywany Miastem Kultury – który ma wielki talent do udawania miejsca, którym nie jest. W wielu polskich produkcjach gra Warszawę i świetnie mu to wychodzi. Dzięki stworzonej iluzji mamy poczucie obcowania nie z Dolnym Śląskiem, ale właśnie z województwem mazowieckim. Stanisław Lenartowicz, kręcąc Giuseppe w Warszawie, wcale nie wybrał się do stolicy. Jeśli dokładnie się przyjrzymy jego filmowi, zobaczymy, że tytułowy bohater, wychodząc z przejścia warszawskiego, tak naprawdę jest na placu Solnym i stoi na schodach do męskiej toalety. A kiedy rozmawia z partyzantem w mundurze niemieckim, w tle widać Urząd Miejski przy ulicy Zapolskiej.
Podobne przebieranki miały miejsce w kultowym serialu Czterej pancerni i pies, w którym stolicę udają podwórka ulic przy placu Grunwaldzkim. Ekipa filmowa Lalki Wojciecha Jerzego Hasa też nie zawitała do Warszawy, chociaż udawano, że tam właśnie przebywają bohaterowie. Jej centrum to makieta zbudowana na planie we Wrocławiu – podobnie jak Krakowskie Przedmieście czy kościół św. Krzyża. Dlaczego tak się działo? We Wrocławiu w tamtych latach kręcono bardzo dużo filmów – działały tam wytwórnie, którym trudniej byłoby się przenosić z całym sprzętem do Warszawy. Odziewano więc Wrocław w stołeczne szaty i oszczędzano tym samym sporo wysiłku i pieniędzy.
Czy wiecie, że Wrocław – specjalnie dla Netflixa – udawał… Paryż? W serialu Królowa z 2022 roku Andrzej Seweryn spaceruje sobie po wrocławskim placu Uniwersyteckim, ale dzięki zastosowaniu pewnych sztuczek myślimy, że chodzi z psem po stolicy Francji. Kilka tabliczek z nazwami ulic, atrapa wejścia do metra i rozmieszczone z rozmysłem flagi – najwyraźniej tylko tyle trzeba, żeby zmylić widza. Zaraz po tej scenie następuje jednak ujęcie z lotu ptaka i momentalnie iluzja pryska – o ile oczywiście ktoś rozpoznaje polskie miasto – widać bowiem fontannę z Szermierzem przy gmachu głównym Uniwersytetu Wrocławskiego.
Wrocław jest zatem bardzo rozchwytywanym miastem! Z powodzeniem udaje inne miejscowości, z czego korzystają nie tylko Polacy, ale też zagraniczni twórcy. Swój film Most szpiegów kręcił tutaj Steven Spielberg. Do tego w Hali Stulecia realizowano niedawno nową część Igrzysk śmierci. Stolica Dolnego Śląska wcieli się też w Strasburg z lat 70. i 80. w filmie Doppelgänger. Sobowtór w reżyserii Jana Holoubka. Biorąc pod uwagę wcześniejsze doświadczenia miasta, ta kreacja pewnie nie będzie dla niego zbyt dużym wyzwaniem.
Kolejny rodzaj miejskiej przebieranki można ująć w słowach: "po co tam jechać?". A dotyczą one amerykańskich sitcomów, których akcja rozgrywa się w Nowym Jorku. Wystarczy wspomnieć Przyjaciół, Teorię wielkiego podrywu oraz Jak poznałem waszą matkę, które tak naprawdę kręcone były w studiach w Kalifornii lub Burbank. Tylko czasem pojawiały się w nich przebitki na nowojorskie panoramy. Nie było potrzeby biegać z kamerą po jednym z największych miast na świecie. Wystarczyło zbudować dobrą scenografię i wykreować atmosferę wielkiej metropolii. Dotyczy to zresztą nie tylko seriali, bo też wielkie produkcje z Hollywood kręcą w lokacjach, które muszą udawać inne miasta. Większość filmów MCU powstaje w Atlancie – w specjalnie przygotowanych do tego studiach lub na uliczkach, które mają przypominać Nowy Jork. Wybudowane są tam nawet całe makiety udające miasto, które nigdy nie śpi.
Jeszcze inny rodzaj miejskich przebieranek nazwę "zawieszeniem niewiary" – miasta rzeczywiste udają wówczas fikcyjne konglomeracje. Wspomniany Wrocław chyba nie miał okazji wcielić się w miasto ze świata fantasy. Taką rolę dostał jednak chorwacki Dubrownik, który w Grze o Tron zagrał Królewską Przystań. Ulica św. Dominika jest dość niepozorna, a nagrano tam naprawdę wiele ciekawych scen – w drugim sezonie serialu Tyrion i Bronn są tam świadkami przemowy przeciwko rządom króla Joffreya. Schody Jezuitów to dla fanów produkcji schody do Wielkiego Septu Baelora. I choć pojawiają się one już od sezonu pierwszego, najbardziej kojarzone są z marszem wstydu Cersei z 5. sezonu. A Muzeum Etnograficzne służyło za dom publiczny Littlefingera, gdzie często widzimy Oberyna Martella.
Dawno temu w komiksach DC stworzono miasta, które uważane są za fikcyjne odpowiedniki wielkich amerykańskich metropolii. Zaprezentowano nam Gotham City, Metropolis czy Central City. Skupmy się jednak na Gotham – mroczniejszej i bardziej skorumpowanej wersji Nowego Jorku. W produkcjach o losach Batmana czy jego wrogów ujęcia z tego miasta kręcono w wielu rzeczywistych miastach. W trylogii Nolana oraz nowej odsłonie bohatera z Robertem Pattinsonem były to m.in. Londyn, Liverpool i Chicago. W serialu amerykańskiej stacji CW Gotham, opowiadającym o młodości Bruce’a Wayne’a, Chicago dostało tę robotę na wyłączność. A w Ptakach Nocy o szalonej Harley Quinn zaszczyt ten spotkał Los Angeles. Wszyscy, którzy interesują się historiami z DC Comics, wiedzą, że Gotham ma przypominać Wielkie Jabłko, ale w innym wydaniu – ma być skorumpowane, ciemne, a także pełne potworności, szaleństwa i pogoni za pieniędzmi. Ten kostium może pasować do wielu innych miejsc, bo istnieje tu dużo większe pole do interpretacji.
Powróćmy jeszcze na polskie podwórko – jest bowiem pewna wymyślona wieś, którą zna większość Polaków. Mieszka w nim sołtys, ksiądz, okupanci sklepowej ławki i młoda Amerykanka. To Wilkowyje z Rancza! Fikcyjna miejscowość, którą możemy skojarzyć z wieloma innymi w Polsce. A jednak produkcję kręcono w Jeruzal, w gminie Mrozy, które dzięki rozgłosowi po tak długiej emisji serialu stało się obiektem turystycznym. Taki rodzaj przebieranki nazwiemy "rolą życia", od której nie uda się uciec. Tak jak dla wielu ludzi Jennifer Aniston zawsze będzie Rachel Green, Daniel Radcliffe – Harrym Potterem, tak Jeruzal będą Wilkowyjami.
Przebieranki miast zyskują wiele oblicz. Z pewnością fakt, że miasto, w którym się mieszka, odegrało ważną rolę w znanym filmie, będzie smaczkiem dla każdego miłośnika popkultury. Magia ekranu ma ogromną moc. Nieprzypadkowo tworzone są turystyczne trasy związane z filmem lub serialem. Jeśli odwiedzicie Wrocław, odnajdziecie wiele takich miejsc – chociaż często udawały one Warszawę.