Akcja Pozostawionych (premiera dziś o 22.00 w HBO) dzieje się w fikcyjnym mieście Mapleton pod Nowym Jorkiem trzy lata po pamiętnym dniu, kiedy 140 milionów ludzi zniknęło bez śladu. Ludzie nadal odczuwają skutki nagłej straty - trudno im odciąć się od tego, co się wydarzyło. Serial pokazuje, jak różne mogą być reakcje ludzi w obliczu takiego wydarzenia - może ono zjednoczyć rodzinę i społeczność, ale także spowodować ich rozpad. Serial pokazuje, jak głęboki ból i stres spowodowane taką tragedią mogą obrócić się w cynizm, paranoję, szaleństwo, a nawet fanatyzm. Z Liv Tyler, odtwórczynią roli Meg Abbott, rozmawia Kamil Śmiałkowski.

KAMIL ŚMIAŁKOWSKI: To twój pierwszy serial. Jak ci się podoba?

LIV TYLER: Jest super. To coś zupełnie innego niż granie w filmie. To ciekawe, że mając trzydzieści sześć lat można uczyć się czegoś zupełnie od podstaw. Gry kręcisz film masz od samego początku scenariusz całego filmu, wiesz co się wydarzy z twoją postacią, możesz sobie wszystko zaplanować; podobnie ze zdjęciami – znasz wszystkie daty i ustawiasz sobie plan na następne miesiące; reżyser to najważniejsza osoba, która wszystko wie. Tymczasem w telewizji jest znacznie więcej zamieszania, znacznie więcej niewiadomych. Musisz nauczyć się żyć w świecie, który wciąż się zmienia, zrozumieć, że nie istnieją odpowiedzi na wszystkie pytania. A przynajmniej dziś jeszcze nie istnieją. To dla mnie bardzo dziwne przeżycie. Nigdy tak wcześniej nie miałam. Nie wiem czy będę w najbliższych dniach kręcić, nie mogę zaplanować sobie tygodnia. Ani jako aktorka, ani nawet jako matka. To coś zupełnie nowego.

Ile wiedziałaś więc wcześniej o swojej postaci? Przeczytałaś książkę? Rozmawiałaś ze scenarzystami?

Tak, oczywiście. Ale to przecież była ogólna rozmowa o klimacie serialu i najważniejszych wydarzeniach. To się zdarzy, to jest ważne, to w ogóle nie istnieje w świecie tej opowieści. I tyle. To zupełnie inny proces tworzenia, musiałam się do niego dostosować. Wciągnąć w nowe zasady. Codziennie kręcimy coś innego, gdzie indziej, reżyser może się co tydzień zmieniać. To niesamowite, ale też bardzo kreatywne. Pamiętam, jak Damon Lindelof, producent i scenarzysta Pozostawionych wysłuchał któregoś dnia na planie moich pytań i powiedział: "Sam nie wiem jeszcze jak ten wątek się potoczy, więc raczej ci nie odpowiem. A dlaczego chcesz to wiedzieć?" Bardzo mi to pomogło, bo zrozumiałam, że praca, gra w serialu polega znacznie bardziej na spontaniczności, na reagowaniu na wydarzenia. Jak w życiu. Bo przecież tak właśnie żyjesz, planujesz coś góra na dwa tygodnie do przodu, bo nie wiesz co się wydarzy. Ale do tej pory zupełnie inaczej podchodziłam do pracy. Tu wszystko było wcześniej pozapinane. Gdy zrozumiałam, że teraz muszę inaczej, poczułam się wyzwolona. I teraz to naprawdę lubię. Życie z tygodnia na tydzień. Czekanie na nowy scenariusz, dzielenie się z innymi pierwszymi wrażeniami po przeczytaniu.

Dlaczego teraz właśnie zdecydowałaś się na pracę w telewizji?

Od kilku lat podziwiałam to, co dzieje się na małym ekranie, te wszystkie niesamowicie mądre i wciągające seriale. Zawsze wolałam kino trochę inne, dziwne, offowe i teraz przeniosło się ono do telewizji. Takie seriale jak Orange is the new Black czy Breaking Bad - to jest fascynujące. Zaczęłam czegoś szukać i znalazłam się tutaj.

Jesteś uznawana za jedną z najpiękniejszych aktorek świata. Czy jakieś znaczenie dla przyjęcia tej roli miał fakt, że przez większość serialu w ogóle nie używasz jakichklowiek kosmetyków, nie możesz mieć make-upu?

To świetna zabawa. To znaczy nie jest to łatwe. Dziś, gdy przyjechaliśmy udzielać wywiadów po raz pierwszy zobaczyłam Amy (Brenneman, z którą Liv Tyler występuje w większości scen serialu - dop. KŚ) ubraną w coś normalnego i wymalowaną. Rzuciłam się na nią z okrzykiem: "O mój Boże! Jak ty pięknie wyglądasz! Te buty, kiecka, make-up, jesteś piękna!" Zwykle widywałyśmy się w busie w drodze na plan, siedziałyśmy ubrane jeszcze w pidżamy. Potem na planie obie wyglądałyśmy okropnie. Ale wracając do pytania - wcale nie narzekałam na brak make-upu. To właśnie fajne w pracy aktora, że co chwila jesteś kimś innym. Im bardziej musisz się zmienić fizycznie – tym lepsza zabawa. I tym lepiej możesz się wczuć w swoją postać. Zwykle dotąd nie używałam w filmach jakichś wielkich ilości charakteryzacji i make-upu. Oczywiście teraz jestem już trochę starsza i pewnie rzecz się zmieni, ale nie mam z tym problemów. A tu faktycznie było zero make-upu, zero fryzury, zero upiększania i jedziemy. Pomyślałam sobie: "Mam trzydzieści sześć lat i dam radę." To coś nowego. A z czasem mi się spodobało. Po raz pierwszy jestem na planie i w ogóle nie muszę się przejmować czy dobrze wyglądam. Nikt nic nie poprawia. Możemy się skoncentrować na innych sprawach.

A jak palenie? Przecież Meg wciąż pali.

Nie mam z tym większych problemów. Choć raz zdarzyło się, że zasłabłam na planie. Może byłam trochę odwodniona, albo nic wcześniej nie zjadłam, ale taki właśnie był skutek. Kręciliśmy w pomieszczeniu, gdzie było mnóstwo dymu. Paliłam ja i ze czterdzieści innych osób. Było gorąco, miałam na sobie gruby sweter i źle się poczułam. To była scena, w której szef policji (Justin Theroux) przybył do naszego domu. Kręciliśmy to na dwie kamery, obie były ustawione na niego, więc w tym momencie nie byłam w kadrze i nagle poczułam, że cholera, dzieje się coś złego. Nie chciałam przerwać ujęcia, bo to była jego wielka długa przemowa i to na zbliżeniu. Ale nie dałam rady. Gdyby mnie nie przytrzymali, padłabym na ziemię. Przerwano ujęcie, wyprowadzili mnie na zewnątrz. Na kilka godzin musiałam zejść z planu. Naprawdę się rozchorowałam.

Na co dzień palisz?

Tak. Ale to nie to samo. Jest coś dziwnego między paleniem i graniem. Nie wiem czy to adrenalina, czy grając oddychasz w jakiś inny sposób, ale przed kamerą to wcale nie jest takie fajne. Zupełnie inne uczucie niż wtedy gdy siedzę z papierosem, kieliszkiem wina, przyjaciółkami. Tak to przyjemność, a na planie – co chwila nowe ujęcie i nowy papieros. I następny. I następny. Błeee.

W książce twoja postać przechodzi kilka przemian. Czy podobnie będzie w serialu?

Będzie trochę inaczej. Powieść i serial są podobnie w tonie, w przekazie, ale nie są lustrzanym odbiciem. Wiele rzeczy, wydarzeń, postaci będzie się trochę różnić.

Ale początek jest podobny – Meg przystępuje do sekty. Dlaczego?

Myślę, że jest bardzo nieszczęśliwa, pełna gniewu, wściekłości. Zadaje sobie i światu mnóstwo wielkich ważnych pytań i nie może znaleźć odpowiedzi. Jej życie jest puste, pełne ucieczki i poczucia winy. Chce poczuć cokolwiek. Chce spróbować czegoś innego. I tak to się zaczyna.

Ubrałaś się dziś na biało, zupełnie jak twoja serialowa sekta. To przypadek?

Faktycznie. To ciekawe. Nigdy wcześniej - przed tym serialem - nie ubierałam się na biało. Teraz to nawet polubiłam.

A czy w swoim życiu miałaś wcześniej jakieś kontakty z sektami?

Znam sporo ludzi, którzy wychowali się w różnego rodzaju sektach czy komunach, ale sama nie miałam nic wspólnego z takimi przedsięwzięciami. Nie jestem tego rodzaju osobą, nie przepadam za autorytetami. Czasami byłam ciekawa co skłania ludzi do wchodzenia w takie układy, ale było to czysto teoretyczne.

Wspomniałaś o byciu matką. Zastanawiasz się czasem jak chronić swoje dziecko przed takimi wpływami?

Jasne. Ale na szczęście mam bardzo mądre, dobre dziecko. Świetnie nam się rozmawia. Nie pamiętam, kiedy ostatnio musiałam na niego podnieść głos. Oczywiście wielu rzeczy mu muszę zabraniać, ale jest słodki i grzecznie stosuje się do poleceń. Zawsze staram się wszystko mu wytłumaczyć, choć oczywiście nie raz muszę powiedzieć: "Bo tak." Sama jednak tego nie lubię. To frustrujące, nie lubiłam tego jako dziecko i nie przepadam za stosowaniem tego.

Czy twój syn ma jakiś wpływ na twój wybór ról?

Nie. Nigdy tak do tego nie podchodziłam. Ale chciałabym kiedyś nakręcić coś, co mógłby obejrzeć. Bo na razie niewiele się nadaje. Oczywiście oglądał wiele razy "Władcę Pierścieni", ale chyba nic poza tym. To zawsze trochę smutne, gdy nie mogę go zabrać na premierę, czy chociaż pozwolić mu obejrzeć serial w telewizorze. A nie mogę. Już pytał i powiedziałam - nie ma mowy.

A jak zareagował na "Władcę"?

Uwielbia te filmy. Nie raz mnie prosił, bym mówiła do niego po elficku, a ja musiałam mu odpowiedzieć: "Kochanie, tak naprawdę nie znam tego języka. Tylko te kilka linijek tekstu, które słychać w filmie." I powtarzałam mu tamte zdania. A on, że nie o to chodzi i że chce bym mu powiedziała jak jest po elficku takie słowo, albo takie. Jak można się tego dowiedzieć? W końcu dałam mu numer do jednego specjalisty od Tolkiena w Anglii i powiedziałam, żeby sobie sam zadzwonił.



[image-browser playlist="578469" suggest=""]
Premiera Pozostawionych dziś o godz. 22:00 w HBO. Pierwszy odcinek serialu jest również dostępny przez miesiąc bez abonamentu w HBO GO.





To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj