Murder mystery, czyli klasyka kryminału znowu zaczyna rządzić na ekranie
Premiera filmu Glass Onion to doskonały moment, aby przyjrzeć się gatunkowi murder mystery, który ostatnimi czasy przeżywa swoisty renesans na ekranie.
Murder mystery to termin wykorzystywany do opisywania pewnej narracji w historiach kryminalnych. Są one, jak sama nazwa wskazuje, skupione wokół tajemnicy morderstwa, którą stara się rozwiązać główny bohater. Jest on najczęściej prywatnym detektywem, chociaż zdarza się, że za rozwiązanie zagadki bierze się amator. Gatunek bardzo spopularyzowały powieści kryminalne z takimi postaciami jak Sherlock Holmes, który został powołany do życia przez Arthura Conana Doyle'a, oraz Herkules Poirot i Jane Marple, którzy wyszli spod pióra legendarnej Agathy Christie. Co ciekawe, pierwowzory detektywów i spraw z gatunku murder mystery możemy znaleźć w Baśniach tysiąca i jednej nocy – choćby w opowieści o trzech jabłkach, której fabuła kręci się wokół zagadki dotyczącej śmierci młodej kobiety. Z czasem takie historie zyskały na popularności w kinie i telewizji. Dlaczego twórcy tak chętnie po nie sięgają?
Warto zaznaczyć, że obecnie w kinie i telewizji królują produkcje związane raczej z profilowaniem, seryjnymi mordercami i psychologicznym podejściem do tematu. Najważniejsze jest w nich nie to, kto zabił, ale to, dlaczego popełnił zbrodnię. Klasyka gatunku zaczęła odchodzić w niepamięć. A jednak Na noże, adaptacje Agathy Christie, serial o Sherlocku Holmesie od BBC i projekty o Enoli Holmes od Netflixa przywróciły do łask klasyczny wymiar kryminału. Popularność tego typu produkcji w pewnym sensie wiąże się z tym, że ludzie wychowani na powieściach Christie, Doyle'a czy Dorothy L. Sayers pragną zobaczyć na ekranie coś w znajomym stylu. Jest to również gratka dla młodych widzów, ponieważ wiele klasycznych powieści kryminalnych ma bardzo uniwersalne przesłanie i sprawdza się w różnych grupach wiekowych i społecznych.
Kryminał to obecnie jeden z najbardziej eksploatowanych gatunków – zarówno na małym, jak i na dużym ekranie. Twórcy prześcigają się w wymyślaniu coraz to bardziej skomplikowanych zagadek, brutalnych i wielowymiarowych antagonistów, a także ciekawych protagonistów, których działania ocierają się o granicę prawa. Prym wiodą skandynawscy autorzy, po których chętnie sięgają scenarzyści filmowi i serialowi. Do perfekcji opanowali oni bowiem kreowanie złożonych spraw, w których przeszłość łączy się z teraźniejszością. Prawda jest jednak taka, że trudno wymyślić coś oryginalnego. Dlatego czasem warto odwołać się do znanych wzorców. Idealnym przykładem takiego działania jest wspomniana już w tekście produkcja Na noże. Rian Johnson zainspirował się twórczością Agathy Christie – w obrębie znanych schematów zbudował coś nowego i świeżego. Być może już niedługo będziemy świadkami łamania konwencji w gatunku i coraz więcej dzieł pójdzie w stronę klasycznego murder mystery.
Popularność klasycznych produkcji kryminalnych może wiązać się jeszcze z jednym czynnikiem. Otóż znane schematy mają ogromny potencjał rozrywkowy. Na noże czy historie Poirota to tak zwane locked-room mystery. W opowieściach z tego podgatunku dochodzi do morderstwa, a zabójca znajduje się w grupie bohaterów. Akcja dzieje się w ograniczonej przestrzeni, czyli w domu lub na statku. Widz po ciężkim dniu chce zapomnieć o wszelkich problemach i rozerwać się dzięki produkcji z ciekawą zagadką kryminalną. Może wcielić się w detektywa i dojść do prawdy.
Uwielbiam współczesne opowieści kryminalne o seryjnych mordercach, ale wiem, że niektórzy widzowie szukają czegoś skomplikowanego, ale w zdecydowanie lżejszym stylu. Nie sięgną więc po skandynawskie kryminały, w których mrok wylewa się z ekranu. Polecam im więc klasykę gatunku – w niej dramat przeplata się z lekkością, a nawet elementami komedii. Przykładem może być Patrz jak kręcą. We współczesnym kryminale stawia się na psychologię (Mindhunter, Detektyw, Luther, Most nad Sundem), a w klasyce na przełamywanie mroku i grozy. Dobra historia z motywem locked-room mystery sprawdzi się nawet jako sztuka teatralna, w której każdy szczegół ma znaczenie.
Dlaczego twórcy tak chętnie sięgają po klasykę kryminału? Odpowiedź wydaje się prosta. Murder mystery to prawdziwe wyzwanie – zwłaszcza na poziomie scenariusza. To, czy dana produkcja spodoba się widzowi, zależy od zagadki, którą zaserwują scenarzyści. Wymyślenie odpowiednio skomplikowanej sprawy jest bardzo trudne, ale daje wiele możliwości. Można wykreować barwne postaci i zwodzić widzów, jeśli chodzi o główną intrygę. Produkcje typu murder mystery muszą bawić się z odbiorcą w kotka i myszkę. Twórcy mają świadomość, że potencjalny widz ma za sobą setki innych seansów podobnego typu, więc trudno go oszukać.
Klasyczne kryminały dają możliwość zabawy formą. Przykład? Guy Ritchie sięgnął po przygody Sherlocka i uczynił z tego bohatera londyńskiego zabijakę przypominającego postać z Przekrętu. Połączył tym samym klimat swojego poprzedniego filmu z ciekawą historią kryminalną i elementami okultystycznymi. Rian Johnson w Na noże postawił na humor – można powiedzieć, że jego dzieło to pewnego rodzaju parodia murder mystery. Śmierć nadejdzie dziś łączy zaś murder mystery z horrorem i science fiction o pętli czasowej. I w tym szaleństwie jest metoda! W kryminale jest wiele motywów, które aż proszą się o to, by dać im nowe życie. I coraz więcej twórców się na to decyduje. Dlatego sądzę, że powrót do klasyki będzie się jeszcze nasilał.