Patrick Dempsey: Wyrwałem się z szuflady i do niej nie wrócę [WYWIAD]
Na kanale Fox pojawił się właśnie nowy serial Diabelska gra z Patrickiem Dempseyem w jednej z głównych ról. Porozmawialiśmy więc z nim o szansach na kontynuowanie tego projektu oraz o tym, jak to jest być zaszufladkowanym w roli hollywoodzkiego amanta.
DAWID MUSZYŃSKI: Co było tak interesującego w roli Dominica Morgana, że postanowiłeś przyjąć ten projekt?
PATRICK DEMPSEY: Po pierwsze różni się on diametralnie od tych, które grałem przez ostatnie lata. Szukałem zmiany i ten serial był dla mnie taką szansą na pokazanie się widowni z kompletnie innej strony. Problem polegał na tym, że gdy zaproponowano mi udział w tym projekcie, istniał tylko scenariusz pierwszego, pilotowego odcinka. Nim więc zgodziłem się go przyjąć, spotkałem się z reżyserem, Nickiem Hurranem, by opowiedział mi, dokąd ta cała historia zmierza i jaki ma pomysł na moją powstać, bo to, że była interesująca w pilocie, jakoś mi nie wystarczało. Musiałem wiedzieć więcej. Mieć pełen obraz sytuacji.
A gdy czytałeś ten scenariusz, nie miałeś wrażenia, że twój bohater to nowa wariacja Gordona Gekko z filmu Wall Street?
Miałem, ale mi to kompletnie nie przeszkadzało, bo nie była to dosłowna kopia tego bohatera, a jedynie osoba z podobnym podejściem do świata finansów.
Lubisz produkcje odsłaniające kulisy finansowego świata?
Bardzo, bo odsłaniają te nasze obrzydliwe oblicze podatne na władzę, ogarnięte chciwością. Diabelska gra świetnie pokazuje, jak władza korumpuje ludzkie umysły, jak uzależnia wszystkich, których dotknie. Nawet tych, których byśmy o takie skłonności nie podejrzewali.
A ty się czegoś nowego o finansach z tego serialu dowiedziałeś?
Nie miałem pojęcia, że osoby pracujące przy finansach zajmują się tym przez 24 godziny na dobę. Nie mają przerw. Nie mają wakacji. Oni tym żyją. Nie mogą sobie też pozwolić na to, by wypaść z obiegu informacji. Cały czas szukają nowych klientów i okazji do zarabiania. Są bardzo uzależnieni od autorskich algorytmów, które mają im pomagać. Do tego muszą mieć ogromną wiedzę na temat polityki w wielu krajach, bo to, co się w nich dzieje, odbija się później mocno na rynku finansowym. Nie miałem o tym wszystkim pojęcia. Jestem pełen podziwu dla dyscypliny i ilości pracy, jaką muszą wykonać, by odnieść sukces w tym biznesie. Tu nie ma miejsca na przypadek.
Jesteś teraz bardziej podejrzliwy, gdy ktoś oferuje ci „przedsięwzięcie życia”? Jestem przekonany, że bardzo często trafiasz na ludzi, którzy mamią cię obietnicą podwojenia oszczędności.
Oczywiście, że dostaję te dziwne telefony zaczynające się od: „Czy chcesz mieć więcej pieniędzy? Mogę ci w tym pomóc”. Na co moja odpowiedź jest już automatyczna i brzmi: „Akurat” (śmiech). Od dawna jestem świadomy, że jeśli człowiek chce odnieść sukces na rynku finansowym, musi być otoczony najlepszymi doradcami, którzy posiadają wiedzę na temat tego, co robią. I co jest dla mnie zabawne: ci, którzy noszą najdroższe garnitury czy mają ogromne gabinety w wielkich wieżowcach, nie zawsze tę wiedzę mają. Po prostu chcą tymi drogimi rzeczami cię omamić, pokazując iluzję, że oni to bogactwo już mają i ty też możesz. To wszystko jest grą. Trzeba znać jej zasady. Ja się tego dzięki takim produkcjom powoli uczę. Jestem bardzo ostrożny, jeśli chodzi o moje oszczędności. Wbrew pozorom ciężko na nie pracowałem.
Z tego, co wiem, twoja przygoda z tym serialem nie zakończy się na jednym sezonie.
Pracujemy właśnie nad drugim, w którym obecne wydarzenia na świecie będą miały bardzo duży wpływ na to, co się u nas wydarzy. Pandemia, zamieszki, polityka - to wszystko znajdzie odzwierciedlenie w drugim sezonie. Wydaje mi się, że obecnie telewizja zaczyna odgrywać coraz większą rolę w edukacji społecznej, dzięki historiom, które opowiada. Nagle twórcy stali się o wiele odważniejsi. Nie traktują tego małego ekranu już czysto rozrywkowo. Coraz częściej poruszają ważne i kontrowersyjne tematy.
Skąd ta zmiana?
Z większej dostępności. Teraz dany serial możesz obejrzeć, kiedy chcesz i gdzie chcesz. Wystarczy, że wyciągniesz telefon z kieszeni lub tablet czy komputer z plecaka. Nie jesteśmy już „niewolnikami” ramówki. Doszliśmy do punktu globalizacji seriali i telewizji. Zobacz na nas, ty jesteś w Polsce, ja w USA, a rozmawiamy o nowym serialu, w którym gram. Projekty stają się globalne. Aktorzy z różnych krajów grają w tych samych produkcjach. Ja bym bardzo chętnie przyjechał do Polski, by zagrać w jakiejś produkcji, gdybym dostał taką ofertę. Jestem ciekaw, jak współpracuje się z waszymi reżyserami, jakie historie opowiadacie na ekranie. Chętnie bym poszerzył moje horyzonty o takie doświadczenie.
No właśnie, bo patrząc na twoją filmografię, widać, że przeważa jeden typ postaci: miły dobroduszny, przystojny mężczyzna, który zaopiekuje się potrzebującą kobietą.
Tak i dlatego cieszę się, że na razie Hollywood straciło zainteresowanie komediami romantycznymi. Dostaję coraz mniej takich scenariuszy. Dzięki temu mam możliwość ubiegania się o inne projekty, takie jak właśnie Diabelska gra. Ostatnio mam uczucie, że wyrwałem się z tej szuflady, o której mówiłeś, i już nie zamierzam do niej wracać.
Znów pojawiła się trema?
Oczywiście. A gdy pojawia się trema, człowiek zaczyna bardziej się starać, bo chce ludziom udowodnić, że potrafi więcej, niż im się wydaje. Dzięki takim projektom znów łapie się apetyt na grę. Wychodzi się z tej rutyny. Nagle czujesz, że znika sieć, która może osłabić twój upadek. Zaczynasz kombinować, sięgając po środki aktorskie, których nigdy nie używałeś. Zaczynasz tworzyć. Krótko mówiąc: czujesz, że żyjesz!