Pracując na giełdzie, doprowadziłem do sytuacji, w której przekupiłem hakera, który dostarczał gry na cały rynek i miałem go na wyłączność, odcinając w pewnym momencie te programy całej giełdzie.
Po takim wybryku został znienawidzony przez innych sprzedawców, którzy między innymi wywieszali transparenty, aby klienci nie kupowali u Vegi. To obcowanie z programami komputerowymi sprawiło, że przyszły autor hitów polskiego box office zainteresował się animacją komputerową. W ten sposób Vega został wpisany do księgi rekordów Guinessa jako najmłodszy twórca profesjonalnej czołówki komputerowej za swoją animację do kultowego programu młodzieżowego 5-10-15. Wówczas młody twórca postanowił, że zwiąże swoje życie z tą jeszcze nieopierzoną na naszym rodzimym rynku branżą. W tym celu wziął kredyt na zakup komputera. Jednak z realizacji tego pomysłu na siebie nic nie wyszło i Vega popadł w ogromne długi, które jak sam stwierdził, ciągnęły się za nim do 25 roku życia. Sam przez pewien okres miał również epizod z ciemną stroną życia, kiedy to bycie przestępcą i dorabianie się na nielegalnych rzeczach wydawało się bardziej atrakcyjną opcją. Po skończeniu podstawówki związał się z młodzieńczą gangsterką, jednak jak powiedział w jednym z wywiadów w wielu przypadkach na samych pomysłach się skończyło. Tak naprawdę jego wyrok w zawiasach był zwykłą błahostką przy wszystkich jego próbach odnalezienia się w świecie poza prawem. Otóż Vega został zatrzymany na promie do Szwecji za kradzież perfum, które chciał podarować swojej dziewczynie. Ten bądź co bądź romantyczny gest przeistoczył się w przestępczy wybryk.
Przejście z ciemnej strony na tę jasną paradoksalnie odbyło się w czasie akcji policyjnej przeciwko kryminaliście. Otóż Vega, pracując nad swoim serialem dokumentalnym Prawdziwe psy, uczestniczył w strzelaninie. Po tym wydarzeniu stwierdził, że taką samą adrenalinę daje mu obecna praca, która wiąże się z o wiele bardziej pożytecznym skutkiem. Tak narodził się Vega po jasnej stronie mocy. Jakiś czas wcześniej narodził się sam Vega, ponieważ przyszły reżyser hitów zaraz jak dostał swój dowód osobisty, postanowił zmienić nazwisko, które lepiej brzmiałoby dla osób z zagranicy. Młody twórca chciał koniecznie zrobić karierę w Hollywood. Vega startował na wydział reżyserii w Łódzkiej Filmówce jednak zniechęciła go do tego pomysłu już sama rozmowa kwalifikacyjna i podejście osoby, która z nim rozmawiała. Tak o tej sytuacji powiedział w podcaście PODCAST!KAMERA!AKCJA!:
Byłem na egzaminie w Szkole Filmowej w Łodzi, jednak był on kompletnym nieporozumieniem. Dostałem pytanie w stylu: Czy oglądał pan Jajo węża? Powiedziałem, że nie, wobec tego pani spytała, czy mówi mi coś nazwisko Bergman. Odpowiedziałem, że Bergman to reżyser, którego oglądam w cyklu Mistrzowie kina, a sam mam swoich reżyserów i filmy, których sama zapewne nie widziała. Pani przyjęła postawę bulteriera i egzamin się zakończył.
Tak przyszły twórca hitów wybrał socjologię o specjalizacji medialnej na Collegium Civitas. Tak się stało, ponieważ uważał, że reżyser to tak naprawdę dyletant, który zna się na wielu rzeczach, a tak naprawdę na żadnej dogłębnie. Dlatego chciał posiąść wiedzę humanistyczną potrzebną mu do dalszej pracy. Tak trafił również do Laboratorium Reportażu, gdzie współpracował między innymi ze słynnym dziennikarzem i dokumentalistą Markiem Millerem (również moim byłym wykładowcą). Tam Vega nauczył się gromadzić szczegółową dokumentację na dany temat. Między innymi miał okazję przebywać w gabinecie Rudolfa Hoessa, komendanta obozu Auschwitz-Birkenau i czytać relacje więźniów, które są tam przechowywane. W międzyczasie Vega zafascynowany książkami Thomasa Harrisa, w szczególności Czerwonym smokiem; postanowił napisać swój scenariusz o pojedynku płatnego zabójcy z seryjnym mordercą. Co ciekawe, można powiedzieć, że za puszczenie w obieg tego tekstu odpowiada mama reżysera, która spotkała w czasie spaceru Małgorzatę Foremniak, twierdząc, że kiedyś ta będzie współpracowała z jego synem. Aktorka zaprosiła twórcę na spotkanie do jej teatru, a następnie przekazała scenariusz producentowi Waldemarowi Dzikiemu. Vega na spotkaniu z nim poprosił o milion dolarów i obiecał, że za rok odbierze Oscara. Dziki jednak zatrudnił przyszłego reżysera w charakterze sekretarki, a po godzinach pozwolił mu pracować nad swoimi tekstami. Wkrótce ogrom pomysłów serwowanych przez Vegę był tak przytłaczający, że Dziki pozbył się swojej grupy scenarzystów i zatrudnił twórcę do współpracy przy scenariuszu serialu Pierwszy milion. Ta chęć bycia najlepszym i pokonywanie innych po drodze wiąże się z pewną, jak to przyznał w naszym podcaście Vega, socjopatią:
Myślę, że jestem socjopatą, trochę z tego względu, że nie mam w życiu autorytetu. Wychowywałem się bez ojca, w związku z czym nie uznaje autorytetów. Dlatego również nie jestem w stanie dogadać się z żadnym pracodawcą.
Kolejnym etapem rozwoju Vegi był już wspomniany serial dokumentalny Prawdziwe psy o pracy polskiej policji. W tym czasie twórca zaprzyjaźnił się z wieloma stróżami prawa, z którymi miał okazję przebywać w czasie zbierania materiału, a następnie nawet imprezować. Wówczas dobrym kumplem Vegi był Sławomir Opala, policjant z wydziału zabójstw, który potem stał się pierwowzorem dla jednej z postaci z filmie i serialu Pitbull - debiutu reżyserskiego twórcy. Chodzi tutaj konkretnie o Despera granego przez Marcina Dorocińskiego. Produkcja stała się kultowa i zmieniła w pewien sposób oblicze postrzegania policji przez ludzi. Sam Vega twierdzi, że to projekt najlepiej oddający realia pracy stróżów prawa w naszym kraju i nie można się nie zgodzić z tym zdaniem. Oprócz bardzo dobrej wiwisekcji pracy policjantów, film i serial są po prostu dobrymi produkcjami z pełnokrwistymi bohaterami, których chce się oglądać. Vedze udało się namówić do udziału w tym projekcie śmietankę polskiego aktorstwa, w tym między innymi wspomnianego Dorocińskiego, Janusza Gajosa oraz Andrzeja Grabowskiego. Ten ostatni w jednej ze swoich wypowiedzi wspominał, że Vega na planie nie chciał kierować się jakimiś konkretnymi, wyuczonymi zasadami, chciał, aby to wszystko było naturalne. Vega potem kontynuował swoją ścieżkę w pełnokrwistych historiach sensacyjno-kryminalnych, pracując przy takich projektach jak seriale Kryminalni czy Twarzą w twarz. Jednak również w tym czasie dogania go mrok spowodowany środowiskiem, w którym przebywał i zbierał dokumentację do swojej pracy. Vega zaczyna nadużywać alkoholu i brać narkotyki, prowadząc pewien hulaszczy tryb życia. Z równi pochyłej ratuje go, jak sam twierdzi w wielu wywiadach, Pan Bóg. A sygnałem do zmiany stał się wypadek w pewny wigilijny wieczór, kiedy to, jadąc z rodziną, zderzył się czołowo z innym autem. To był pewien przyczynek do metamorfozy. Dzisiaj Vega jest głęboko wierzącym człowiekiem, który zamiast na kolejnej szklance alkoholu skupia się na kolejnej scenie do nakręcenia.
Chcę funkcjonować jak Luc Besson. Nie chcę być więźniem Hollywood tylko przeznaczyć pieniądze w Europie na ściągnięcie tutaj gwiazd Hollywood. Chciałbym kręcić filmy anglojęzyczne, które będą dedykowane na kilkadziesiąt rynków na świecie. Takie filmy składam na 2023 rok. Oczywiście będą one miały duży budżet jak na Polskę, jednak przy okazji relatywnie mały jak na skalę świata
Pierwszym do tego krokiem ma być Small World, produkcja opowiadająca o handlu dzieci rozgrywająca się na przestrzeni 14 lat, kręcona w trzech językach. Innymi projektami szykowanymi przez twórcę jest film o świecie polskich pseudokibiców oraz kolejna część Pitbulla pod tytułem Pitbull. Królowa chuliganów. W zanadrzu Vega ma jeszcze jeden projekt. Chodzi tutaj o platformę streamingową, na której będą pojawiać się jego produkcje w formie seriali.
Można nazywać Patryka Vegę szarlatanem polskiego kina i osobą, która obniża jego jakość. Jednak przy okazji nie można odmówić mu pasji, rozmachu, podejścia do pracy, zmysłu marketingowego oraz wizji. Po której stronie się opowiecie, to zależy od Was.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj