Dziś J.K. Rowling znana jest na całym świecie jako uznana pisarka i twórczyni uniwersum Harry’ego Pottera, którego fenomen jest praktycznie niewytłumaczalny. Ona sama ma wszystko: sławę, pieniądze, szacunek i oddanie fanów, ale nic z tych rzeczy nie przyszło jej łatwo. Droga, którą musiała pokonać, by osiągnąć sukces była trudna i wyboista. Pomyśleć tylko, że wszystko zaczęło się w pociągu do Manchesteru… Rowling przyznała już dawno temu, że pomysł na książkę o młodym czarodzieju przyszedł do niej całkowicie niespodziewanie. To było podobno tak, że w jej głowie pojawiła się postać Harry’ego, potem wszystkie inne i nagle zarys fabularny całej serii był gotowy. Pozostawało tylko przenieść go na papier. Zawirowania życiowe sprawiły, że od momentu napisania pierwszego zdania do skończenia pierwszej wersji książki Harry Potter and the Philosopher's Stone minęło aż 5 lat. To był najtrudniejszy okres dla pisarki: ledwie po roku małżeństwa rozstała się z mężem i samotnie wychowywała córkę. Nie miała stałej pracy, studiowała podyplomowo, a swoją książkę pisała na serwetkach w kawiarniach w Edynburgu. Wiele razy chciała się poddać, ale wierzyła w ten projekt całym sercem.
źródło: Media Rodzina
Ta wiara musiała być ogromna, bo gdy powieść była skończona i Rowling zaczęła rozsyłać ją do wydawnictw, wciąż spotykała się z odmową. Argumenty były różne: jest kobietą, a książki fantastycznej napisanej przez kobietę nikt nie będzie chciał czytać, nikogo nie zainteresuje książka o magii, dla dzieci będzie ona zbyt skomplikowana. Po dwóch latach prób i dwunastu odmownych listach, jej agent, którego opłacała ze skromnej pensji nauczycielki francuskiego, zdołał przekonać Barry'ego Cunninghama z niewielkiego wydawnictwa Bloomsbury, by dał jej szansę. Autorka i tak musiała pójść na ustępstwa – zmienić tytuł, by nie było w nim słowa „czarodziej” i podpisać się inicjałami, by na pierwszy rzut oka móc uchodzić za mężczyznę. Teraz, prawie 20 lat później, wydawnictwo Bloomsburry z pewnością truchleje ze strachu na myśl, że kiedyś śmieli stawiać Rowling warunki. I że mogli jej powieść odrzucić. Od momentu, gdy pierwsza część książki trafiła do księgarń, życie Rowling zmieniło się diametralnie. Już sprzedaż Kamienia Filozoficznego pozwoliła jej rzucić pracę i zająć się tylko pisaniem następnej części. A od razu wiedziała, że seria zamknie się w siedmiu tomach. Fabularny szkic przygód Harry’ego Pottera rozpisany miała od początku. Zaplanowane były główne wątki i zakończenie. Przyrzekła sobie, że nie da się namówić na ósmy tom. Słowo dane samej sobie było dla niej najważniejsze, i do dnia dzisiejszego go dotrzymuje. Choć niektórzy twierdzą, że sztuka teatralna Harry Potter and the Cursed Child jest dowodem, że pisarka się złamała, to ciężko traktować ją na równi z literackim pierwowzorem. Komu jako komu, ale Rowling naprawdę ciężko zarzucić, że robi cokolwiek tylko dla pieniędzy. Gdy po wydaniu książki Harry Potter i Komnata Tajemnic wszystko potoczyło się bardzo szybko: sprzedaż praw do filmów, ubrań, figurek, zabawek, umowy na kolejne części, wywiady w telewizji, prasa... i Rowling nagle stała się bardzo bogata, nie zmieniło to jej jako osoby. Harry Potter sprzedał się w ilości około 450 milionów egzemplarzy, milionowe zyski przyniosły także filmy, co uczyniło z autorki miliarderkę. Był pewien czas, gdy jej majątek szacowany był na kwotę większą, niż ten, który posiada… brytyjska królowa.
źródło: Znak
Ale pieniądze nigdy nie były dla niej najważniejsze i udowodniła to tysiące razy, wspierając kolejne organizacje i akcje charytatywne. Rowling znana jest z tego, że na pomoc dla potrzebujących wydaje ogromne sumy i jest jedną z najbardziej hojnych osób, biorąc pod uwagę celebrytów z jej branży. Na cele charytatywne wydaje tak duże kwoty, że magazyn Forbes nie zalicza jej już do miliarderek. Pisarka wspiera organizacje pomagające osobom chorującym na stwardnienie rozsiane (na tę chorobą zmarła jej matka), wspiera chore i potrzebujące dzieci, także weteranów. Pomimo, że Rowling mogłaby już nic więcej nie robić, a jedynie siedzieć bezczynnie i odcinać kupony od sukcesu Harry’ego Pottera, to zupełnie nie jest w jej stylu. Po zakończeniu serii o czarodzieju wyznała, że czuje się zmęczona historiami dla dzieci i teraz w końcu chciałaby napisać książkę dla dorosłych. Na obietnicach się nie skończyło – w 2012 roku do księgarń trafiła powieść Trafny wybór, której akcja rozgrywała się w małym miasteczku. Autorka prowadziła czytelnika przez kolejne wydarzenia, powoli demaskując obłudę i hipokryzję małomiasteczkowej społeczności. Książka została bardzo dobrze przyjęta wśród fanów i krytyków, a na jej podstawie telewizja BBC wyprodukowała serial, który zadebiutował w marcu 2015 roku. Zdaje się, że Trafny wybór jedynie rozbudził apetyt Rowling na „dorosłe powieści”. Oczywiście, pisarka nie byłaby sobą, gdyby nie postawiła przed sobą kolejnego wyzwania – po literaturze fantasy i obyczajowej, przyszła pora na kryminał. W 2013 roku premierę miała książka The Cuckoo's Calling, którą Rowling wydała pod pseudonimem Robert Galbraith. Jej tajemnica nie utrzymała się zbyt długo, ale wystarczająco, by mogła upewnić się, że dobre oceny powieści nie są związane z jej nazwiskiem. Przygody prywatnego detektywa Cormorana Strike’a i jego asystentki Robin zostały przyjęte bardzo dobrze, Publishers Weekly określił książkę „kosmicznym debiutem”.
źródło: Wydawnictwo Dolnośląskie
Rowling wyznała, że świetnie się bawiła pisząc pod pseudonim - sprawiło to, że znów poczuła się jak debiutantka, a poza tym zdjęło z niej wszelką presję. Mogła w pełni cieszyć się procesem twórczym. Seria o Cormoranie Strike’u liczy w tym momencie trzy części – po Wołaniu kukułki zostały wydane jeszcze The Silkworm i Career of Evil. Każda kolejna powieść jest lepsza; widać że Rowling coraz lepiej czuje się w kryminalne. Wciąż zachowała umiejętność snucia historii, którą zachwycała w Harrym Potterze, dołożyła do tego cięty i inteligentny dowcip i pomysłowe intrygi. Wszystko razem dało świetny efekt w postaci trzech rewelacyjnych książek. Czekamy na czwartą. Historia twórczości J.K. Rowling można śmiało nazwać opowieścią w stylu: „od zera do bohatera”. Po walce z depresją, zbyt wczesnej utracie matki, rozwodzie, biedzie i samotnym wychowywaniu córki w nieogrzewanym mieszkaniu, Rowling odniosła sukces, o którym nawet nie marzyła. Gdy pisała Harry’ego Pottera, zależało jej na tym, by stworzyć dobrą książkę i dostać wypłatę, dzięki której nie będzie musiała martwić się o bieżące potrzeby. Nie spodziewała się tak spektakularnego sukcesu komercyjnego i wszystkiego, co nastąpiło po nim. Pytana o to, jak jej się udało nie stracić wiary w czasach, gdy było ciężko, odpowiada, że w jej głowie była historia, którą musiała napisać. Na tym się skupiła. Nie brała pod uwagę tego, by się poddać – to nie jest w jej stylu. I za tę determinację dziś wdzięczny jest jej cały świat.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj