DAWID MUSZYŃSKI: Nieźle namieszaliście w ostatnim odcinku. Teorii na temat tego, czyją czaszkę rozwali Negan za pomocą Lucille, jest mnóstwo. Fani uważnie studiują każdy zwiastun… MICHAEL CUDLITZ: I niczego się z niego nie dowiedzą, tak sprytnie jest to wszystko wymyślone. Wiem, że zaraz mnie spytasz, czy przeżyłem to spotkanie albo kto zginął. Nic ci nie powiem. Nie dlatego, że nie chcę, ale dlatego, że może mnie to bardzo dużo kosztować. Przed każdym sezonem musimy podpisać odpowiednie papiery o poufności, a sumy na nich zapisane są niebotyczne. Choć o ich wysokości też nie mogę ci powiedzieć, to zdradzę tyle – niezłą willę można sobie za to kupić. Życie twojej postaci może się zakończyć w chwili, gdy właśnie znalazła nową miłość. Byłoby to bardzo przykre, bo związek z Sashą może odmienić jego podejście do życia i świata. Nareszcie ma o co walczyć. Przez to sytuacja, w której się znalazł, jest jeszcze bardziej tragiczna. Wiem, że jeśli byłaby tylko taka możliwość, to bez mrugnięcia okiem Abraham załadowałby kulkę w tę głupio uśmiechniętą gębę Negana. Wielu fanom nie spodobała się decyzja Abrahama, by zamienić Rositę na Sashę. Ale to musiało się wydarzyć. Związek Abrahama z Rositą przypominał raczej szkolną miłość głównego rozgrywającego drużyny futbolowej z najpopularniejszą cheerleaderką. Nie miał przyszłości, bo oboje chcieli grać w nim pierwsze skrzypce. Sprzyjała mu atmosfera ciągłej wojny, buzującej adrenaliny, jednak gdy pojawił się chwilowy pokój i życie zwolniło, ich związek zaczął się walić. Musieli się rozstać, by się nie pozabijać. Podobno nagraliście kilka wersji waszego rozstania. To prawda. Było ich chyba z pięć. Szukaliśmy takiej, która będzie najbardziej emocjonalna, i wydaje mi się, że twórcy na końcu wybrali tę najlepszą. Mam nadzieję, że kiedyś w wydaniu DVD widzowie będą mogli zobaczyć je wszystkie i sami zadecydować. Jaki koniec chciałbyś, by spotkał twoją postać? Gdyby Abraham doczekał się potomstwa, byłoby ekstra. On w sumie teraz nie marzy o niczym innym niż o założeniu normalnej rodziny i prowadzeniu zwykłego życia. Jeśli oczywiście w tym świecie można mówić o happy endzie. Pierwszy raz od dawna mój bohater ma nadzieję na lepsze jutro, w którym nie będzie musiał walczyć każdego dnia z armią umarlaków. Myślisz, że w tym świecie prowadzenie takiego życia jest w ogóle możliwe? Definicja normalnego życia na pewno uległa dużej zmianie. Jedno, co się nie zmieniło, to nadzieja, miłość i marzenie o lepszej przyszłości. To jednoczy naszych bohaterów. Oczywiście nie oznacza jednocześnie, że oto teraz wybudują sobie domek gdzieś na pustkowiu i będą żyć beztrosko. To jest niemożliwe. Strach będzie im towarzyszył zawsze, zwłaszcza wieczorami, ale na pewno będzie więcej momentów, w których zapomną o niebezpieczeństwach czyhających na nich na zewnątrz. To o czym dla ciebie jest serial The Walking Dead? O nadziei. Nieważne jak małej. Nieważne jak pobrudzonej krwią. Dla mnie ten serial pokazuje właśnie, że nadzieja jest najważniejsza, niezbędna, by rasa ludzka mogła ocaleć. Gdy jej zabraknie, to świat się skończy. W komiksie to twój bohater zginął, dostając strzałą w oko, a nie doktor Denise. Pytałeś scenarzystów, dlaczego postanowili zmienić los Abrahama, przedłużając jego życie? Oczywiście. Podobno Robert Kirkman nigdy nie był zadowolony ze śmierci Abrahama w komiksie. Powiedział kiedyś, że zrobił to w przypływie chwili i nie była to przemyślana decyzja. Postanowił więc zmienić jego los w serialu, pokazać historię, której nie miał wcześniej okazji opowiedzieć. Wydaje mi się, że zabicie w podobny sposób doktor Denise było puszczeniem oka do wiernych fanów komiksu. Myślę, że zostawienie Abrahama przy życiu i skonfrontowanie go z Neganem jest niezmiernie interesujące dla fanów wersji graficznej, którzy również się zastanawiali, co by było, gdyby… Fani zakładają, że to ciebie Negan zabije, bo wypełniłeś swoją rolę w serialu, a jak już powiedzieliśmy, w komiksie dawno zginąłeś. Co ty na to? Wszyscy tak myślący będą mocno zaskoczeni finałem tej sytuacji. Wiem, że ruszyła cała fala spekulacji. Nic więcej ci nie mogę zdradzić. Przepraszam. Widzę, że cię to męczy. Chętnie bym ci ulżył, ale na serio nie mogę ci nic więcej na ten temat powiedzieć. Liczyłeś kiedyś liczbę osób, które zabił Abraham? Prowadzę dość szczegółową ewidencję ludzi, którzy zginęli z ręki mojego bohatera. Jest ich 20. Jeśli pytasz, ile zginęło zombie, to niestety już dawno straciłem rachubę. Wiem, że podczas sceny rozgrywającej się na budowie wielu moich kolegów z planu także przestało liczyć. Było ich zbyt dużo. Te zombiaki są bardzo dobrze zrobione. Sposób ich likwidacji też jest niezmiernie przekonujący. Nie miewasz przez to koszmarów nocnych? Sypiam jak niemowlę. Abraham to niezły skurczybyk, który nie ma wyrzutów sumienia, gdy zabija, kimkolwiek by nie była jego ofiara. Nie śnią mi się więc po nocach rozwalone czaszki zombiaków, rozbryzgane mózgi czy poucinane kończyny. Według materiałów z planu nieźle się bawicie podczas kręcenia serialu. Lubicie robić sobie żarty? Nic innego nam nie zostaje. Gdy siedzisz kilka tygodni na planie, gdzie co pięć metrów leży czyjaś ręka, noga czy jakiś trup, musisz odreagować. Stąd robienie sobie jaj z kolegów, łapanie głupawki, wybuchanie śmiechem w momentach, gdy wszyscy powinni zachować śmiertelną powagę. Weźmy na przykład ostatnią scenę, z którą zostawiliśmy widzów, gdy Negan wygłasza swoją wyliczankę. Powtarzaliśmy ją chyba z dziesięć razy, bo zawsze ktoś wybuchał śmiechem. Dziwnym trafem najczęściej był to Jeffrey Morgan. Zastanawiam się, czy próbowałeś kiedyś zabrać do domu jakąś walającą się po planie kończynę, tak na pamiątkę... Nie. To surowo zabronione. Jesteśmy bardzo szczegółowo przeszukiwani przed opuszczeniem planu zdjęciowego, by właśnie nic nie wynieść. Wiem, że Scott Wilson mógł zabrać swoją sztuczną głowę, którą mu odrąbano w jednym z odcinków, ale to był wyjątek. Nie wiem, czy wiesz, ale te rekwizyty kosztują straszne pieniądze. Jakby każdy tak sobie coś zabierał z planu, to telewizja AMC zaczęłaby pewnie odliczać nam to od pensji. Poza tym co ja bym zrobił z uciętą ręką? Chyba tylko straszył znajomych na Halloween. Masz jakiś ulubiony moment w serialu? Tak, to scena Abrahama i Josha, granego przez Eugene’a Portera, gdy chłopak ma wejść do murder home. Została ona bardzo dobrze napisana. Czuć pomiędzy naszymi bohaterami taką ojcowsko-synowską więź. Pokazanie poprzez kilka prostych gestów, jak bardzo jest z niego dumny, bez powiedzenia przy tym ani jednego słowa... Dla mnie osobiście była to bardzo wzruszająca scena. Tak się zastanawiam, za którym bohaterem serialu tęsknisz najbardziej i gdyby była jakakolwiek możliwość jej wskrzeszenia, to czy byś się na nią zdecydował. To proste. Przywróciłbym do życia Shane’a Walsha, bo to kawał skurczybyka i fajna postać. Serial dużo stracił przez jego nieobecność. Nie przeszkadzają ci te długie wąsy? Na początku strasznie mnie wkurzały. Jedzenie zawsze się w nie wplątuje. Trzeba o nie dbać i specjalnie przycinać, ale po tak długim czasie jakoś do nich przywykłem. Wiele osób za to twierdzi, że ten zarost jest sztuczny, przyczepiany na planie. Otóż nie! Sam go zapuściłem i mam wielką prośbę do fanów, którzy to czytają: gdy mnie spotkacie, nie ciągnijcie za nie, by się przekonać, czy są prawdziwe. Uwierzcie mi na słowo. Błagam! Zagrałeś w wielu serialach. Masz jakieś ulubione? Oczywiście. Fajnie, że dostaję różnorodne role. Jestem niezmiernie dumny z Band of Brothers i Southland. Po obu produkcjach dostałem bardzo pozytywny odzew nie tylko od swoich fanów, ale także od wielu osób, które wcześniej w niczym mnie nie widziały. To bardzo miłe. Zdarzało się, że ludzie reagowali na mnie płaczem, bo przypominały im się wzruszające momenty z tych seriali. To magiczne chwile, które uzmysławiają mi, że bardzo dobrze wybrałem ścieżkę swojej kariery. Może i mam na liście kilka słabych produkcji, ale te wymienione w pełni je rekompensują. Na koniec zostawiłem nasze sztandarowe pytanie. Jaki serial obecnie oglądasz? Jestem mocno do tyłu z nowościami. Ostatnio oglądam Lucifer, UnREAL i nadrabiam Game of Thrones. Strasznie chcę obejrzeć Preacher. Komiks jest genialny, więc mam nadzieję, że serial jest na podobnym poziomie.
Siódmy sezon The Walking Dead zadebiutuje 24 października na FOX. Wywiad pierwotnie został opublikowany 14 października
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj