Stranger Things - potwory i syntezatory. Dlaczego tak kochamy retro?
Stranger Things wygląda pięknie, ale być może jeszcze lepiej brzmi. Muzyka w serialu to doskonały dowód na to, że wraca moda na styl retro - wszyscy zaczynamy go kochać na nowo.
W ten oto sposób docieramy do roku 2016, w którym Stranger Things trafia na gotowy i bardzo żyzny grunt, podlewany nostalgią do lat 80. Członkowie zespołu S U R V I V E, Kyle Dixon i Michael Stein, komponują rewelacyjną ścieżkę dźwiękową do 1. sezonu, która w połączeniu ze wszystkimi elementami retro zawartymi w serialu wytwarza nowy poziom popularności tego specyficznego stylu w popkulturze masowej. Trendy te trafiły nawet do Kinowego Uniwersum Marvela – Strażnicy Galaktyki Vol. 2 i Thor: Ragnarok korzystają hojnie z tej nowej mody na retro, James Gunn wykorzystał nawet popularność Davida Hasselhoffa, który i tym razem wywiązał się z dostarczenia wpadającego w ucho hitu, Taika Waititi zaś mocno czerpał z Flasha Gordona. Oba filmy korzystały z estetyki retro-futurystycznej, tak bardzo lubianej przez twórców Synthwave. Muzyka na całym świecie zaczyna coraz mocniej korzystać z elementów tego stylu, mieszając ze sobą gatunki; na naszym podwórku w okolicach premiery pierwszego sezonu Stranger Things nową i dużą popularność zyskuje podziemna grupa Hip Hopowa Pro8l3m, której debiutancki legalny album o tym samym tytule jest odważnym połączeniem rapu i brzmienia Synthwave – dziś zespół ma absolutnie kultowy status. Ze stylu Synthwave czerpała także Monika Brodka śpiewając „Wszystko, czego dziś chcę”, utwór promujący serial Rojst z nieistniejącej już w naszym kraju platformy Showmax.
Kolejne sezony Stranger Things tylko bardziej umocniły obecność retro na ekranie. Cały czas obserwujemy wysyp podobnych produkcji, jednych mniej, innych bardziej udanych. Zeszłoroczne Lato 84 posiada niemal wszystkie składowe elementy serialu braci Duffer, od estetyki lat 80. i paczki przyjaciół żyjących na przedmieściach, poruszających się na rowerach, przez tajemnicę, elementy horroru i ścieżkę dźwiękową Synthwave autorstwa Le Matos. Problemem jest to, że film, używając tych samych motywów, tworzy z nich raczej nudną i sztampową historię, podczepiając się pod wagonik popularności serialu Netfliksa. Na tej skorzystała chyba najlepiej adaptacja prozy Stephena Kinga, To, dla której rok 2017 był najlepszym momentem do powstania – klasyk króla horrorów, z którego Stranger Things czerpało garściami, używając nawet znanej z jego książek czcionki w swoim logo, wpisuje się jak ulał w modę na nostalgię i został estetycznie skonstruowany bardzo podobnie, przynosząc twórcom ponad 700 milionów USD wpływów. Zapowiedziana na wrzesień tego roku kontynuacja To: Rozdział 2, ma szanse na fali 3. sezonu Stranger Things również dopłynąć tak daleko lub nawet dalej niż część pierwsza. Jedną z najlepszych stworzonych na kanwie popularności Stranger Things produkcji jest niemiecki serial Dark, który jest czymś znacznie więcej niż tylko jego niemieckim klonem; nazywanie go tak jest naprawdę krzywdzące dla twórców tego misternie skonstruowanego i diabelnie inteligentnie napisanego serialu. Dark również wykorzystuje siłę nostalgii i muzyki Synthwave, a do tego bawi się skomplikowaną historią i paradoksami czasowymi w sposób mistrzowski i dalece odmienny od wszystkiego co widzieliśmy w Stranger Things. Modzie na retro uległ nawet Steven Spielberg, którego Player One osadzony był w retro-futurystycznej scenerii, bazującej na popkulturze z lat 80. i 90. Jeżeli nawet takie tuzy jak Spielberg sięgają po potęgę nostalgii, pokazuje to wyraźnie skalę popularności, ale ta moneta ma niestety także drugą stronę.
Nie trzeba być uważnym obserwatorem, by zauważyć od dobrych kilku lat potężne parcie Hollywood na filmowy recykling pomysłów, które są sprawdzone. Obecny rok w kinie stoi pod znakiem remake’u i kontynuacji starych hitów – Król lew, Dumbo, Aladyn, Rodzina Addamsów, Toy Story 4, Godzilla II: Król Potworów, Terminator: Mroczne przeznaczenie, Rambo 5: Ostatnia krew, Men in Black International... Od tych cyfr aż może rozboleć głowa, a dodajmy do tego takich reżyserów jak Luc Besson, którzy wręcz kanibalizują własne filmy, by przywołać przypadek jego nowej Anny i starej Nikity. Nawet Laleczka Chucky powróciła! Zeszły rok był bardzo podobny i też obfitował w dziwne, często kompletnie niepotrzebne powroty i remaki. W Fabryce Snów panuje bez wątpienia słuszne przekonanie, że wszystko, co jest retro, się sprzeda, a my jako konsumenci nie wyprowadzamy szefów wytwórni filmowych z błędu – Kapitan Marvel, której akcja dzieje się w latach 90., zarobiła przecież miliard dolarów. To bez wątpienia nie jest koniec, lecz początek. W przyszłym roku Wonder Woman cofnie się do roku 1984, w tym samym okresie też będzie dział się 9. sezon popularnego serialu American Horror Story. Powrócą Ghostbusters, z odmłodzoną obsadą, przywołującą skojarzenia ze Stranger Things, będzie nowa wersja Mulan, druga część Top Gun i remake West Side Story od Stevena Spielberga. A mamy dopiero lipiec, co znaczy, że sporo filmów jeszcze nie zostało zapowiedzianych, można więc spokojnie liczyć na jeszcze większy wysyp nostalgicznych powtórek z rozrywki. Czy świat znudzi się modą na retro i odgrzewaniem starych kotletów? Kiedyś na pewno, ale raczej jeszcze nie teraz, dlatego trzeba korzystać z dobrych elementów tej fali, takich jak właśnie Synthwave, którym można delektować się w nieskończoność. A jeżeli nie znaliście jeszcze tego gatunku i spodobały Wam się powyższe utwory, sprawdźcie koniecznie kanał NewRetroWave na YouTubie, który jest kopalnią tego typu muzyki i doskonałym soundtrackiem na powracające upalne lato.
- 1
- 2 (current)
Źródło: Zdjęcie główne: Netflix/artstation.com