Przeczytałem połowę książek ze Świata Dysku. Pratchett stworzył wybitną parodię fantasy
Mam za sobą ponad połowę książek ze Świata Dysku. To niesamowite, jak spójne i prężnie działające uniwersum stworzył Terry Pratchett. Postanowiłem wyjaśnić Wam ten fenomen i przeprowadzić po kolejnych seriach. Być może zachęcę choć kilka osób do lektury.
Parafrazując: „Gdzieś we wszechświecie znajduje się wielki dysk, opierający się na grzbiecie czterech słoni, które stoją na gigantycznym żółwiu A’tuinie, powoli płynącym przez kosmos”. Od podobnych słów zaczyna się co najmniej pierwsze piętnaście książek dziejących się w Świecie Dysku. Jak określił to autor w jednym z dzieł:
Świat Dysku – najbardziej kreatywna parodia fantasy
Ale to jednak właśnie dzięki absurdowi tego miejsca książkom udaje się sparodiować tyle historii czy nawet całe gatunki. Dzieła ze Świata Dysku orbitowały wokół wielu różnych tematów, ale pierwsze z nich skupiały się na parodiach różnych tworów z zakresu fantastyki, a w szczególności tego, co tworzyli J.R.R. Tolkien czy R.E. Howard. Terry Pratchett często komentował dziwne zasady i nieścisłości obecne w popularnych seriach fantasy. Mamy chociażby alter ego Conana Barbarzyńcy, który po latach przygód i machania mieczem zestarzał się i ma problem z reumatyzmem. A to tylko dwa przykłady, które jako pierwsze przychodzą mi na myśl.
Mniej więcej przy dziesiątej książce Ruchome obrazki autor nieco zmienił podejście. Oprócz parodiowania klasycznych dzieł fantastycznych, zaczął wstawiać na Dysk wynalazki i wydarzenia ze świata realnego. W ten sposób dostaliśmy prezentację tego, jak wyglądałby przemysł filmowy w świecie pełnym magicznych i dziwnych stworzeń. Oprócz tego można było przeczytać o wynalezieniu działającego komputera w rzeczywistości niezgodnej z prawami fizyki, w której większość problemów rozwiązuje się magią lub mieczem. Dzięki tym motywom dostaliśmy później od Pratchetta cztery książki Nauki Świata Dysku, w których twórca tłumaczył zjawiska naukowe, korzystając z absurdalnych zasad własnego uniwersum.
Wielki ranking najlepszych książek XXI wieku
Zestawienie prestiżowego The New York Times:
Świat Dysku – sercem są bohaterowie
Parodia to nie wszystko, co mnie zaciekawiło w tych książkach. Jasne, zabawne koncepty to jedno, ale przede wszystkim zaskoczyły mnie ciągłość w narracji i rozwój bohaterów. Pomimo iż każda książka opowiada raczej samodzielną historię, to regularnie powracają znani bohaterowie czy miejsca, a wyłapywanie ich sprawia frajdę czytelnikowi. Dobrze pamiętam, jak uśmiechnąłem się przy czytaniu Piekła Pocztowego, gdy skojarzyłem, że poczta będąca głównym miejscem akcji pojawiła się dziesięć książek wcześniej w ramach żartu.
Takie smaczki są super i pokazują rozwój świata przedstawionego. Niemniej jednak nie umywa się do tego, jak doskonale Terry Pratchett prowadzi swoje postacie. Cały cykl można podzielić na kilka podserii, z których każda skupia się na konkretnych bohaterach i to właśnie ten element najbardziej chwycił mnie za serce. Emocje, jakie wzbudza śledzenie losów poszczególnych postaci, a także sposób, w jaki niektóre się zmieniają i dorastają, to gigantyczny atut Świata Dysku. Tak jak cały cykl w pewnym momencie z parodii zmienił się w kąśliwy komentarz rzeczywistości, tak też zmienili się bohaterowie. W związku z tym chciałbym dokładniej omówić te z podserii, które przeczytałem.
Świat Dysku – moje ulubione serie
Książek Pratchetta nie trzeba czytać chronologicznie, więc chciałbym pokrótce przeprowadzić Was po opowieściach, które sam przeczytałem. Może dzięki temu zechcecie po nie sięgnąć.
Cykl o Rincewindzie, który zapoczątkował całe uniwersum Świata Dysku. Co zabawne, jest najmniej angażujący ze wszystkich, ale pokazuje to tylko, że umiejętności pisarskie Pratchetta stawały się coraz lepsze z kolejnymi książkami. W trakcie czytania śledzimy przygody tchórzliwego maga Rincewinda i oddanego pod jego opiekę turysty Dwukwiata, który z aparatem i niezwykłą łatwowiernością chce zwiedzić sobie niebezpieczny świat fantasy. W trakcie fabuły eksplorują oni różnorodne miejscówki na Dysku, co daje autorowi pretekst, aby pokazywać w krzywym zwierciadle różne miejsca kojarzące się z innymi tworami fantasy, wliczając parodie Bliskiego Wschodu, Chin, Australii czy nawet Piekła.
Mnie osobiście najbardziej zachwycił cykl o Śmierci. To właśnie on sprawił, że zostałem ze Światem Dysku na dłużej. Głównym bohaterem jest szkielet w czarnej szacie z czerstwym poczuciem humoru. Książki ze Śmiercią w roli głównej dotyczą często ciekawych kwestii filozoficznych lub psychologicznych, pokazanych przez pryzmat kogoś, kogo można by nazwać uosobieniem siły natury.
To jednak wciąż nie jest najlepsza saga, bo ten tytuł należy się cyklowi o Straży. Niesamowita historia o drobnym oddziale strażników w mieście Ankh-Morpork, który z czasem powiększa się, a jego członkowie dojrzewają. Każda książka ma bardzo wciągającą strukturę – zaczyna się od jakiegoś morderstwa lub intrygi, następnie przechodzi do rozwinięcia, w którym coraz bardziej rośnie napięcie, a na końcu jest epicki finał. Cykl ten jest w stanie zamienić głupi żart z Władcy Pierścieni o krasnoludzkich kobietach, które wyglądają jak męskie krasnoludy przez swoje brody, w wątek o emancypacji w królestwie małych brodatych górników. A fanom Marvela powiem tylko, że główny bohater, Marchewa, to lepszy Kapitan Ameryka niż ten z MCU. Nie wiem, jak mógłbym wyrazić niesamowitość tej serii. Jedyne, co mnie smuci, to niska jakość adaptacji serialowej, bo może to zniechęcić potencjalnych czytelników.
Z cyklu o Rincewindzie mógłbym polecić przede wszystkim pierwsze dwie książki. A dla tych bardziej zainteresowanych losami maga-tchórza dodałbym jeszcze Czarodzicielstwo i Eryka. Resztę sugeruję już tylko osobom, które chcą przeczytać absolutnie wszystko ze Świata Dysku. Z kolei cykl o Śmierci i definitywnie jest doskonałym wejściem do Świata Dysku i ze spokojem mógłbym polecić Morta jako pierwszą książkę wprowadzającą do uniwersum. Warto tu jednak zaznaczyć, że cykl o Śmierci często nawiązuje do innych podserii i najlepiej się go czyta, przeplatając książki z pozostałymi historiami. Jeżeli chodzi o podserię Straży, to trudno wybrać najlepszą książkę, więc tak jak w poprzednim przypadku sugeruję zacząć od początku, czyli Straż! Straż!, a później kontynuować, gdyż każda następna historia perfekcyjnie rozwija stare postacie, jak i wnosi kolejne.
Tymczasem idę czytać rozpoczęty przeze mnie cykl o Wiedźmach. Mam nadzieję, że kogoś zachęcę do sięgnięcia po tę serię. Dajcie znać w komentarzu, czy tak się stało. A jeśli już znaliście Świat Dysku, to zdradźcie, które historie najbardziej przypadły Wam do gustu.
Autor tekstu: Tomasz Hudyga