Kącik książkary: Saga Zmierzch po latach. Księżyc w nowiu, czyli Romeo i Julia przewracają się w grobie
Wracam z książkowym wyzwaniem i odświeżam sobie Sagę Zmierzch po prawie dziesięciu latach od światowej premiery. Tym razem zmierzę się z Księżycem w nowiu. Czy Meyer naprawiła błędy z pierwszej części?
Chociaż saga Zmierzch jest daleka od ideału w gatunku romantasy, produkcje z Kristen Stewart i Robertem Pattinsonem stanowią swoiste guilty pleasure dla wielu widzów, w tym również dla mnie. Niedawno zdecydowałam się na odświeżenie historii Belli i Edwarda, ale w innej formie. Zamiast odpalać filmy na Netfliksie z miską popcornu na kolanach, nabyłam materiał źródłowy, czyli książki autorstwa Stephenie Meyer. Pierwsza część nie była najprzyjemniejszym doświadczeniem literackim, ale nie zniechęciła mnie do dalszego śledzenia losów szarej myszki i jej bandy krwiopijców.
Jeśli chodzi o filmy, w moich oczach Księżyc w nowiu zawsze był tą najsłabszą częścią. Choć zamieniono zielony filtr na ciepłą i przyjemniejszą dla oka kolorystykę, a mimika Stewart stała się bardziej naturalna, główny problem tkwił w fabule. Tak jak wspominałam przy analizie pierwszego tomu, bez Edwarda świat przedstawiony tracił ten nietuzinkowy blask (podobny do jego diamentowej skóry). Zatem w momencie, gdy akcja skoncentrowała się na rzeczywistości po zerwaniu Belli i Cullena, film był okropnie nużący (mimo większej obecności Taylora Lautnera jako gorącego wilkołaka z okolic Forks). Najczęściej pomijałam sequel albo brnęłam przez niego, byle mieć już go z głowy. Jednak w narzuconym przez samą siebie wyzwaniu nie mogłam ominąć tego tomu. Spróbowałam podejść do książki bez większych oczekiwań. Przy okazji idealnie trafiłam na moment premiery nowego wydania w polskich księgarniach, co dodatkowo zmotywowało mnie do sprawdzenia, jak ta historia się zestarzała. Czy było warto? I przede wszystkim, czy ta opowieść dalej zasługuje na uwagę widzów oraz czytelników?
Księżyc w nowiu parodią Romea i Julii?
Meyer wprowadza nas w drugi tom cytatem ze słynnej sztuki teatralnej Williama Szekspira, Romea i Julii. Historia ta jest znana każdemu i pokazuje, że mimo przeszkód warto zawalczyć o drugą osobę. Prawdziwe, szczere uczucie nigdy nie gaśnie, nawet gdy śmierć wydaje się jego granicą. Tytułowi bohaterowie to archetyp zakazanej, tragicznej miłości, stąd do dziś porównuje się do nich liczne współczesne pary, znane nam z kina oraz telewizji. Ich motyw będzie podążać śladami Belli i Edwarda przez całą książkę – w sali lekcyjnej, rozmowach między bohaterami (wampir zna kwestie Romea na pamięć!), a także we śnie protagonistki. Co nieszczęśliwi kochankowie mają z nimi wspólnego? Z pewnością to, że nie widzą poza sobą świata. W dosłownym, problematycznym sensie.
W sequelu dostajemy skwaszoną Bellę, która (o zgrozo!) kończy osiemnaście lat. Większość nastolatków głośno celebruje wejście w dorosłość, którą zazwyczaj wciąż postrzegają dość idealistycznie. Jednak naszej protagonistce jest zwyczajnie przykro – stała się starsza od swojego wiecznego siedemnastolatka. Co więcej, starzejąca się Bella nie widzi swojej przyszłości bez Edwarda, który przecież jest nieśmiertelny. Dlatego pragnie dołączyć do jego nadnaturalnego świata, aby spędzić z nim wieczność – tylko że on niekoniecznie chce ją przemienić w wampira. Przy okazji chłopak wciąż jest nadopiekuńczy i obserwuje każdy krok swojej ukochanej. Zapisał się na te same przedmioty i dosłownie nie spuszcza z niej wzroku.
Edward uparł się także, że osiemnaste urodziny należy świętować, dlatego wraz ze swoją siostrą Alice zorganizował przyjęcie rodzinne dla jego lubej. Ledwo Cullenowie zdążyli dać Belli prezenty, a ona zacięła się kartką papieru. Wiecie, co oznacza mała strużka krwi dla wampirów? Prawdziwą jesień średniowiecza. Szczęście w nieszczęściu, że rodzina powstrzymuje tego jednego niefrasobliwego Cullena, gotowego osuszyć dziewczynę z krwi. Po tym wydarzeniu nic już nie jest takie samo, a Edward zachowuje się bardziej tajemniczo niż zwykle. W końcu zabiera nastolatkę do lasu, żegna się z nią chłodno i opuszcza Forks „na zawsze”.
Tymi słowami rozpoczynamy najbardziej problematyczny wątek w całej sadze. Reakcja Swan na zerwanie to zbędna hiperbolizacja. Bella jest kompletnie uzależniona od Edwarda, a jego odejście traktuje jak życiową tragedię. Każdej nocy budzi się z krzykiem, a za dnia odgradza się od reszty społeczeństwa. Nie potrafi już nawet rozmawiać z ojcem i porzuca swoje wszelkie zainteresowania, takie jak muzyka czy książki. Nie umie patrzeć na szczęście innych zakochanych par, nawet gdy są fikcyjnymi postaciami z ekranu telewizora. Meyer romantyzuje takie zachowanie – w końcu podobnie jak Julia, Bella nie wyobraża sobie życia poza swoim ukochanym. Co więcej, alarmująca staje się rozmowa między nastolatką a Charliem. Ojciec delikatnie proponuje dziewczynie, aby porozmawiała ze specjalistą o swoich rozterkach. Bella jednak widzi terapię jako coś potwornego. Powiela stereotypowy, szkodliwy obraz – w końcu do psychologa chodzą tylko wariaci.
Specjalista faktycznie przydałby się naszej protagonistce, bo do tego wszystkiego dochodzą urojenia – troskliwy Edward w mistycznej formie ostrzega Bellę przed zagrożeniami. Dziewczyna napawa się tymi halucynacjami. Nawet w finale nie do końca wiemy, co powodowało te głosy. Bohaterowie tłumaczą to "bezgraniczną, piękną miłością". Niemniej, chcąc słyszeć ukochanego częściej, Bella usilnie naraża się na niebezpieczeństwo. Wdaje się w konwersacje z podejrzanymi gośćmi, a także celowo doprowadza do wypadku motocyklowego, z którego musi ją ratować Jacob.
W końcu dziewczyna decyduje się na nierozważny skok z klifu. Jej decyzja jest obiektem jednej z wizji Alice, przez co dochodzi do tragicznego nieporozumienia. Dokładnie jak w Romeo i Julii, Edward myśli, że już stracił ukochaną na zawsze. Zatem decyduje się na spontaniczną wycieczkę do Włoch, gdzie czeka go coś w stylu eutanazji. Na szczęście Bella dowiaduje się o tym i w ostatniej chwili ratuje swojego lubego przed bolesną śmiercią. Bohaterowie dochodzą do wniosku, że kochają się najmocniej na świecie, ale wcześniejsze problemy nie zostają zażegnane. Bella i Edward wracają do punktu wyjścia. Dziewczyna wciąż chce dołączyć do grona krwiopijców, a chłopak nie jest przekonany do tego pomysłu. Nawet zachowania pary się nie zmieniają. On dalej będzie obserwować jej każdy krok, a ona znów staje się ubezwłasnowolniona na własne życzenie. Jednak bohaterów nic nie jest w stanie rozłączyć. Nawet trzeci wierzchołek trójkąta miłosnego.
Saga Zmierzch i motyw trójkąta miłosnego
Jak to często bywa w romansach, sequel rozszerza wątek trójkąta miłosnego. Po lewej mamy praktycznie nieobecnego Edwarda, a po prawej Jacoba Blacka, o którym usłyszeliśmy już w pierwszej części. Teraz chłopak nie zamierza ukrywać faktu, że uważa Bellę za atrakcyjną dziewczynę.
Zatem podczas nieobecności Cullenów Jacob ma okazję pogłębić relację z Bellą, a także przemienić się w wilka i zapoznać nastolatkę ze swoją watahą. Trzeba przyznać, że filmy wiernie oddały historię oraz tradycje rezerwatu La Push. Jest coś, co zrobiły nawet lepiej niż materiał źródłowy – zmieniły charakter Jacoba na tyle, że dało się darzyć go sympatią. W książce Jacob wydaje się zadufanym w sobie nastolatkiem, który lubi popisywać się przy starszej koleżance i czasem ubiegać się o jej względy w dość żenujący sposób.
Księżyc w nowiu prezentuje kolejną czerwoną flagę, przez co trudno któremukolwiek z chłopców kibicować. Na ten moment jestem zdecydowanie #TeamBella. Dziewczyno, rzuć ich obu i wyjeżdżaj z tego cyrku!
Saga Zmierzch. Księżyc w nowiu – czy książka przetrwała próbę czasu?
Zmierzch irytował rażącym stalkingiem Edwarda, ale ostatecznie to Księżyc w nowiu przekracza granicę. Nie mogłam przymknąć oka na przestarzałe żarty oraz stereotypy, za które dzisiaj autorka zostałaby skazana na cancel culture.
Tak jak pisałam w artykule o pierwszej części, saga Zmierzch zapoczątkowała nowe trendy, które wciąż są widoczne w książkach oraz serialach fantasy dla młodzieży. Gdy nowe opowieści o wampirach debiutują na rynku, zawsze pojawi się ktoś porównujący tę historię do losów Cullenów. Obserwując perypetie słodkiej Belli oraz dwóch chłopaków, miałam deja vu, chociaż wiedziałam, że to Księżyc w nowiu był pierwszy na rynku. Ponownie przypomniały mi się rozterki Eleny Gilbert, która bajerowała z braćmi Salvatorami. W międzyczasie w telewizji rozpoczęto emisję serialu Glee – wiem, ten musical nie ma nic wspólnego z wampirami, ale podobnie jak Pamiętniki wampirów oraz omawiana saga konsekwentnie przedstawiał teen dramę i niewinnie wprowadzał wątki, które dziś na YouTubie są omawiane jako najbardziej absurdalne w historii telewizji.
Trzeba zaznaczyć, że te książki przesiąknęły czasem, w jakim powstały. Jeszcze w 2007 roku ludzie nie mieli takiej wiedzy jak dzisiaj i nie patrzyli z taką wrażliwością na problemy psychiczne. Nawet niecałą dekadę temu spora część nie umiała traktować depresji czy myśli samobójczych na poważnie. Meyer ewidentnie sama nie zdawała sobie sprawy z tego, że próba naśladowania Romea i Julii nie jest romantyczna, lecz toksyczna.
Nie zapominajmy, że studio Lionsgate zauważyło powracającą modę na wampiry i właśnie pracuje nad remakiem sagi. Jeżeli fabuła z sequela nie przejdzie jakiejś rewolucyjnej zmiany, starsi fani mogą złapać się za głowę i pomyśleć: „Ale to się źle zestarzało”! Z kolei nowi widzowie, którzy kompletnie nie kojarzą tych elementów historii, nie zawahają się przed ostrą krytyką na X (Twitterze).
Saga Zmierzch – wygląd postaci z książek i członkowie obsady filmów serii Twilight
Dziennikarka portalu BuzzFeed wykorzystała sztuczną inteligencję, aby ukazać książkową wersję wyglądu bohaterów z sagi Zmierzch. Zobaczcie rezultat:
Zobacz także:
Źródło: Wydawnictwo Dolnośląskie