Rok 1989. Polska tuż przed przełomem, podczas kiedy w Trójmieście kwitnie alternatywna scena muzyczna, młoda, złamana artystka, szukając bliskości ze swoją z pozoru pozbawioną uczuć matką, dowiaduje się, że sama jest w ciąży. [opis producenta]
Aktorzy:
Justyna Wasilewska, Lena Góra (12) więcejReżyserzy:
Olga ChajdasProducenci:
Dariusz Jablonski, Arnold Heslenfeld (8) więcejScenarzyści:
Olga Chajdas, Lena GóraPremiera (Świat):
2 lipca 2023Premiera (Polska):
8 listopada 2024Kraj produkcji:
Polska, Holandia, CzechyDystrybutor:
Żółty SzalikCzas trwania:
113 min.Gatunek:
Dramat
Trailery i materiały wideo
Imago - trailer
Najnowsza recenzja redakcji
Imago to film oparty na życiu trójmiejskiej artystki Eli „Malwiny” Góry, w którą wciela się jej prawdziwa córka Lena Góra (nagrodzona na festiwalu w Gdyni za tę rolę). Aktorka rzeczywiście jest dobra. Stara się wykorzystać materiał i złożoność postaci, więc trudno odmówić tutaj jakości. Jest to rola ciekawa, z odpowiednio pogłębionym obliczem emocjonalnym i problemami. Jednak to nie ma żadnego znaczenia dla odbioru, bo jednocześnie Ela jako postać jest totalnie antypatyczna i nie do wytrzymania. Wszystko idzie w skrajności, więc nie mamy tutaj postaci, której historia może zaangażować czy zaciekawić. Mamy jakieś wyobrażenie o artystce, która nie przypomina prawdziwego człowieka. Imago nie buduje głównej bohaterki jako osoby interesującej, a jej artystyczna specyficzność nie usprawiedliwia w ogóle, czemu film o tej naprawdę żyjącej osobie powstał. Taki jest cel tworzenia filmów i jakiejś formy biografii, prawda? By pokazać kogoś fascynującego, kto jest warty poznania. Po 15 minutach ma się jednak dość tej postaci, która przez cały film stoi w miejscu, a powtarzalność jej zachowań jest schematyczna i okropnie stereotypowa. Nie da się oglądać Imago, bo główna bohaterka jest nie tylko nieinteresująca, ale również okropnie męcząca jako postać. Niewiele w tym zmienia starająca się Lena Góra, bo to wina scenariusza i wizji na ukazanie Eli jako osoby.
Ten film stara się poruszać ciekawe aspekty relacji matka–córka. Zamiar jest dostrzegalny, ale efekt jest płytki i pozbawiony głębszego sensu. Relacja Eli z matką, a potem z własną córką to zmarnowana szansa na coś poruszającego, coś ważniejszego i większego. Na coś, co mogło być emocjonalnym fundamentem Imago. Coś, co nadałoby temu filmowi jakiś charakter, wydźwięk i znaczenie. To wszystko nigdy nie wychodzi ponad jakiś zarys czy powierzchowne podejście, stając się jedynie czymś zbytecznym i nic nie wnoszącym. Była tutaj szansa na coś wyjątkowo dobrego.
Olga Chajdas na pewno jednak dopracowała ten film pod kątem formy. Wizualnie Imago przypomina czasem osobliwy teledysk, który brzmieniem wpisuje się w alternatywną duszę Eli. To pozwala w jakimś stopniu docenić pracę reżyserki, która potrafi zachwycić wizją i wykonaniem, a muzyka Smolika stawia jedynie kropkę nad i. To prawdopodobnie jest też problem, bo czasem to wszystko brzmi jak kakofonia dźwięków przytłaczająca jakąkolwiek treść, którą w tym można by przemycić. Nie nazwałbym tego przerostem formy nad treścią, bo nie o to chodzi. Tutaj po prostu treść jest powierzchownie zarysowana i niczym nieinteresująca. Nie zostaje w głowie nic poza ładnym obrazkiem, który jak najbardziej można docenić.
Polskie kino popada w skrajności. W każdym filmie na festiwalu element palącego papierosy bohatera jest stały, nierozłączny i prowadzony czasem do przesady. Całkowicie mogę zrozumieć uzależnienie i fakt, że w latach 80. środowisko artystyczne paliło papierosy na potęgę, ale kiedy dosłownie w każdej scenie w Imago bohaterka musi mieć odpalonego papierosa, to robi się już niesmaczna skrajność. Przez ten pryzmat nie jestem w stanie uwierzyć w Elę jako w autentyczną postać z krwi i kości, gdy na ekranie bardziej widnieje jakiś symbol artystycznej persony z lat 80. niż człowiek. Ta przesada wybija z rytmu i jakiegokolwiek zaangażowania.
Imago to film, który wręcz fizycznie mnie zmęczył. Nie ma tu ciekawej postaci, jej historia nie jest interesująca i nie wydaje się warta opowiedzenia na ekranie. Zbyt często dostajemy chaotyczną kakofonię dźwięków i obrazów, z których nic nie wynika. Dla mnie jeden z najgorszych filmów festiwalu w Gdyni, od którego wielu widzów przez takie prowadzenie narracji i budowę bohaterki zdecydowanie się odbije. Szkoda, bo Nina w reżyserii Chajdas pokazała, że potrafi ona przejmująco tworzyć opowieści.
Pokaż pełną recenzję
Obsada
-
Justyna Wasilewska IrenkaIrenka
-
Lena Góra ElaEla
-
Edyta Olszówka Kierownik oddziału szpitalnegoKierownik oddziału szpitalnego
-
Andrzej Konopka Ojciec StachaOjciec Stacha