Kolejna komiksowa gratka dla fanów Królowej kryminału! W miasteczku Nassecombe w Devonie przygotowywany jest wakacyjny festyn. Jego główną atrakcją ma być „Polowanie na mordercę” – zabawa polegająca na poszukiwaniu sprawcy fikcyjnego morderstwa na podstawie ukrytych w parku śladów i wskazówek. Scenariusz „Polowania” podejmuje się opracować znana pisarka kryminałów Ariadna Oliver, która zaprasza swojego dobrego znajomego, Herculesa Poirot, aby wręczył nagrodę zwycięzcy. Ofiarę ma udawać miejscowa dziewczyna Marlena Tucker. Kiedy zabawa trwa w najlepsze, okazuje się, że Marlena faktycznie została zamordowana... Na szczęście na miejscu jest najsłynniejszy detektyw świata! Powieść Agaty Christie zaadaptował i narysował francuski artysta ukrywający się pod pseudonimem Marek, znany z innego tytułu tej serii – „Rendez-vous ze śmiercią”.
Premiera (Świat)
27 września 2023Premiera (Polska)
27 września 2023Polskie tłumaczenie
Paweł ŁapińskiLiczba stron
64Autor:
Marc CharlierGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Egmont
Najnowsza recenzja redakcji
Po raz kolejny możemy się przekonać, że cały gatunek kryminału, razem ze współczesnymi opowieściami, to w dużej mierze spuścizna po dziełach jego królowej.
W cyklu Egmontu to już dziewiąty tytuł z Herkulesem Poirot, więc trochę szkoda, że mniej uwagi poświęca się Miss Marple i rodzeństwu Beresfordów. Nie zmienia to faktu, że to właśnie opowieści z wąsatym, korpulentnym detektywem są powszechnie znane wśród odbiorców. Te najważniejsze zostały już w komiksowej formie wydane. Dobrze zatem, że możemy poznać również adaptacje tych mniej rozpoznawalnych tytułów, jak właśnie Zbrodnia na festynie, która oferuje jedną z najbardziej skomplikowanych zagadek spośród dotychczas zaprezentowanych w komiksowych adaptacjach.
Pomysł równie dobrze mógłby pochodzić ze współczesnych produkcji platform streamingowych. Na tytułowym pikniku w posiadłości Charlesa Stubbsa jest zaplanowana kryminalna gra towarzyska – goście będą musieli rozwiązać zagadkę zainscenizowanego morderstwa. Szykuje się świetna, emocjonująca zabawa, tyle że przerwana prawdziwą zbrodnią. Na szczęście na miejscu, w roli obserwatora zaproszonego przez pisarkę Ariadnę Olivier, autorkę inscenizacji, jest Herkules Poirot. Detektyw miał zadanie (po morderstwie już nieaktualne) wręczenia nagrody dla zwycięzcy gry.
To tak naprawdę tylko zarys fabuły, w której równie ważna jest szeroka galeria postaci od pewnego momentu podejrzanych o morderstwo. Musimy bardzo uważnie śledzić kolejne wydarzenia i dialogi między bohaterami, by sami pokusić się o rozwiązanie tajemnicy morderstw (a równolegle również zaginięcia jednej z postaci). Tutaj każdy szczegół może być istotny, a jednak koniec końców i tak zapewne polegniemy, bo nie potrafimy przetwarzać zbioru danych tak, jak ma to w zwyczaju Herkules Poirot. Rozwiązanie bowiem jest zaskakujące i raczej nie do wykoncypowania na podstawie zestawu podanych faktów. Aż mamy ochotę przeczytać oryginał, żeby sprawdzić, jak ta intryga została skonstruowana przez Agathę Christie w powieści.
Wróćmy jednak do komiksu. Za scenariusz i rysunki Zbrodni na festynie odpowiada artysta o swojsko brzmiącym pseudonimie – Marek. Miałem sporo uwag do jakości rysunków w kilku poprzednich tomach, ale tym razem podoba mi się to, jak rysownik podszedł do adaptacji. Jego styl ma w sobie posmak prostej, niewymuszonej animacji i delikatnego wpływu karykatury, szczególnie w zbliżeniach na twarze bohaterów (oczy!). Takie podejście pasuje tematycznie do fabuły, której treścią miała być zabawa, a wyszło coś odwrotnego. Coś, co skutkuje przerażeniem lub dezorientacją u jej uczestników – i to na rysunkach jest w przekonujący sposób pokazane. Ciekawie jest też widzieć zmieszanego Herkulesa Poirot, który w pewnym momencie śledztwa jest zagubiony. Dopiero późniejsza analiza pozornie niezwiązanych ze sobą faktów prowadzi go do rozwiązania tajemnicy morderstwa i kolejnych zagadek, które pojawiają się w fabule.
W szerszym ujęciu to opowieść o skrytej ludzkiej naturze i złu, które ludzie potrafią wyrządzić bez najmniejszego zawahania, byle tylko utrzymać swoje status quo. Ten oraz inne psychologiczne niuanse Zbrodni na festynie bardzo ciekawie wybrzmiały w adaptacji, która nagle staje się mozaiką różnorodnych ludzkich charakterów. I właśnie ów aspekt Zbrodni na festynie jest najciekawszy. Bo sama intryga (jej skomplikowanie i wiarygodność) lekko tutaj trzeszczy, jakby Marek i być może w oryginale sama Agatha Christie chcieli przeskoczyć rekina, byle tylko uniemożliwić czytelnikowi samodzielne rozwiązanie zagadki. Właśnie – pamiętajmy, że to tylko adaptacja i być może w powieści te akcenty są rozłożone inaczej. Nie dowiemy się, póki nie sprawdzimy.