Premiera (Świat)
9 marca 2015Premiera (Polska)
23 marca 2016Polskie tłumaczenie
Paulina BraiterLiczba stron
0Autor:
Joseph DelaneyKraj produkcji:
PolskaGatunek:
Młodzieżowa, FantasyWydawca:
Polska: Jaguar
Najnowsza recenzja redakcji
Jego matka niegdyś zginęła z rąk demona Hoba, prześladującego cały Midgard (choć przede wszystkim jego jedyne miasto – Gindeen), ojciec z rozpaczy wygnał go z domu i popełnił samobójstwo, a teraz Leif poszukuje zemsty na demonie, pragnąc stanąć z nim do walki na arenie. Uniwersum Midgardu to bowiem w przenośni jedna wielka arena. Oprócz farm i małych miasteczek, gdzie pospólstwo bije się na kije, wszystko skupia się wokół walk na arenach w miejskim Kole (amfiteatrze) ukoronowanym wielką miedzianą kopułą, jak i towarzyszącym walkom hazardzie.
Zwykle w walkach nie giną ludzcy gladiatorzy, lecz zaprogramowane przez nich laki - stwory tworzone na wzór ludzi niczym golemy, które jednak krwawią i zapewne cierpią, czego mieszkańcy Midgardu wolą nie widzieć. Jedynie na Arenie 13 walczą ludzie – naprzeciw siebie stają miecznicy, jeden z trzema lakami (mag), a drugi tylko z jednym lakiem (min).
Plany, strategie, ćwiczenia i walki na arenie są interesujące same w sobie i doskonale opisane, ale jeszcze bardziej intryguje opisywany świat. Wbrew pozorom nie mamy do czynienia ze starożytnością Rzymu ani średniowieczem ludów Północy. Czy to daleka przyszłość ludzkości odciętej od reszty świata tajemniczą Barierą, ustanowioną przez dżiny, czyli stwory stworzone ich własną ręką, które zniszczyły ludzkie Imperium, a niedobitki zamknęły w Midgardzie? Czym są laki, kodowane językiem Nyma jak programy komputerowe? Jak dalece programowanie - czy wzorowanie, jak je nazywają w Arenie 13 - zaważy na losach przyszłości? Interesujący jest również główny antagonista, Hob - tajemniczy ni to demon, ni dżin, który podobno zbuntował się przeciwko swoim i został w Midgardzie wraz z ludźmi tylko po to, by ich terroryzować, wypijać z nich krew, kolekcjonować dusze, a co jakiś czas wyzywać do walki na Arenie 13.
W powieści towarzyszymy Leifowi, synowi człowieka, który jako jedyny kilkakrotnie pokonał Hoba (a właściwie jego kolejne jaźnie, bo dżina nie tak łatwo zabić). Zostaje on uczniem Tyrona, by móc walczyć na Arenie 13 i pomścić rodziców. Niemal od razu zaczyna durzyć się w młodszej córce mistrza, Kwin, także pragnącej walczyć, choć kobietom jest to zabronione, i przez nią wpada w nieliche kłopoty. Pod koniec powieści Leif spotyka Hoba, choć w zupełnie innych okolicznościach, niż zakładał, i wygląda na to, że nie będzie to ich ostatnie spotkanie. Podobnie jak nasze z uniwersum Midgardu. I dobrze. Bo korci, by dowiedzieć się, co wydarzy się dalej. Kim są wojownicy, z których wywodził się ojciec Leifa? Czy mistrzowskie opanowanie wzorowania laków może doprowadzić do pokonania Hoba i w ogóle - dżinów? Co kryje się za Barierą?
Wydawnictwo Jaguar wydało Arenę 13 poprawnie pod względem składu i typografii, bez szaleństw, ale i bez błędów. Okładka Jamesa Frasera wydaje się przeciętna, ale nie najgorsza. Za to tłumaczenie Pauliny Braiter zapewnia prawdziwą przyjemność czytania. Dobry tłumacz to skarb.