Nadszedł czas na trening bojowy! Wszyscy są spięci, ale widać, że zamierzają dać z siebie wszy… co?! Moim partnerem w tym ćwiczeniu będzie Katsuś?! Dobrze wiem, że jest silny, ale bycie chłopcem do bicia to już przeszłość! PLUS ULTRA!
Premiera (Świat)
1 lutego 2018Premiera (Polska)
1 lutego 2018Polskie tłumaczenie
Karolina DwornikLiczba stron
0Autor:
Kohei HorikoshiKraj produkcji:
PolskaGatunek:
MangaWydawca:
Polska: Waneko
Najnowsza recenzja redakcji
Deku robi, co może, by opanować moc daną mu przez All Mighta. Nie jest to jednak takie łatwe, o czym chłopak boleśnie przekonuje się za każdym razem, kiedy postanawia jej użyć. Wygląda zatem na to, że jego cel, aby stać się najlepszym bohaterem na świecie, jest naprawdę odległy. Nie pomaga także dodatkowa presja w postaci Katsusia, którego furia daje o sobie znać każdego dnia. Nie bez przyczyny znajduje się on w końcu na okładce tomu drugiego – Katsuki Bakugo w pełni pokazuje na co go stać pod względem swojej mocy Jednak jeżeli chodzi o jego osobowość… cóż, część czytelników pewnie ma go serdecznie dość, część uwielbia za nieustanne wkurzenie…
Tom drugi mangi My Hero Academia. Akademia Bohaterów skupia się na dwóch wydarzeniach. Jednym z nich jest ciąg dalszy nauki uczniów U.A., polegający na treningowym przejęciu pocisku nuklearnego od swoich kolegów z klasy, wcielających się w złoczyńców. To w tym momencie po raz pierwszy możemy zaobserwować zaostrzający się konflikt na linii Deku – Bakugo. Ten szkolny wstęp jest jednak tylko przedsmakiem dalszych wydarzeń, ponieważ już w tym tomie Boku no Hero Academia #02 pojawiają się ci prawdziwi złoczyńcy. Ktoś powie, że trochę za szybko, aczkolwiek na całe szczęście autor nie szarżuje i jasno jak na dłoni widzimy, że w starciu z prawdziwymi przestępcami nasi młodzi bohaterowie nie mają szans. Zdecydowanie tom 2. kipi od wydarzeń i emocji, podobnie zresztą jak tomik trzeci kończący tę część historii. Znów wracamy do szkoły czyli festiwalu sportowego uczniów U.A., próbujących pokazać światu i przyszłym pracodawcom, że warto na nich postawić.
Autor mangi, Kohei Horikoshi, nie pozwala nudzić się czytelnikom nawet przez moment. Kto ogląda serial anime doskonale wie, ile akcji jeszcze przed nami. W tym pozornym chaosie jednak jest metoda – paradoksalnie dowiadujemy się mnóstwo faktów o pozostałych drugoplanowych bohaterach, którzy jak dotąd stanowili zaledwie tło wydarzeń. Nie są oni jak w większości tytułów złem koniecznym, które ma sprawić, aby główni bohaterowie wybijali się na plan pierwszy. Wreszcie poznajemy ich moce oraz cechy charakteru, choć niektóre postacie są pokazane jak dotąd dosyć pobieżnie. Na innych z kolei autor skupia się zdecydowanie bardziej, a jedną z takich osób jest Tsuyu Asui, żabia dziewczyna, kryjąca mnóstwo ciekawych umiejętności. Drugi bohater trochę lepiej przedstawiony to właściwie bezużyteczny Minoru Mineta, dość zbereźny nastolatek, choć świat widział już gorszych. Przy okazji wychodzi na jaw, jak bardzo nastoletni bohaterowie nie radzą sobie z własnymi Darami. Często cena za ich nadużywanie jest dość wysoka i… zabawna. Pojawiają się również nowi superbohaterowie, nikt nie przebije jednak All Mighta, którego przyznam się szczerze, uwielbiam. Nawet nie za jego superbohaterskie umiejętności, lecz po prostu za to, jakim jest pociesznym facetem w średnim wieku, który uratuje setkę ludzi, ale na lekcji musi korzystać z notatek. W tej beczce miodu jest jednak łyżka dziegciu. O głównym złym niewiele jak dotąd wiadomo, a jego motywacja jest dość prosta – zabić All Mighta. Dlaczego, właściwie nie wiadomo. Może po prostu tak jest, że ci źli nie lubią tych dobrych. Ten czarno-biały świat może lekko rozczarować, liczę jednak na to że, w przyszłości okaże się, co tak naprawdę stoi za atakiem złoczyńców na najlepszego superbohatera świata i jego uczniów. Autor nie zapomina jednak o tej bardziej pragmatycznej części życia, którą reprezentuje właśnie festiwal sportowy. Pomysł, aby superbohaterowie zakładali agencje oraz zatrudniali pomocników i sztab zajmujący się kwestiami technicznymi jest banalnie prosty i zarazem wyśmienity. Gdyby ludzie z Darami naprawdę biegali po naszych ulicach pewnie tak by to wyglądało – trzeba zorganizować w końcu każdy aspekt życia.
Do wydania nie ma absolutnie większych zastrzeżeń. Tłumaczenie wciąż jest znakomite, a perełki takie jak Co ty fanzolisz (tom 3.) dodają jeszcze fabule uroku. Absolutnie polecam zaglądanie pod obwoluty każdego tomiku, ponieważ autor zostawia tam liczne ciekawostki, których zresztą w środku również jest mnóstwo. Kohei Horikoshi hojnie dzieli się z czytelnikami charakterystykami bohaterów i informacjami o nich. Czy warto inwestować swoje pieniądze w kolejną historię o superbohaterach? Jak najbardziej. Ten rasowy shounen dostarcza po prostu wciągającej rozrywki.