W 1986 roku wielkie amerykańskie wydawnictwo komiksowe Marvel postanowiło po raz pierwszy zaprezentować masowej publiczności w USA dzieła zebrane Moebiusa. Edycja przybrała postać serii przepięknych graphic novels godnych twórczości francuskiego rysownika, który, począwszy od lat siedemdziesiątych XX stulecia, odcisnął niezatarte piętno na komiksie światowym. Specjalnie dla potrzeb tej edycji czarno-białe pierwotnie plansze poddano zabiegowi koloryzacji. Prace nad tym przedsięwzięciem zachęciły Moebiusa do stworzenia przeznaczonej bezpośrednio na rynek amerykański kontynuacji jednego ze swych arcydzieł – Garażu hermetycznego. Człowiek z „Ciguri”, utrzymany w anarchicznym stylu pierwszej opowieści i tak samo jak ona tworzony metodą improwizacji, ukazywał się pierwotnie w odcinkach, a następnie w 1995 roku wydano go w postaci albumu w wydawnictwie Dark Horse Comics. W tym samym roku komiks trafił również do Europy w edycji oficyny Les Humanoïdes Associés. W Polsce opowieść ta znalazła się w tomie Feralny Major (wyd. Egmont Polska 2005), zbierającym obie części cyklu opowieści o Majorze Grubercie. Po dziesięciu latach od polskiej premiery publikujemy ją w formie opartej na wydaniu amerykańskim.
Najnowsza recenzja redakcji
Moebius (czyli Jean Giraud), francuski scenarzysta i rysownik, należy do najwybitniejszych autorów europejskiego komiksu. Nie dziwi więc, że jego albumy (chociaż, co ciekawe, bazujące na amerykańskim wydaniu), trafiły do serii „Mistrzowie komiksu” wydawnictwa Egmont.
"Człowiek z Ciguri" jest dalszym ciągiem historii opisanej w albumie „Garaż hermetyczny”, jednakże już przy tym prostym i pozornie jednoznacznym zdaniu pojawia się „ale”, bo w obu tych komiksach Moebius daleko odchodzi od klasycznej formy narracji. W rezultacie, jeśli można mówić o kontynuacji, prędzej chodzi o wspólnotę formy i przekazu niż ciągłość fabularną.
Oczywiście w komiksie pojawiają się postacie z wcześniejszej części (jak chociażby feralny major Grubert w roli głównej). Istnieją też określone ramy fabularne i światotwórcze, w których porusza się Moebius, ale to, co się między nimi znajduje, pozwala na dużą swobodę. I autor z niej korzysta, stosując - posiłkowaną w procesie twórczym środkami psychoaktywnymi - daleko posuniętą improwizację. Tworzy postacie, sceny i wątki, by je następnie porzucać i koncentrować się na następnych. I tak od początku do końca, czego efektem jest chociażby urwane, otwarte zakończenie albumu.
Moebius dwoma komiksami o majorze Grubercie z pewnością poszerzył granice komiksu; sposobu, w jaki może być w nim prowadzona narracja. Pokazał, podobnie jak dzieje się w filmie i innych sztukach wizualnych, że można sklejać różne obrazy i sceny, by za ich pomocą przekazać większą całość. Efekt ten zadziałał w „Garażu hermetycznym”, ale już w „Człowieku z Ciguri” francuski artysta podążył za daleko, odklejając się całkowicie od rzeczywistości. W historii tej próżno doszukiwać się jakiegokolwiek, choćby najgłębiej ukrytego sensu.
Tym razem eksperyment Moebiusa należy więc ocenić jako nieudany i może on stanowić co najwyżej ciekawostkę dla osób pragnących prześledzić różne oblicza twórczości francuskiego artysty. W tym miejscu jednak pojawia się drugie „ale”. Komiks to nie tylko scenariusz, ale też strona wizualna, a na tej płaszczyźnie „Człowiek z Ciguri” to nadal światowa ekstraklasa. Pięknie narysowane plansze i zaskakujące kadry podkreślone są przez dobrze nałożone kolory. Moebius potrafi świetnie połączyć pozornie surowe rysunki z fantastycznymi, zupełnie zaskakującymi wizjami. Chociaż niespecjalnie warto ten album czytać, to z pewnością przyjemnie się go ogląda.