Miasto, które nigdy nie śpi, stało się miastem, któremu nie pozwala zasnąć lęk przed koszmarem. Seryjny morderca zwany Nocnym Łowcą wciąż pozostaje nieuchwytny. Pojawia się niespodziewanie. Wkracza w życie nieprzeczuwających niebezpieczeństwa ofiar i cierpliwie czeka na odpowiedni moment.
Pojedynek z seryjnym mordercą nie jest dla detektywa Franka Quinna tylko kolejną sprawą do rozwiązania. Schwytanie Nocnego Łowcy to dla niego ostatnia szansa, by odbudować życie, które legło w gruzach wskutek misternie skonstruowanej intrygi. Tym razem Quinn będzie walczył przede wszystkim o samego siebie.
Odkrycie tajemnicy drzemiącej w mrocznej przeszłości szaleńca to jedyny sposób, by położyć kres krwawej krucjacie. Quinn musi się spieszyć. Liczba ofiar rośnie. Każda z twarzy, które widzi na ulicach miasta, może być twarzą mordercy… albo kolejnej ofiary.
Lutz wie, jak wzbudzić w czytelniku dreszcz.
Harlan Coben
Opowieść Lutza przyspiesza puls jak przejażdżka na diabelskim młynie.
Jeffery Deaver
John Lutz – autor prawie pięćdziesięciu powieści kryminalnych, wielokrotny laureat nagród Edgar i Shamus, w tym Shamus Lifetime Achievement Award, przyznawanej za całokształt osiągnięć, były prezes Mystery Writers of America i Private Eye Writers of America. W Polsce ukazały się dotychczas dwie powieści autora: „Seryjny” i „Puls”
Premiera (Świat)
13 marca 2014Premiera (Polska)
13 marca 2014Polskie tłumaczenie
Bartosz KurowskiLiczba stron
0Autor:
John LutzGatunek:
KryminałWydawca:
Polska: Prószyński i S-ka
Najnowsza recenzja redakcji
Mrok Johna Lutza miał być klimatycznym kryminałem przedstawiającym pełen zagadek i napięcia pojedynek detektywa Franka Quinna z seryjnym mordercą nazywanym Nieuchwytnym Łowcą. Warto wspomnieć, że detektyw jest sterany życiem i misternie skonstruowaną intrygą, a jedyną szansą, by się odbić i jakoś sobie wszystko poukładać, jest złapanie psychopaty grasującego po Nowym Jorku. Cztery lata temu detektyw Quinn odkrył bowiem ślady korupcji w wydziale zabójstw, przez co został oskarżony o gwałt na młodej dziewczynie – Annie Caruso. Od tego momentu jego dotychczasowe życie legło w gruzach. Został wyrzucony z policji, jego żona odeszła i zabrała córkę, on natomiast żyje na skraju załamania nerwowego. Czasu jest jednak coraz mniej, a liczba ofiar rośnie – krwawa krucjata trwa.
Niestety na ciekawym koncepcie się skończyło, bowiem autor w dość nieumiejętny sposób buduje napięcie, klimat praktycznie nie występuje na łamach jego powieści, a intrygujące zagadki, które miały być charakterystycznym elementem prozy, okazują się być przewidywalne aż do bólu.
Najlepszym sposobem, by określić nowe dzieło Lutza, jest stwierdzenie: "zbyt dużo". Zbyt dużo postaci, zbyt dużo wątków, zbyt dużo ślepych zaułków, zbyt dużo stron, by w końcu dobrnąć do końca tego "wybitnego" dzieła. Bez wątpienia trup ściele się gęsto, ale nie prowadzi to tak naprawdę do niczego. Liczyłam, że chociaż sceny morderstw zaciekawią mnie na tyle, że z wypiekami na twarzy będę przerzucać kolejne strony powieści. Jakież było moje rozczarowanie, gdy tak się nie stało.
Zabrakło w tym wszystkim finezji i pomysłu na rozwój postaci, która jest przecież kluczowa dla rozwoju fabuły. Poczynania seryjnego mordercy są nieporadne, przewidywalne i zastanawiałam się, jakim cudem przez tak długi czas udało mu się uniknąć sprawiedliwości. I o ile sceny tortur, morderstw i psychicznego znęcania się nad ludźmi nie robią na mnie najmniejszego wrażenia, tak tym razem byłam zniesmaczona opisami, jakie serwuje autor. Dużo przyjemniejszą lekturą okazuje się którakolwiek z powieści Markiza de Sade. Tam przynajmniej "randomowa" przemoc miała jakiekolwiek uzasadnienie i nie była tak odpychająca jak w tym przypadku.
Nie należy zapomnieć o fatalnym wręcz zakończeniu, które niejednego czytelnika doprowadzi do stanu permanentnej wściekłości. Zabrakło w nim suspensu w starym, dobrym stylu – zgadnij, kto zabijał. Bo, szczerze mówiąc, nikt poza autorem książki nie mógł się tego domyśleć. Odnoszę wrażenie, że miało to wywołać u czytelnika stan totalnego zaskoczenie, a przyniosło zupełnie odwrotny efekt, pozostawiając po sobie niesmak i rozczarowanie.
Pomijając świetne dialogi pomiędzy bohaterami i humor, którego nie brakuje, nowe dzieło Lutza okazuje się zaskakująco słabe. Intryga zapowiadała się obiecująco, ale mnogość wątków i postaci wprowadziła niepotrzebny chaos i praktycznie w połowie lektury zupełnie zapomniałam, kto ma jakie znaczenie dla rozwoju fabuły. Czy sięgnę po kolejną książkę autora? Na chwilę obecną jest to niestety kwestia bardzo wątpliwa.