W czasach PRL-u, kiedy nawet śnieg wydawał się szary, byli tacy, którzy ową szarość próbowali pokolorować. To twórcy kultowych komedii, kabareciarze, ale także… autorzy komiksów. Komiksów, na których socjalistyczna władza nie zostawiała suchej nitki – wszak ich korzenie pochodziły z „imperialistycznego Zachodu”, czyhającego, aby wyprać do cna mózgi młodych czytelników. Autorzy tego leksykonu, Daniel Koziarski i Wojciech Obremski (obaj rocznik 1979), ze znawstwem przypominają nie tylko kultowe tytuły doby PRL-u, jak choćby „Tytus, Romek i A’Tomek”, „Kajko i Kokosz” czy „Thorgal”, ale także te mniej popularne, a równie ciekawe. „Od Nerwosolka do Yansa…” to subiektywny przewodnik po najlepszym, co zdarzyło się polskiemu komiksowi w tych niewesołych czasach. Obowiązkowa pozycja przede wszystkim dla zagorzałych fanów opowieści z dymkami, ale również inspiracja dla tych, którzy dopiero rozpoczynają przygodę z polską klasyką komiksową.
Premiera (Świat)
14 lipca 2021Premiera (Polska)
14 lipca 2021ISBN
978-83-8219-410-4Liczba stron
312Autor:
Wojciech Obremski, Daniel KoziarskiGatunek:
non-fiction, KomiksWydawca:
Polska: Novae Res
Najnowsza recenzja redakcji
Czasy poprzedniego ustroju nie były zbyt ciekawe. Tak dla zwykłych ludzi, jak i dla artystów wszelkiej maści, a komiks traktowano wyjątkowo źle - jako forpocztę kultury zgniłego kapitalizmu. Nie przepadano też za tą nazwą, zamieniając obcobrzmiącą na swojskie historyjki obrazkowe. Jednak nawet w tej zgrzebnej rzeczywistości udało się funkcjonować sporej liczbie twórców. I osiągać sukcesy.
Jeśli Polska Rzeczpospolita Ludowa, to wiadomo, że bezwarunkowo znajdziemy tu Tytusa, Romka i A’Tomka Papcia Chmiela, Jonkę, Jonka i Kleksa Szarloty Pawel, Kajka i Kokosza czy Gucka i Rocha Janusza Christy, profesorka Nerwosolka i Entomologię Tadeusza Baranowskiego. Pojawia się kapitan Kloss, Funky Koval, Yans i Thorgal, czyli kultowe tytuły z tamtych czasów, które się cieszą powodzeniem do dziś (co widać między innymi we wpisach na forach fascynatów, a także cenach na portalach aukcyjnych). Mamy tu też komiksy Jerzego Wróblewskiego, w tym taki klasyk jak nasz własny Lucky Luke, czyli powszechnie lubiany szeryf Binio Bill, który nieszablonowo jak na kowboja, w jednym z albumów wylądował nawet... w kosmosie. Jest pamiętny słowiański wojownik Doman, są komiksy Tadeusza Raczkiewicza, twórcy agenta Tajfuna oraz komiksów opartych na literaturze przygodowej. Jest słynny Janosik z malarskimi kadrami, legendarny Szninkiel. Są też rzeczy, które kiedyś nie kojarzyły się do końca z komiksami, a więc np. Gapiszon czy też Kwapiszon Bohdana Butenki albo Filutek Zbigniewa Lengrena, który jest ewenementem pod względem długości drukowania tych kilkuobrazkowych pasków w Przekroju. To ponad pół wieku. W prawie żadnym z tych stripów nie było tzw. dymka z tekstem.
Lengren jest znany również z ilustracji do książeczek dla dzieci o potrafiącym rozmawiać ze zwierzętami Doktorze Dolittle. Mamy też, kolekcjonowaną przez wielu, wielotomową Ekspedycję narysowaną przez Bogusława Polcha według Ericha von Dänikena, który był znanym apologetą odwiedzin obcych na Ziemi w zamierzchłych czasach. Inne materiały są poświęcone rozmaitym komiksom sensacyjnym, przygodowym, fantastycznym, dziecięcym (a także tym, które były swego rodzaju tubą propagandową komunistów) oraz oczywiście te, które ukazywały się w dawnych zeszytach Relaxu. Trzeba też koniecznie wspomnieć o serii Początki państwa polskiego, którego części były wydawane dwujęzycznie (obok polskiego każdy zeszyt miał też tekst po angielsku, niemiecku, rosyjsku lub francusku).
Od Nerwosolka do Yansa: 50 komiksów z czasów PRL-u, które musisz przeczytać przed śmiercią!, tom wydany w twardej oprawie, jest zbiorem krótkich tekstów o wymienionych nowelach graficznych (wraz z przykładowymi planszami), które są darzone estymą do dziś. Autorzy sięgają do różnych źródeł, cenne jest też to, że pojawiają się właśnie takie opracowania, które dają ogląd na historię tego gatunku sztuki w Polsce. Czyta się to bardzo dobrze, polecam.