Nikt nie uważa Suicide Squad za grupę superbohaterską, bo w jej skład wchodzą przestępcy zwerbowani do współpracy z rządem USA przez kierowniczkę zespołu, Amandę Waller. Do tej pory byli użyteczni, ale kiedy usunięto z ich głów bomby, które zmuszały ich do posłuszeństwa, wymknęli się spod kontroli. Tymczasem podczas wydarzeń nazywanych Wiecznym Złem najwięksi bohaterowie świata zniknęli. Świat wpadł w szpony Syndykatu Zbrodni, a więzienie Belle Reve zostało opanowane przez złoczyńców. Waller naprędce zbiera nowy oddział złożony z Deadshota, Harley Quinn i Kapitana Bumeranga. Wysyła ich, by udaremnili przejęcie przez geniusza Thinkera broni o niewyobrażalnej mocy. Niestety, także Thinker zbiera własny Suicide Squad, rekrutując potężnych metaludzi: Power Girl, Steela i Nieznanego Żołnierza... Kto wygra tę walkę?
Premiera (Świat)
9 kwietnia 2014Premiera (Polska)
15 lutego 2017Polskie tłumaczenie
Marek StarostaLiczba stron
216Autor:
Sean Ryan, Patrick Zircher (3) więcejKraj produkcji:
PolskaGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Egmont
Najnowsza recenzja redakcji
Przede wszystkim jednak historii wyszło na dobre to, że skupiono się właśnie na… historii. Bo w poprzednim tomie w zasadzie jedynie przedstawiono nam postacie i wysłano Oddział na kilka mordobić, kolejne sceny były ze sobą powiązane przy tym dosyć luźno. I w Suicide Squad: Walled In trafi się kilka podobnych sekwencji, gdzie z jakiegoś powodu scenarzyści postanowili przerwać akcję i dorzucić nam wstawki biograficzne kilkorga bohaterów, przez większość czasu mamy jednak do czynienia z pojedynczą, spójną opowieścią o upadku więzienia Belle Reve i starciu Waller z Thinkerem, co jest bezpośrednią konsekwencją opanowania świata przez Syndykat Zbrodni.
Choć zaczyna się od epizodu, w którym Waller właśnie, bez pomocy Oddziału czy innych superbohaterów, mierzy się z pewnym rządnym zemsty nadczłowiekiem, co stawia urzędniczkę przed wieloma trudnymi wyborami, czytelnikom zaś naprawdę wiele o niej mówi i w zasadzie konstytuuje ją jako bohaterkę i złożoną postać. Mimo iż nie jest to de facto fragment głównej opowieści, ale samodzielna fabuła, jest ona kluczowa dla dalszych wydarzeń, bo na tym, co z niej dowiadujemy się o Waller, później bazuje już główna oś opowieści z tego tomu.
Ta natomiast skupia się na walce o kontrolę nad więzieniem, w którym przetrzymywani byli członkowie Oddziału, a które było jednocześnie siedzibą zespołu Waller i miejscem składowania różnych rządowych brudnych tajemnic. Z których spora część w wyniku zamieszania wyjdzie na jaw, zmuszając oddział do połączenia sił m.in. ze Steelem (kojarzycie jest ten okropny film z Shaquillem O’Nealem?) i Power Girl.
W skrócie: dostajemy standardowy, solidnie napisany komiks superbohaterski, z dobrą proporcją efektownych scen walk i spokojnych dialogów, budujących interakcje w grupie. Dzięki ciągłości fabularnej mamy tu wreszcie odpowiednio dozowany dramatyzm, kolejne dołączające do akcji postaci nie wprowadzają zaś chaosu, ale wzbogacają opowieść, jak czyni to choćby ojciec King Sharka. Fakt natomiast, że to Oddział Samobójców, a więc historia „tych złych”, pozwala uniknąć patosu, a nawet zaoferować kilka ciekawych, mocnych zwrotów akcji. Interesująco wypadają też sami bohaterowie, jako postacie negatywne nie muszące porażać kryształowością i honorem, przez to ciekawsze i bardziej nieprzewidywalne.
W Zderzeniu ze ścianą nie dostajemy więc może historii nowatorskiej, ale na pewno jest to kawałek solidnej komiksowej rozrywki, z delikatnym pazurem, któremu całości przydaje obsadzenie w głównych rolach złoczyńców. Oby seria utrzymała ciekawy kierunek rozwoju.