Pierwszy tom przygód Supermana, napisany przez supergwiazdę Briana Michaela Bendisa, kontynuuje wydarzenia przedstawione w miniserii Człowiek Ze Stali. Supermanowi niełatwo jest toczyć niekończącą się walkę ze złem, gdy dwoje najbardziej przez niego ukochanych osób – żona Lois i syn Jonathan – przemierzają wszechświat i nie mogą się z nim skontaktować. Lecz zadaniem Supermana jest zapewnienie Ziemi bezpieczeństwa, bez względu na wszystko. Nawet w sprzyjających okolicznościach to wielkie wyzwanie, a po tajemniczym przeniesieniu całej planety do Strefy Widmo, wymiaru wykorzystywanego przez Kryptonijczyków do przetrzymywania najbardziej niebezpiecznych przestępców, odpieranie ataku armii superłotrów może przerosnąć zarówno Supermana, jak i Ligę Sprawiedliwości.
Premiera (Świat)
4 grudnia 2019Premiera (Polska)
4 grudnia 2019ISBN
9788328142985Polskie tłumaczenie
Jakub SytyLiczba stron
156Autor:
Brian Michael Bendis, Ivan ReisGatunek:
KomiksWydawca:
Polska: Egmont
Najnowsza recenzja redakcji
Całkiem niedawno polscy czytelnicy mogli zapoznać się z komiksami Człowiek ze Stali i tymi pochodzącymi z linii Superman Action Comics; wydawnictwo DC w 2018 roku zdecydowało się dać pierwszemu z superbohaterów nowe otwarcie i opiekę nad dwoma seriami powierzyć powszechnie cenionemu scenarzyście, który jak do tej pory kojarzony był przede wszystkim ze swoją pracą dla Marvela. Brian Michael Bendis siłą rzeczy w rzeczywistość Supermana postanowił tchnąć świeży powiew, odmiennie od swoich poprzedników próbując także odczytać samą mitologię herosa. Spore znaczenie ma tu fakt, że nie jest on już ostatnim ocalałym z zagłady Kryptonu, a jego niegdysiejszy przeciwnik, Rogol Zaar, w zamyśle Bendisa powinien na trwałe wejść do kanonu najważniejszych antagonistów Człowieka ze Stali. Autor z reinterpretacją świata Kal-Ela radzi sobie naprawdę dobrze, choć wielu z czytelników po twórcy tego kalibru oczekiwałoby chyba odrobinę więcej. Nie zmienia to faktu, że Superman 1. Saga jedności. Ziemia widmo (Tom 1) to lektura warta uwagi - o ile w Action Comics Bendis skupia się na człowieczeństwie Clarka Kenta, o tyle w drugiej z tworzonych przez siebie serii popuszcza wodze fantazji i oferuje czytelnikowi mniejszą lub większą w mocy sprawczej przygodę.
Saga Jedności. Ziemia widmo staje się więc kontynuacją wątków zawartych w Człowieku ze Stali i Niewidzialnej mafii - przypomnijmy, że rodzina Supermana przepadła w kosmicznej otchłani, a potężny Rogol Zaar przed uwięzieniem w Strefie Widmo obrócił w perzynę Fortecę Samotności i znajdujące się w niej zminiaturyzowane miasto Kandor. Jeśli myślicie, że Ostatni Syn Kryptona już teraz ma kłopoty, nie mogliście być w większym błędzie. W wyniku fatalnego obrotu spraw nasza planeta zostaje bowiem przeniesiona do Strefy Widmo; śmiercionośna atmosfera, ograniczenie promieni słonecznych i czyhający tu za każdym rogiem przestępcy sprawiają, że położenie ziemskich herosów jest tak trudne, jak to tylko możliwe. W dodatku Zaar chce wykorzystać nieoczekiwany prezent od losu i zniszczyć Człowieka ze Stali raz na zawsze - w tym celu gromadzi wokół siebie innych osadzonych w kosmicznym więzieniu. Co prawda Supermanowi na odsiecz przychodzi niespodziewany sprzymierzeniec, lecz przetransportowanie naszej planety na jej pierwotne miejsce wydaje się zadaniem niemożliwym do wykonania...
Po lekturze tego tomu część czytelników może dojść w swoich konkluzjach do paradoksu - choć Bendis starannie kamufluje przed nami najważniejsze aspekty całej historii i nieustannie pragnie trzymać nas w napięciu, to jednak z drugiej strony fabuła tej opowieści jest zupełnie przejrzysta i nie sprawi większych problemów w odbiorze. Scenarzysta stawia na rozwój akcji i aspekty przygodowe, jednak w żadnym stopniu nie przeszkadza mu to w diagnozowaniu mentalnej kondycji Supermana czy stopniowym odkrywaniu przed nami wszystkich tajemnic i zamiarów Zaara - ten ostatni chce przecież za wszelką cenę unicestwić kryptońską rasę, a niejako przy okazji również Ziemię. Człowiek ze Stali dwoi się i troi w walce z antagonistą i jego siepaczami, wspomina rodzinne momenty, które go ukształtowały, wdaje się także w interakcje z gościnnie tu występującymi, innymi członkami Ligi Sprawiedliwości. Nad tym wszystkim Bendis umiejętnie panuje; nieco gorzej jest w pozostałych elementach fabularnych - wiele do życzenia pozostawiają więc narracyjne fundamenty sekwencji bitewnych czy jakość rozkręcających się dopiero w finale tomu dialogów. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę, że mamy tu do czynienia z pierwszą odsłoną serii, a jej zakończenie z całą pewnością sprawi, że zechcemy więcej, to koniec końców Sagę jedności. Ziemię widmo należy uznać za komiks udany i dobrze rokujący na przyszłość.
Naprawdę intrygująco przedstawia się również warstwa graficzna tomu, za którą odpowiadał Ivan Reis. Co ciekawe i symptomatyczne, rysownik najlepiej radzi sobie tam, gdzie spore kłopoty scenariuszowe przeżywa Bendis, by przywołać tylko liczne w tej opowieści sceny pojedynków w Strefie Widmo. To właśnie Reis sprawia, że odbiorca będzie mógł się rozemocjonować choćby w tej batalii, w której biorą udział Superman, Generał Zod i Rogol Zaar. W dodatku odpowiedzialny za ilustracje artysta pieczołowicie dba o detale, w toku lektury często umykające nam na drugim czy trzecim planie przedstawianych wydarzeń.
Superman 1. Saga jedności – Ziemia widmo, tom 1 to rozbudzające nasze apetyty otwarcie nowej serii poświęconej Człowiekowi ze Stali - otwarcie niepozbawione wad, jednak konsekwentnie rozpisane pod dyktando wizji Briana Michaela Bendisa. Scenarzysta bez dwóch zdań na ekspozycję Ostatniego Syna Kryptona ma większy pomysł, który jak na razie chciał nam jedynie delikatnie zasugerować. Finał tej historii i zostawione sobie przez autora możliwości fabularne sprawiają, że kolejne odsłony serii mogą dla polskich czytelników stać się nie lada gratką. W świecie Supermana rewolucja co prawda nie nadeszła, ale warto w tym miejscu dodać niezwykle istotne słowo - "jeszcze"...