Akademia Wampirów to nowy serial na podstawie popularnej serii książek Richelle Mead. Choć w przeszłości powstała już filmowa adaptacja cyklu, to nie odniosła zbyt dużego sukcesu i nie zadowoliła fanów. Czy tym razem poszło lepiej? Z pewnością. Być może 1. odcinek nowej odsłony Vampire Academy nie jest idealny, jednak przedstawił nowy i interesujący świat, wykraczający poza standardowe ramy produkcji o wampirach. A największym sukcesem okazało się stworzenie bohaterów, których losy rzeczywiście nas obchodzą. 
fot. materiały prasowe
Showrunnerką serialu jest Julie Plec, która pracowała już nad takimi produkcjami jak Pamiętniki Wampirów, The Originals czy Legacies. Można więc powiedzieć, że w tej konwencji powinna czuć się jak ryba w wodzie, ponieważ Akademia Wampirów to jej znajome tereny. Twórczyni zapowiadała też, że chciałaby zrobić z tego współczesnych Bridgertonów z intrygą rodem z Gry o tron, co stawia poprzeczkę dość wysoko. Z drugiej strony filmowa adaptacja Akademii Wampirów z 2014 roku sprawiła, że fani nie mieli wysokich oczekiwań wobec serialu. Ta premiera wzbudza więc wiele mieszanych uczuć. Czytelnicy czujący sentyment i przywiązanie do oryginału nie chcieli robić sobie zbyt dużych nadziei, choć zapowiedzi brzmiały dość obiecująco. Jak wyszło?  Z pewnością nowa Akademia Wampirów nie jest rozczarowaniem. Ma wiele elementów, które mogą zatrzymać widza przy ekranie. Świat przedstawiony wzbudza zainteresowanie. Choć są tu elementy współczesności, to wciąż funkcjonuje podział klasowy. Bohaterowie dzielą się na uprzywilejowane wampiry czystej krwi i chroniące je dampiry, hybrydy ludzi i krwiopijców. Już w 1. odcinku pojawiają się dość abstrakcyjne rzeczy, które ma się ochotę poznać lepiej. Zdziwiła mnie obecność żywicieli, którzy w specjalnej komnacie służą jako pożywienie dla wampirów, czy rytuały monarchii. Choć nie znam za dobrze serii książek Richelle Mead, to nie zgubiłam się w tym świecie. Nie miałam też wrażenia, że ktoś próbuje mi szczegółowo wytłumaczyć, jak działa to uniwersum. 
Fot. Materiały prasowe
+15 więcej
Kolejnym plusem są bohaterowie. Choć łatwo było o klisze, to w 1. odcinku postacie pierwszoplanowe wypadły naprawdę dobrze. Przed premierą najbardziej martwiłam się o Rose, graną przez Sisi Stringer. To dampir, jedna z najlepszych uczennic, która zgodnie z powołaniem genialnie radzi sobie z walce. W ostatnim czasie na małym i dużym ekranie mieliśmy wiele nieudanych prób pokazania silnych bohaterek. Twórcy nie mieli na nie pomysłu – poza tym, że powinny spuszczać łomot na równi ze swoimi kolegami i powiedzieć kilka wyświechtanych fraz o sile kobiet. Na szczęście Rose taka nie jest. Choć dziewczyna jest ambitna i dobrze wyszkolona, brakuje jej profesjonalizmu, o czym ciągle przypominają jej inni. Jednocześnie docenia to, że jej najlepsza przyjaciółka jest wrażliwa, dzięki czemu ona sama ma serce na właściwym sercu. Nie boi się okazywać emocji i troski. To ciekawa i złożona postać – z zaletami i wadami.  Wśród postaci drugoplanowych moją uwagę przyciągnęła Mia McKenna-Bruce. Mam déjà vu, ponieważ aktorka w filmie Perswazje z 2022 roku także wyróżniała się na tle obsady i była jedną z niewielu zalet niestrawnej adaptacji Jane Austen. Mam ogromną nadzieję, że artystka będzie się mogła wykazać, ponieważ jej rola wydaje się interesująca – to ktoś, kto za wszelką cenę pragnie zmienić swój status społeczny i stać członkiem monarchii, potencjalnie niezależnie od ceny, jaką trzeba będzie za to zapłacić.  A jak fabuła? Na tym etapie pierwsze skrzypce odgrywa relacja Rose i Lissy, które są przyjaciółkami od dziecka, jednak z wiekiem coraz więcej zaczyna je dzielić. Nieubłaganie zbliża się moment, gdy jedna z nich będzie uprzywilejowaną wampirzycą, a druga mięsem armatnim. Na pewno czuć chemię pomiędzy bohaterkami. Kolejnym istotnym elementem jest polityka, która skupia się na tym, kto przejmie władzę po królowej. Intryga może nie jest równie gęsta co powietrze przed burzą, ale ciekawe jest to, jak wpływa na postacie. W 1. odcinku Akademii Wampirów pojawiła się już mało pruderyjna scena seksu i kilka niekrwawych sekwencji walk pomiędzy uczniami, więc może nie jest zbyt brutalnie, ale produkcja raczej celuje w trochę dojrzalszych widzów.  Nowa Akademia Wampirów może nie jest wybitna, ale 1. odcinek na pewno wzbudził zainteresowanie. Na tym etapie najmocniejszą stroną jest ciekawy świat i bohaterowie, ale intrydze zdecydowanie daleko jest do obiecanego poziomu Gry o tron. Jedyną czerwoną lampką do tej pory może być Dimitri, który był ważną postacią w książkach, a w serialu wypada dość płasko. Niestety brakuje mu chemii z resztą obsady.   
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj